• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Najnowsze wpisy, strona 35

< 1 2 ... 34 35 36 37 38 ... 62 63 >

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
 
Z Michałem czas szybko leciał. Mogliśmy całymi godzinami spacerować i rozmawiać. Tematów nam nie brakowało, ciągle coś nowego w sobie odkrywaliśmy. Dlatego trudno było nam się rozstawać, kiedy przyszedł czas powrotu do domu.
Michał miał do mnie wkrótce przyjechać, obiecał przecież Sarze pomoc, więc był niejako zobowiązany do dotrzymania słowa.
Lenka, szybko przywiązujesz się do ludzi, przemknęło mi przez myśl, kiedy pożegnałam się z Michałem, i tak po prostu zatęskniłam. Bądź ostrożna, skarciłam siebie, nigdy nic nie wiadomo.
Ale póki co, będę czekać, kiedy przyjedzie do mnie.
Kiedy już znalazłam się w domu, powróciła szara rzeczywistość. Za moment zadzwonił telefon. 
Sara, co się dzieje?
Mogę do ciebie przyjść?
Przychodź, powiedziałam, tylko ja nie mam nic w domu do jedzenia, muszę iść na zakupy, chyba, że się uspokoisz i pójdziesz ze mną?
Dobrze, powiedziała Sara, pójdę z tobą na zakupy, tylko muszę się ogarnąć u ciebie, bo u mnie nie ma jak.
No tak, pomyślałam, masz Lenka od teraz na głowie Sarę, jak szybko nie załatwi swoich spraw, to zwariujesz od jej wszystkich problemów.
Wybrałam numer w telefonie. Usłyszałam dobrze znany mi głos; już się stęskniłaś?
Michał, proszę cię, nie żartuj. Zaraz będzie u mnie Sara, nie wiem jak z nią rozmawiać, co zrobić, żeby wszystko było dobrze, zwłaszcza dla mnie.
Wiesz co, powiedział, z rana pójdę do kancelarii i postaram się załatwić wolne, po południu będę u ciebie. Porozmawiam z Sarą przy tobie, znajdziemy rozwiązanie, bądź spokojna, umiem rozmawiać z klientkami. Tylko przygotuj ją na moją wizytę, żeby nie była zaskoczona, bo od jutra zaczniemy walczyć o twoją koleżankę z jej mężem.
Dziękuję ci bardzo, powiedziałam, a co mam ugotować jutro na obiad, zapytałam?
Zaskocz mnie, powiedział i usłyszałam jego miły śmiech w słuchawce.
Nie cierpię takich zaskoczeń, bo wezmę i ugotuję grochówki, dopiero będzie się miał z pyszna.
Ale co byś zjadł, dopytywałam się.
Po prostu zjadł bym rosołu z kury, takiego, jaki robiła nam gospodyni.
A skąd ja ci wezmę takiej kury?
Nie jesteś za bardzo wymagający?
Przecież droczę się z tobą, co ugotujesz, to zjem.
Zadzwonił domofon, musiałam zatem zakończyć rozmowę, i otworzyć drzwi Sarze. Kiedy weszła do mieszkania, wyglądała strasznie.
Od razu pogoniłam ją do łazienki, żeby obmyła twarz, potem zrobiłam jej herbatę.
Sara, to sobie spokojnie pij herbatę, powiedziałam, a ja skoczę jednak sama po te zakupy. 
Dobrze, powiedziała Sara cicho i wlepiła swoje zapłakane oczy w kubek.
Serce się kraje na takie widok, jak można niszczyć drugiego człowieka. Jej mężowi to chyba sprawia radość, kiedy doprowadzi Sarę do łez.
Kiedy wróciłam z zakupów, obładowana jak przysłowiowy wielbłąd, Sara nadal siedziała w tej samej pozycji.
Nie chciałam już jej dobijać, więc zapytałam, czy chce bułkę, a może jabłko, ale ona tylko pokiwała przecząco głową.
Biedna, jak ona musi cierpieć.
Sara, zaczęłam, jutro będzie u mnie w domu prawnik, ten, o którym ci mówiłam, porozmawiasz z nim i wszystko ci wytłumaczy co masz robić, on poprowadzi twoje sprawy. Jest to prawnik z renomowanej kancelarii prawniczej, więc doceń to, że chce ci pomóc pro bono.
Doceniam Lenka, tylko nie umiem się cieszyć.
Nie myśl już dzisiaj o tym, zaraz coś ugotujemy, potem obejrzymy sobie może jakiś film, jak będziesz chciała oczywiście. A jutro zjemy we trójkę obiad, i uzgodnicie wszystko z Michałem.
To twój znajomy, zapytała Sara?
Tak, poznałam go na urlopie, fajny facet.
Sam się zaoferował z pomocą, i to za darmo, jak widać poruszyła go twoja sytuacja.
Do wieczora Sara jakoś sobie radziła ze smutkiem i poniżeniem ze strony męża, ale wieczorem musiałam dać jej tabletki, żeby usnęła, bo by wypłakała sobie oczy.
W końcu i ja padłam na łóżko zmęczona całym tym dniem.
30 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ DWUNASTY
 
Następnego dnia padał deszcz, zatem przyszło mi siedzieć w pokoju, tylko schodziłam na posiłki. Czas mi się nie dłużył, ponieważ skupiłam się na pisaniu. Miałam też kilka książek ze sobą. Tylko był jeden problem, pisać i czytać mogłam w domu, do tego nie potrzebna mi jest wieś. Dlatego nie miałam humoru.
Przez cztery dni lało. W końcu piątego dnia wstał ranek ze słońca promieniami, dlatego jeszcze przed śniadaniem poszłam się przejść, żeby delektować się cudownym powietrzem.
Kiedy już wracałam z myślą o śniadaniu, naprzeciw mnie szedł Michał. 
Dzień dobry, powiedział, gdzie się podziewałaś przez te deszczowe dni?
Jak to gdzie, w pokoju, a ty?
Też siedziałem w pokoju i pisałem, potem jeszcze czytałem książkę, dobrze, że parę sobie wziąłem ze sobą.
A co piszesz, zapytałam?
Kryminały, chcesz zobaczyć?
Mogę zobaczyć, tylko nie wiem, czy zrozumiem, bo gubię się w zawiłościach takich książek, chociaż często już na początku udaje mi się wytypować sprawcę.
Aż taka dobra jesteś, zapytał, uśmiechając się do mnie?
To tylko mój sposób dedukcji.
Dobra zatem jesteś.
Zaraz dobra, po prostu myślę.
A ty co robiłaś przez ten czas?
Może cię to zdziwi, ale też pisałam, i czytałam książkę.
Piszesz książki?
Może raczej spisuję różne sytuacje z mojego życia, dodając trochę fikcji, aby jakoś to brzmiało, a nie żeby wyszedł życiorys.
Rozumiem cię, interesujące, zatem nieźle trafiliśmy na siebie.
Michałowi zaśmiały się oczy, będę miał o czym z tobą rozmawiać.
Idziemy zjeść, bo wszystko nam wystygnie, a i gospodyni się zdenerwuje, że tak na raty się schodzimy.
Co chcesz robić po śniadaniu, zapytał Michał, kiedy już siedzieliśmy przy stole.
Nie wiem jeszcze, może spacer nad jezioro?
Mogę pójść z tobą, zapytał?
Jak chcesz, tylko nie będziemy za dużo rozmawiać, chcę się nacieszyć odgłosami przyrody.
Będę milczał jak grób, zażartował.
Z tego sielskiego nastroju wyrwał mnie mój telefon. Popatrzyłam na  ekran telefonu, Sara. Szybko skończyła się sielanka małżeńska. 
Lenka, gdzie jesteś?
Na urlopie, dlaczego pytasz?
Bo Mateusz, zaczęła, ale ja nie chciałam słuchać, dosyć miałam jej niezdecydowania i wiecznego obarczania mnie swoimi problemami, których nie chciała zakończyć.
Sara, jestem daleko od domu, wzięłam urlop, żeby wypocząć między innymi od ciebie, ale dobrze, co się stało?
Mateusz znalazł sobie kochankę i przyprowadził ją do domu, powiedział, że będzie z nami mieszkała.
I co ja mam z tą wiadomością zrobić?
Mogę się przeprowadzić do ciebie?
Nie Sara, nie możesz. Możesz czasami przenocować, ale przeprowadzić się, co to to nie. Ale teraz mnie nie ma w domu, zatem musisz sobie poradzić w jakiś sposób.
A kiedy będziesz, zapytała?
Za tydzień, teraz musisz sobie radzić sama, a mówiłam, że to nie dobry pomysł taki powrót do tyrana?
Wyłączyłam telefon, ręce mi się trzęsły, dlaczego bez przerwy pakuję się w chore sytuacje? Dlaczego przyciągam do siebie takich ludzi?
Co się stało Lenka? Michał patrzył na mnie z troską w oczach.
Problemy z koleżanką, nie umie się uwolnić od męża tyrana. Ja już nie mam siły jej pomagać. Nic nie pomaga, tłumaczenie, proszenie, straszenie, ciągle do niego wraca, a on ją ciągle upokarza.
Trudna sprawa, powiedział, możemy o tym porozmawiać, może będę mógł wam pomóc?
W jaki sposób chcesz pomóc?
Jestem prawnikiem, zatem znam prawo, mogę poprowadzić koleżanki sprawy jeśli będzie chciała. Nawet pro bono. Zrobię to dla ciebie, żebyś się już nie męczyła z tą przyjaciółką i jej małżeństwem.
To jest gruba sprawa, on ją katował, lądowała w szpitalu i zawsze mu przebaczała. Teraz to już nie wiem jak będzie, ale chyba czas, żeby się opamiętała. Opieka zabrała jej dzieci, a ona dalej z nim jest. Tego nie rozumiem.
Poczytaj sobie o toksycznych związkach, zobaczysz, jak ciężko jest z tego się wyrwać. Twarz Michała była poważna, oczy straciły blask, a ręce lekko zadrżały.
Michał, co ci jest, zapytałam?
Nie nic, to tylko wspomnienia.
Niezłe te wspomnienia skoro tak cię rozwalają.
Nie mówmy już o tym, powiedział, skontaktuj się z koleżanką, i umów nas na spotkanie. A potem idziemy nad jezioro, nacieszymy się pięknem przyrody.
Sara, powiedziałam do słuchawki, kiedy odebrała telefon, za tydzień spotkasz się z prawnikiem, pogadasz sobie z nim, i w końcu pozwól sobie pomóc.
Dobrze, powiedziała, będę na ciebie czekała.
Trzymaj się Sara, nie daj się wciągnąć w żadne pyskówki.
To co Lenka, idziemy na spacer, zapytał Michał?
Idziemy, odparłam, i podniosłam się  z krzesła. Śniadanie było pyszne, bo produkty swojskie. Żebym tylko za dużo nie przytyła, przemknęło mi przez myśl.
29 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ JEDENASTY
 
Obudził mnie dzwonek telefonu. Podniosłam głowę z poduszki i rozglądałam się zdezorientowana. Mój mózg jeszcze spał i śnił, a ten dzwonek telefonu był jak bicie dzwonu.
W końcu oprzytomniałam, sięgnęłam po telefon. 
Halo, kto mówi?
Nareszcie odebrałaś, usłyszałam głos Sary.
Co się stało, że dzwonisz w nocy, zapytałam?
Lenka, to nie noc, to rano, spóźniłaś się do pracy.
O rany, ale spałam, widocznie zmęczenie w końcu mnie dopadło po wielu tygodniach nocy bezsennych.
Szybko wyskoczyłam w łóżka, i w parę minut byłam gotowa do wyjścia.
Sara w końcu przyszła do pracy, zobaczymy w jakim jest stanie, przemknęło mi przez myśl.
Sara  z Kaśką czekały na mnie z kawą. Kiedy więc wpadłam na recepcję, najpierw zajęłam się kawą, a potem ploteczkami.
Jak sobie radzisz Sara, zapytałam?
Dobrze, odwiedzam dziewczynki, Mateusz nie pije, zajmuje się domem i chodzi na terapię.
Myślałam, że mnie zaraz trafi piorun. Wróciła do Mateusza!
Nie chce mi się na ten temat rozmawiać, powiedziałam, i wstałam od stolika. 
Ile kobieta musi oberwać od damskiego boksera żeby zrozumieć, że trzeba wiać jak najdalej , a nie wybaczać?
Nie wróżyłam nic dobrego temu małżeństwu. Znając to z własnego podwórka, wkrótce dojdzie do jakiejś tragedii, ale cóż ja mogę, tyle razy tłumaczyłam, prosiłam, mówiłam, więcej już nie będę.
Pozbyli się dzieci, teraz tylko czekać, jak zacznie ją lać.
Trudno mi było koncentrować się na pracy, ciągle miałam przed oczami moje małe księżniczki. Cóż mogą czuć dzieci, będąc wyrwane ze swojego środowiska?
Nie miałam ochoty rozmawiać już ze Sarą. Musi sobie radzić sama, ja nie umiem jej pomóc. Skoro w takich drastycznych momentach nie przekonała się o słuszności odejścia od męża, to nie ma mocnych żeby teraz to zrobiła. 
Kiedy skończyłam swoją zmianę zapragnęłam pojechać w plener,  gdzie jest woda i las.
Pojechałam w dobrze znane mi miejsce. Długo spacerowałam po lesie i wokół jeziora, aż zapadł mrok. Szkoda, pomyślałam, tutaj pięknie się wyciszam.
Poczułam głód. W końcu przecież nie zjadłam obiadu. Zatem czas ugotować kolację.
Teraz ważne, żeby myśleć tylko o sobie, nie wychodzi mi pomaganie, zatem zabawię się w egoistkę i zafunduję sobie wycieczkę. 
Jutro porozmawiam z dyrektorką, tydzień urlopu bezpłatnego wystarczy na wypad poza miasto.
Następnego dnia poszłam do pokoju dyrektorki z prośbą o wolne. 
Lenka, dlaczego chcesz wyjechać, co się stało?
Muszę pani dyrektor, czas pomyśleć o sobie, nie tylko o innych, a tak się składa, że bardzo potrzebuję izolacji.
Chodzi o Sarę, zapytała?
Tak, ale już nie chcę rozmawiać na ten temat.
Rozumiem cię, zatem jedź i odpocznij, a jak wrócisz, opowiesz jak się bawiłaś?
Wieczorem usiadłam do laptopa i poszukałam gospodarstwa Agroturystycznego. Nie musiałam szukać długo, znalazłam w niespełna pół godziny. Wybrałam numer telefonu i usłyszałam miły, kobiecy głos.
Dogadałam się z panią co do ceny i posiłków, a potem już zaczęłam się pakować. Czeka na mnie wioska, jak pani mówiła, gdzie echo nie dochodzi.
Rano, skoro świt wyruszyłam w podróż po odpoczynek i świeże powietrze.
Na miejscu byłam przed południem. Akurat gospodyni kończyła gotować obiad dla swoich gości.
Kiedy już gospodarz wniósł moją walizkę, zaprosił do stołu na obiad. Przy stole siedziało już parę osób.
Grzecznie się przywitaliśmy ze sobą, i w ciszy zjedliśmy smaczny obiad. Żebym się tylko nie upasła, pomyślałam, za dobrze gospodyni gotuje. 
Po obiedzie poszłam się przejść po okolicy. Taki mały rekonesans, żeby wiedzieć, gdzie mogę sobie spacerować.
Do mnie dołączył mężczyzna. Michał jestem, pani tak sama przyjechała? 
Tak sama, a pan?
Sam, ale nie chcę rozmawiać dlaczego.
Nie ma sprawy, nie wszyscy lubią się zwierzać.
A pani lubi?
Czasami, odparłam, ale zależy komu i w jakich okolicznościach.
To tak jak ja, powiedział, ale możemy razem sobie pospacerować?
Długo pan tu jest, zapytałam?
Nie, drugi dzień dopiero, a zamierzam być dwa tygodnie.
Ładujemy akumulatory?
Coś w tym rodzaju, odparł.
Daleko jest do jeziora, zapytałam?
Jakiś kilometr, można spokojnie spacerkiem dojść.
Jutro od rana zaczynamy chodzić po zakamarkach tej okolicy?
Jak pani chce, ja chętnie potowarzyszę.
To dzisiaj troszeczkę spaceru, a jutro pokaże mi pan jezioro?
Nie ma sprawy, odparł, będziemy cieszyć się widokami.
29 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
 
Następnego dnia z samego rana delektowałam się ciszą i spokojem. Będę mogła robić to, co chcę, a nie to co muszę. Kochane są te córeczki Sary, ale te wszystkie problemy przytłaczały mnie, a i moje mieszkanie potrzebowało konkretnego sprzątania.
Zjadłam śniadanie, posłuchałam trochę radia przy okazji, i w końcu pojechałam do pracy.
Lenka dobrze, że jesteś, tymi słowami przywitała mnie dyrektorka, choć do mojego pokoju.
Wiedziałam po co idę, co jak co, ale ploteczki w tym zakładzie były w cenie. Wprawdzie za tym szła też pomoc, ale dla mnie takie wyciąganie wiadomości było niesmaczne. No cóż, jak ktoś kiedyś powiedział; wlazłaś między wrony, to kracz jak i one.
Musiałam opowiedzieć dyrektorce ze szczegółami, co się działo u Sary i u mnie przez te kilka dni.
Kiedy skończyłam opowiadać, dyrektorka nadal milczała. W końcu odezwała się; jak możemy jej pomóc?
Nie wiem Pani dyrektor, odparłam, co mogłam to zrobiłam, ale jeśli ona nie będzie chciała odejść od niego, to nic nie zrobimy. Tylko mam nieodparte wrażenie, że będę ją miała ciągle na karku z jej córeczkami. Małe są słodkie, nazwałam je "moje księżniczki", ale to oni są ich rodzicami. Wiem, że nie jest łatwo odejść od męża sprawcy, ale to nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Idziesz do Sary wieczorem, zapytała dyrektorka?
Muszę ogarnąć mieszkanie, powiedziałam, po ich wizycie. Może pójdę jutro, jak skończę pracę, chyba, że Sara do mnie zadzwoni z jakąś prośbą, to wtedy podjadę, ale wolałabym jednak najpierw ogarnąć mieszkanie.
Był piękny dzień, więc chętnie bym się przeszła do parku po pracy, ale muszę zająć się rzeczami przyziemnymi, zatem kiedy indziej pójdę.
Wieczorem byłam zmęczona całym tym dniem, więc szybko zasnęłam. Ze snu zerwał mnie telefon.
Lenka, możesz do mnie przyjść? Głos Sary był zapłakany. 
Ale kochana, próbowałam powiedzieć, przecież jest noc, ja śpię, jutro do pracy. Odpoczywaj sobie, po pracy przyjadę do ciebie.
Rozumiem, że jest jej ciężko, ale na litość boską, kiedyś muszę spać.
Musiałam się wyciszyć, żeby móc znowu zasnąć. Dla mnie to jest już przegięcie, mruczałam pod nosem, przecież rano idę do pracy. Co oni jej tam dali, że nie śpi?
Następnego dnia po pracy pojechałam do Sary. Spała przytulona do poduszki. Nie chciałam jej budzić, więc położyłam soki i owoce na szafce, i w tym momencie się przebudziła.
Dobrze, że jesteś, powiedziała, co z dziewczynkami?
Sara, wczoraj byłam w pracy, potem musiałam ogarnąć mieszkanie, a w końcu padłam zmęczona na łóżko, i mnie obudziłaś.
Przepraszam cię Lenka, ale martwię się o dziewczynki.
Rozumiem cię, ale one są bezpieczne i mają się dobrze. Trafiły do fajnej rodziny, zatem możesz być spokojna. Teraz masz czas na zrobienie porządku w swoim życiu. Od ciebie będzie zależeć, czy dostaniesz dziewczynki z powrotem, czy pójdą do adopcji. Na pewno je nie dostaniesz jeśli nie pogonisz ze swojego życia tego tyrana.
Wiem Lenka, tylko nie wiem od czego zacząć.
Jak wyjdziesz ze szpitala, to skontaktuj się z prawnikiem, on ci krok po kroku wszystko wytłumaczy, a jak zajdzie potrzeba to poprowadzi twoje sprawy. Tylko musisz zacząć w końcu walczyć o siebie i dziewczynki.
To odpoczywaj Sara, ja idę do domu jakiś obiad sobie ugotować.
Przyjdziesz jutro, zapytała?
Przyjdę Sara, a ty teraz odpoczywaj, nabieraj sił do walki.
27 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ  DZIEWIĄTY
 
Ranek obudził mnie w sposób niespotykany. Kiedy otworzyłam oczy, miałam wrażenie, że jeszcze śpię i mam piękny sen.
Obok mnie spała starsza z moich księżniczek, a w nogach młodsza spała skulona w pozycji embrionalnej.
Przypomniało mi się, że o jedenastej mają przyjść panie z opieki społecznej po dziewczynki. 
Na zegarku dochodziła godzina dziewiąta. Nie jest tak źle, zdążę nakarmić dziewczynki i jeszcze porozmawiać z nimi. Biedne małe, przyzwyczaiły się do mnie, to teraz będą musiały przyzwyczaić się do nowej cioci.
Uporałyśmy się dość szybko ze śniadaniem, gorzej było z rozmową. Jak wytłumaczyć małym dziewczynkom gdzie idą i dlaczego.
Punktualnie o godzinie jedenastej dziewczynki były gotowe do wyjścia, a i panie z opieki też były punktualne, no może troszeczkę się spóźniły.
Uklękłam przed dziewczynkami i starając się nie płakać, wytłumaczyłam, że muszą iść z tą ciocią do jej domku, a jak mama tylko będzie mogła to przyjdzie do nich. 
Niewiele rozumiały, dlatego nie chciały puścić mojej ręki, zatem przypadło mi w udziale zawieść moje księżniczki razem z tymi paniami.
W nowym miejscu dziewczynki poczuły się jak w przedszkolu, widząc dzieci i zabawki, więc szybko się zaczęły bawić, co mi pozwoliło wymknąć się niepostrzeżenie.
Szłam ulicą a łzy same mi spływały po policzkach. 
Teraz pójdę do szpitala, pomyślałam, porozmawiamy sobie z Sarą, może trafi jej w końcu do rozumu, że to nie przelewki?
Dzieci już nie ma, teraz żeby je odzyskać, musi pokazać, że będą z nią bezpieczne, ale z takim mężem, to na pewno nic nie stworzy oprócz meliny.
Jestem już tym zmęczona, pomyślałam, chyba potrzebuję odpoczynku, i to sama, bez problemów i kłopotów innych.
W szpitalu, kiedy weszłam na salę gdzie leżała Sara, było cicho. Wszystkie kobiety drzemały, tylko Sara leżała na łóżku i miała oczy wlepione w sufit.
Kiedy mnie zobaczyła, zapytała; już je zabrali?
Tak, odparłam, ale są w fajnym miejscu, od razu polubiły się z dziećmi, i oczywiście polubiły zabawki.
A teraz posłuchaj, powiedziałam, masz zrobić z tym porządek, nie wiem jak to zrobisz, ale ma on zniknąć z waszego życia. Zobacz jak szybko pozbyłaś się dziewczynek. Wy rozrabiacie, a dziewczynki lądują u obcych ludzi. Tacy z was rodzice. Zaczęłam się rozkręcać, dlatego musiałam się pohamować, po co jeszcze ją dobijać.
Musisz zadbać o siebie i dziewczynki, i zrób w końcu porządek z tym swoim małżeństwem, bo inaczej twój małżonek zrobi porządek z tobą, ja nie żartuję, to nie wygląda dobrze. Coraz odważniej sobie Mateusz poczyna, i wiesz co ci powiem, dobrze, że zabrali wam dzieci, może teraz zaczniesz walczyć o siebie i wasze dziewczynki.
Lenka nie dobijaj mnie, wyszeptała Sara.
No tak, zagalopowałam się, ale tak czy siak, musisz zacząć coś robić. Mateusz teraz będzie starał się ciebie niszczyć. Jak widzisz, nie przebiera w sposobie postępowania. Już dwa razy wylądowałaś w szpitalu, w końcu cię zabije.
Dobrze Sara, przepraszam, ale to ja musiałam pojechać z dziewczynkami żeby je zawieść, bo nie chciały beze mnie wyjść z domu. Jak myślisz, co one czuły? A co ja czułam?
Serce mi się krajało na widok waszych dzieci.
Lenka, ja już założyłam niebieską kartę, mam nagrania jak mnie bił, zacznę walkę o siebie, obiecuję.
27 listopada 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 34 35 36 37 38 ... 62 63 >
Halszka70 | Blogi