• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Najnowsze wpisy, strona 34

< 1 2 ... 33 34 35 36 37 ... 62 63 >

AŻ PO HORYZONT

ROZDZIAŁ DRUGI
 
Lenka, co się z tobą dzieje, zapytał, mam wrażenie, że coś cię trapi? Oj Maciek, zaraz trapi, nie zawsze czuję się dobrze, czasami mam po prostu zły humor. Rozumiem, odparł, ale w dniu kiedy wróciłem z rejsu?
Czy coś złego się stało?
Cóż miałam mu powiedzieć?
Zaatakować go absurdalnymi pytaniami w stylu; to gdzie masz tę swoją kochankę?
Nie wiem co się dzieje, ale włączył mi się zazdrośnik, czy intuicja dobrze zadziałała?
Przejdzie mi kochanie, powiedziałam, zaraz zjemy obiad, porozmawiamy i na pewno minie mi ten humorek.
Dobrze by było, nie chcę mieć smutnej żony przez te parę tygodni.
Jak to przez parę tygodni, znowu będziesz wypływał?
Tak, za sześć tygodni wypływam pod innym armatorem.
Świetnie, powiedziałam, to znowu mam zostać sama, kiedy to się skończy?
Lenka, taką mam pracę, muszę pływać żeby zarabiać pieniądze.
Maciek, po co nam tyle pieniędzy? Ja też przecież pracuję, możesz już zacząć pracować na lądzie, a nie ciągle w morzu.
Wiem kochanie, odparł, ale jestem rozdarty między tobą a tęsknotą za morzem.
Już mam tego dosyć, powiedziałam, w końcu nie wytrzymam, zobaczysz, stanie się jakaś tragedia.
Jak za mnie wychodziłaś to nie miałaś nic przeciwko.
Bo byłam młoda, zakochana, gotowa na poświęcenia w imię miłości. Teraz potrzebuję ciebie mieć przy sobie.
Skarbie, próbował łagodzić sytuację, jeszcze trochę a przestanę pływać.
Dobrze Lenka, pomyślałam, ciesz się mężem póki jest, bo za trochę wypłynie i znowu go nie zobaczysz parę miesięcy.
W domu trzeba było zająć się obiadem, praniem, a gdzieś na końcu wszelkich obowiązków, sobą.
Czas nam mijał na ciągłym przytulaniu, mizianiu i wyznawaniu sobie miłości, ale gdzieś z tyłu głowy miałam tę dręczącą myśl, że jeszcze trochę i nie będę go miała.
Kiedy przeglądałam kieszenie przed wrzuceniem do pralki, natrafiłam na niewinny kawałek serwetki, a na niej wypisany jakiś numer. Wzięłam swój telefon, wystukałam numery i z bijącym sercem czekałam na sygnał. W słuchawce usłyszałam miły głos kobiety. Po kilkakrotnym słowie halo, dodała, a jednak zadzwoniłeś.
Rozłączyłam rozmowę. Usiadłam na muszli i zamarłam w bezruchu. A jednak się doczekałam. 
Co tak długo robisz w łazience, usłyszałam głos Maćka?
Łapię motyle, odparłam, głupio się pytasz.
Byłam w okropnym szoku. Muszę najpierw się uspokoić a potem dopiero porozmawiać, inaczej zrobię karczemną awanturę, a tego bym nie chciała.
Maciek zaczął w końcu czegoś się domyślać, kiedy po tygodniu chodziłam jak struta, prawie nie odzywając się do niego.
Lenka, powiedz mi, co takiego zrobiłem?
Chciałam powiedzieć; domyśl się, ale to byłoby głupie, bo zapewne ma więcej grzeszków niż ten, o którym wiem.
Maciek, zaczęłam w końcu po dwóch tygodniach, do kogo miałeś zadzwonić? Tylko proszę cię, nie kręć, bo ja już z nią rozmawiałam.
Twarz Maćka zrobiła się czerwona.
Zapewne miętolił teraz swoje myśli, z którą to mogłam rozmawiać, niech się męczy zdrajca jeden. 
Nie wiem o czym mówisz, zaczął.
Jak chcesz, powiedziałam, to zaraz sobie jeszcze z nią pogadam.
Wzięłam do ręki swój telefon i wybrałam numer.
Już dobrze, krzyknął, czasami z kimś pogadam, ale nic więcej, to tak dla rozrywki.
Ile lat już mnie tak zdradzasz?
Przestań kochanie, to nic nie znaczy, to takie niewinne flirty, przecież się z nimi nie spotykam.
Tego to ja nie wiem, odparłam, wiem natomiast, że skoro teraz wypłyniesz, ja będę miała chatę wolną i obiecuję ci, że to wykorzystam. Wolno mi, skoro tobie wolno.
Wzięłam torebkę, kluczyki od samochodu i wybiegłam z mieszkania. Łzy same płynęły mi po policzkach. Nie ma już naszego małżeństwa, po prostu znudził się mną
12 grudnia 2019   Dodaj komentarz

AŻ PO HORYZONT

ROZDZIAŁ PIERWSZY
 
Ciepły ten poranek, pomyślałam, kiedy wiatr muskał moją twarz. Szłam brzegiem morza, wypatrując tęsknie, kiedy na horyzoncie pojawi się okręt mojego Maćka.
Nie widziałam go prawie pół roku. Czy tęsknił za mną, czy tylko czasami wspomniał, że jest ktoś taki w kraju, kto czeka jego powrotu?
Nigdy nie jestem pewna, czy jest mi wierny, czy też nie, ciągle czekam na to, że któregoś razu po powrocie oznajmi mi, że ma gdzieś w świecie drugie życie.
To jest ryzyko, jakie wiąże się z tym zawodem. Dlatego często taka niepewność dopada żony marynarzy.
A co oni o tym sądzą? Trudno mi powiedzieć, przecież nie przyznają się do niczego.
Wracam, pomyślałam, czas iść do pracy, tam też potęsknić mogę, kto mi zabroni?
Zabrzęczał w torebce telefon. Odczytałam wiadomość; kochanie, za dwie godziny będziemy w porcie.
Serce szybciej mi zabiło. Wraca. Trzeba będzie go powitać. Skoro za dwie godziny będzie w porcie, to znaczy, że za cztery godziny będę mogła go przytulić.
W pracy czas dziwnie mi się dłużył. Zaraz mnie coś trafi jak się nie uspokoję. Jeszcze nie przyzwyczaiłaś się kobieto do takiego życia? Ciekawa jestem czy Maciek też czuje się tak samotny podczas rejsów jak ja, kiedy on wypływa?
W końcu stanęłam na nabrzeżu i czekałam, kiedy pojawi się. Kobiety jedna po drugiej witały swoich mężów. Łzy radości, uśmiechy, pocałunki, teraz były normalnością. 
W mojej głowie kiełkowały myśli, które widziały, jak ci wszyscy panowie podczas przepustek poczynali sobie śmiało z kobietami w portowych knajpach, a teraz z czułością ściskali swoje żony, dziewczyny, narzeczone.
W końcu zobaczyłam mojego Maćka. Szedł w moim kierunku uśmiechając się jak zwykle w swój uroczy sposób. Tym uśmiechem kiedyś mnie oczarował, i działa na mnie tak, jak przed laty.
Witaj kochanie, jak ja się stęskniłem za tobą, powiedział, i już znalazłam się w jego uścisku. Pocałunki były słodkie, wręcz rozbrajające. 
Nic się nie zmieniłeś, powiedziałam, chyba nigdy nie przestanę cię kochać.
Uśmiechnął się do mnie. Miał w tych swoich oczach te piękne iskierki.
Jedziemy do domu, powiedział, chcę już w końcu nacieszyć się tobą i atmosferą naszego mieszkanka.
Kiedy byliśmy już w samochodzie, zaczął mi opowiadać o swoim rejsie. Słuchałam uważnie, żeby wychwycić ledwie zauważalne niuanse, które mi coś powiedzą o jego zachowaniu, podczas przepustek w portach.
Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne przeczucie, że coś się wydarzyło, coś, o czym Maciek nie chce żebym się dowiedziała.
09 grudnia 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ SZESNASTY
 
Michał, krzyczałam w słuchawkę, przyjedź do domu Sary, stało się coś strasznego. Byłam chaotyczna, bo szok paraliżował moje ciało.
Wokoło był ruch, pełno policji, pogotowie, a i gapiów przybywało coraz więcej. Sarę już zabrali, ze mną też już policja rozmawiała, ale nadal nie było wiadomo co z Mateuszem i jego kochanką.
Faktem było, że Sara zaatakowała ich nożem. Czy żyją, nikt nam nie mówi.
Po chwili był już przy mnie Michał. Wtuliłam się w niego, jakbym chciała żeby mnie ochronił przed całym złem tego świata.
Lenka, co się stało, zapytał?
Nie wiem, wiem tylko tyle, że Sara miała w ręku zakrwawiony nóż i cała była w krwi.
Dokąd ją zabrali, zapytał?
Nie wiem, zapytaj policjantów.
Michał zostawił mnie w samochodzie, a sam poszedł rozmawiać z policjantami.
Dowiedział się więcej, ale i tak będzie musiał pojechać na policję, bo jak stwierdził, poprowadzi tę sprawę dla Sary.
Kiedy podszedł ponownie do mnie, powiedział, że mogę już jechać, on musi zająć się sprawą, więc mam czekać w domu. Aha, dodał, oboje nie żyją.
Sara nie wyjdzie z więzienia, przemknęło mi przez myśl.
W tym momencie zadzwonił telefon, to z pracy.
Lenka, gdzie wy jesteście, już dawno powinnyście być w pracy.
Pani dyrektor, przepraszam, ale Sara zabiła męża i jego kochankę.
Rany boskie, usłyszałam w słuchawce, kiedy?
Przed godziną, właśnie przyjechałyśmy do jej domu po dokumenty potrzebne do pozwu o rozwód. Ona weszła do mieszkania, a ja czekałam w samochodzie.
Dobrze, to już nie przychodź do pracy, zapewne będziesz musiała zeznawać na policji?
Tak, już trochę zeznawałam, ale mam wezwanie na jutro, zatem jutro też nie będzie mnie w pracy.
Jasna cholera, pani dyrektor jak widać też już była w szoku. Będą miały co robić plotkary w zakładzie.
W domu położyłam się na łóżku i zastanawiałam się, co mam teraz zrobić, czy utrzymywać z Sarą kontakt, czy całkowicie odciąć się od niej.
Dlaczego spotyka mnie zawsze coś takiego?
Chyba w końcu zasnęłam, bo ocknęłam się kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
Położyłaś się, usłyszałam po chwili, kiedy to Michał szukając mnie,  znalazł w sypialni.
I co dalej Michał, zapytałam?
Nie jest dobrze, Sara pójdzie do więzienia, ale póki co wywieźli ją do zakładu psychiatrycznego, jest w szoku i zaczyna fiksować.
Biedna Sara, zaczęłam, straciła dzieci, małżeństwo całkiem się jej posypało. Przeżyła poniżanie, zdradę, bicie, a na koniec więzienie i obłęd?
Mogła to szybciej przerwać.
Nie mogła Lenko, to nie jest proste, ona była uzależniona od niego, to tak samo jak alkoholizm.
Co ty mówisz Michał, ja tkwiłam w  takim samym małżeństwie, ale w porę udało mi się to zakończyć.
Ona już też zaczęła tę walkę, dodał, tylko nikt nie przewidział, że nie da rady wytrzymać widoku męża z kochanką w łóżku.
No tak, to musiał być dla niej szok, dodałam.
Kochanie, a skąd ty wiesz o takich związkach, zapytałam?
Bo sam też miałem takie małżeństwo. Tylko o przemocy żony wobec męża się nie mówi, wychodzi się z założenia, że tylko mężowie znęcają się nad żonami, a nie odwrotnie.
Dawno zakończyłeś ten związek, zapytałam?
Trzy lata temu, odparł, ale pamiętam każde jedno zdarzenie.
To mamy taką samą przeszłość. Czas zmienić swoje życie, po co się zadręczać. Sara zapłaciła wysoką cenę za nieudane małżeństwo, nam się udało wyjść, wprawdzie ze złamaną psychiką, ale możemy teraz stworzyć dla siebie inny, piękny, mały zakątek na tej ziemi.
 
                                           KONIEC
02 grudnia 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
 
Kiedy już Michał z Sarą omówili wszystkie sprawy związane z jej życiem, zbliżała się godzina dwudziesta druga. 
Kurka, jak ten czas leci, nawet zapomnieliśmy o kolacji, dlatego trzeba było zrobić coś lekkiego do zjedzenia.
Byliśmy zmęczeni całym dniem, dlatego po kolacji po kolei wędrowaliśmy pod prysznic, a potem grzecznie do łóżek.
W sypialni włączyłam sobie telewizor i wzięłam książkę do ręki, muszę się odprężyć, rano do pracy, więc umysł czas wyczyścić z tych wszystkich paragrafów i podpunktów.
Sara jutro ma pójść do domu po wszystkie papiery, i póki Michał jest, mają napisać odpowiednie pozwy.
Tak się zastanawiałam, czy Sara się wycofa czy nie?
Michał nie był pewny, czy ona tak do końca wie, czego chce dla siebie i jej córeczek. 
Nie wiedzieć kiedy zasnęłam. Zmęczenie dawało się widać we znaki. 
W pewnym momencie poczułam jakby delikatny pocałunek na moich ustach, potem dotyk dłoni na moich piersiach.
Przebudziłam się. 
Co robisz? 
Cicho kochanie, usłyszałam, bo zbudzimy Sarę. 
Teraz dotarło do mnie, że to Michał. 
Oddałam pocałunki i pieszczoty. 
Była to cudowna noc.
Rano obudził mnie zapach parzonej kawy. Wstałam z łóżka i powlokłam się do kuchni. Zamiast Sary, zobaczyłam Michała, jak uwijał się przy śniadaniu.
Wstałaś, powiedział do mnie i pocałował w policzek na dzień dobry.
Za chwilę do kuchni wtoczyła się Sara, kawy, ziewnęła, bo inaczej wracam do łóżka.
Obie z Sarą budziłyśmy się do życia, kiedy Michał jak skowronek skakał po kuchni.
Sara tylko patrzyła to na mnie, to na Michała.
Całe szczęście, że nic nie komentowała.
Kiedy już zmietliśmy z talerzy jajecznicę, Michał z powagą powiedział do Sary; proszę przynieść mi te papiery, a ja zaraz siadam do pisania pozwu.
Pójdę po śniadaniu, powiedziała Sara i straciła humor.
Jak widać na samą myśl, że musi iść do swojego domu, sprawiało jej to ból.
Sara, powiedziałam, podrzucę cię samochodem, bo inaczej spóźnimy się do pracy. Szykujemy się, i w parę minut będziemy z powrotem.
Sara z kwaśną miną poszła się ubierać, ja też szybciutko się wyszykowałam.
Jeszcze tylko przytuliłam się do Michała, żeby było mi miło cały dzień, i dając wskazówki, co ma ugotować, i na którą godzinę, zbiegłam do samochodu. Sara już się niecierpliwiła.
Jedziemy, spokojnie, zdążymy ze wszystkim.
Pod domem Sary zapytałam jej czy mam iść z nią, ale pokręciła przecząco głową.
Poczekaj, powiedziała, sama to muszę załatwić.
Po chwili zniknęła za drzwiami domu. 
Czekałam już jakieś pół godziny, a Sary nie ma.
W końcu zobaczyłam ją jak wybiega z klatki schodowej. Wyskoczyłam z samochodu. Sara jak ty wyglądasz? Coś ty zrobiła? Co tam się stało?
To co zobaczyłam było jakby kadr wyjęty z horroru.
Sara z nożem w ręce, cała zakrwawiona, blada, cała dygotała jak w febrze.
Nie wiem co się stało, krzyczała, chyba ich zabiłam!
01 grudnia 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ  CZTERNASTY
 
Następnego dnia wstałam z samego rana, poszłam do sklepu po bułki, a przy okazji kupiłam też i trochę owoców. 
Potem przypomniałam sobie o obiedzie jaki mam ugotować, więc poszłam też do sklepu mięsnego.
Obładowana wróciłam do domu. Sara jeszcze spała, nieźle ją te tabletki uśpiły. Przyda jej się taki sen.
Rozładowałam torby, i zrobiłam sobie  kawę. Zapach kawy, który rozchodził się po mieszkaniu, zbudził Sarę.
Weszła zaspana do kuchni, i zamiast dzień dobry, powiedziała; dostanę też kawę?
Siedziałyśmy przy stole w kuchni i z lubością sączyłyśmy czarną kawę bez cukru. Najlepiej mi taka smakuje.
Lenka, zagadnęła Sara, o której będzie ten prawnik?
A nie wiem, zaraz zapytam.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Michała.
Już się stęskniłaś, usłyszałam w słuchawce.
To też, ale Sara pyta o której godzinie  będziesz?
Zaraz będę wyjeżdżał, odparł, to za jakieś trzy godziny powinienem być u ciebie.
Dobrze, to czekamy.
Miło było usłyszeć jego głos. Złapałam się na tym, że cieszę się na jego przyjazd. Lenka, pomyślałam, przyhamuj, nie czas na takie amory. Ale co mam zrobić, skoro zaczynam tęsknić?
Dostałam wiadomość, odczytałam treść; też się cieszę, że ciebie zobaczę. 
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
To co Sara, zmykasz do łazienki, a ja biorę się za obiad, kiedy Michał przyjedzie, najpierw zjemy obiad, a potem będziecie wszystko uzgadniać.
Lenka, dziękuję ci za wszystko.
Już dobrze, podziękujesz, jak wygrasz wszystkie sprawy ze swoim  tyranem.
Kiedy Sara zniknęła za drzwiami łazienki, wzięłam się najpierw za sprzątanie kuchni. Potem już rozłożyłam się z warzywami, mięsem i wszelkimi przyprawami.
Najpierw rosół, pomyślałam, a potem zrobię z tego mięsa z rosołu pierogi, coś prostego ale pracochłonnego.
Pomogę ci, powiedziała Sara kiedy wyszła z łazienki.
Lepiej się czujesz, zapytałam?
Tak, jestem wyspana, wykąpana i jakoś tak fajnie jest.
Jak jesteś głodna, zrób sobie kanapki, powiedziałam, bo ja już nie mam czasu, sporo jest roboty.
Nie jestem głodna, powiedziała Sara, zjemy obiad, poczekam.
Dobrze, to pokrój grzyby do sosu.
Czas nam szybko leciał, nawet nie zauważyłyśmy kiedy zleciały te trzy godziny. Wszystko było gotowe, tylko rzucić pierogi na wodę.
Domofon przerwał nam rozmowę.
Już jest, powiedziałam i otworzyłam drzwi.
W takim stanie jeszcze mnie nie widział, ale nie było już czasu na cokolwiek, a cóż dopiero na makijaż.
Jak ślicznie wyglądasz, krzyknął kiedy przytulił mnie na powitanie. 
Nie przesadzaj, jestem cała w mące.
O tym właśnie mówię.
To jest Sara, powiedziałam do Michała przedstawiając mu jego przyszłą klientkę.
Podał jej rękę, miło mi, dodał.
Sara się speszyła, nie wiedziała co powiedzieć, więc na wszelki wypadek nie powiedziała nic.
Sara, nastaw wodę na pierogi, a ja pójdę doprowadzić się do porządku, powiedziałam i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Kiedy wyszłam z łazienki, oboje zgodnie gotowali pierogi.
Uśmiechnęłam się, to i gotować umiesz?
A co to za sztuka, odparł Michał, parę składników połączyć razem i doprawić.
Faktycznie proste, zaśmiałam się.
Zjedliśmy obiad w kuchni, po co latać po mieszkaniu z garami, a w kuchni wszystko jest pod ręką. Tak samo jedliśmy z Michałem kiedy poznaliśmy się na urlopie w gospodarstwie Agroturystycznym.
Po obiedzie był koniec śmiechów, zabawy, czas był na poważne rozmowy związane z Sarą i jej małżeństwem.
Dlatego też kawę i ciasto przenieśliśmy do salonu, gdzie paragrafami zaczął operować Michał.
Patrzyłam na Sarę i jej skupioną twarz, chyba do niej dociera to wszystko, co się wokoło niej dzieje, mam taką nadzieję, że od dziś zaczęła już walkę o siebie i dzieci.
30 listopada 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 33 34 35 36 37 ... 62 63 >
Halszka70 | Blogi