TOKSYCZNE ZWIĄZKI
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Następnego dnia z samego rana delektowałam się ciszą i spokojem. Będę mogła robić to, co chcę, a nie to co muszę. Kochane są te córeczki Sary, ale te wszystkie problemy przytłaczały mnie, a i moje mieszkanie potrzebowało konkretnego sprzątania.
Zjadłam śniadanie, posłuchałam trochę radia przy okazji, i w końcu pojechałam do pracy.
Lenka dobrze, że jesteś, tymi słowami przywitała mnie dyrektorka, choć do mojego pokoju.
Wiedziałam po co idę, co jak co, ale ploteczki w tym zakładzie były w cenie. Wprawdzie za tym szła też pomoc, ale dla mnie takie wyciąganie wiadomości było niesmaczne. No cóż, jak ktoś kiedyś powiedział; wlazłaś między wrony, to kracz jak i one.
Musiałam opowiedzieć dyrektorce ze szczegółami, co się działo u Sary i u mnie przez te kilka dni.
Kiedy skończyłam opowiadać, dyrektorka nadal milczała. W końcu odezwała się; jak możemy jej pomóc?
Nie wiem Pani dyrektor, odparłam, co mogłam to zrobiłam, ale jeśli ona nie będzie chciała odejść od niego, to nic nie zrobimy. Tylko mam nieodparte wrażenie, że będę ją miała ciągle na karku z jej córeczkami. Małe są słodkie, nazwałam je "moje księżniczki", ale to oni są ich rodzicami. Wiem, że nie jest łatwo odejść od męża sprawcy, ale to nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Idziesz do Sary wieczorem, zapytała dyrektorka?
Muszę ogarnąć mieszkanie, powiedziałam, po ich wizycie. Może pójdę jutro, jak skończę pracę, chyba, że Sara do mnie zadzwoni z jakąś prośbą, to wtedy podjadę, ale wolałabym jednak najpierw ogarnąć mieszkanie.
Był piękny dzień, więc chętnie bym się przeszła do parku po pracy, ale muszę zająć się rzeczami przyziemnymi, zatem kiedy indziej pójdę.
Wieczorem byłam zmęczona całym tym dniem, więc szybko zasnęłam. Ze snu zerwał mnie telefon.
Lenka, możesz do mnie przyjść? Głos Sary był zapłakany.
Ale kochana, próbowałam powiedzieć, przecież jest noc, ja śpię, jutro do pracy. Odpoczywaj sobie, po pracy przyjadę do ciebie.
Rozumiem, że jest jej ciężko, ale na litość boską, kiedyś muszę spać.
Musiałam się wyciszyć, żeby móc znowu zasnąć. Dla mnie to jest już przegięcie, mruczałam pod nosem, przecież rano idę do pracy. Co oni jej tam dali, że nie śpi?
Następnego dnia po pracy pojechałam do Sary. Spała przytulona do poduszki. Nie chciałam jej budzić, więc położyłam soki i owoce na szafce, i w tym momencie się przebudziła.
Dobrze, że jesteś, powiedziała, co z dziewczynkami?
Sara, wczoraj byłam w pracy, potem musiałam ogarnąć mieszkanie, a w końcu padłam zmęczona na łóżko, i mnie obudziłaś.
Przepraszam cię Lenka, ale martwię się o dziewczynki.
Rozumiem cię, ale one są bezpieczne i mają się dobrze. Trafiły do fajnej rodziny, zatem możesz być spokojna. Teraz masz czas na zrobienie porządku w swoim życiu. Od ciebie będzie zależeć, czy dostaniesz dziewczynki z powrotem, czy pójdą do adopcji. Na pewno je nie dostaniesz jeśli nie pogonisz ze swojego życia tego tyrana.
Wiem Lenka, tylko nie wiem od czego zacząć.
Jak wyjdziesz ze szpitala, to skontaktuj się z prawnikiem, on ci krok po kroku wszystko wytłumaczy, a jak zajdzie potrzeba to poprowadzi twoje sprawy. Tylko musisz zacząć w końcu walczyć o siebie i dziewczynki.
To odpoczywaj Sara, ja idę do domu jakiś obiad sobie ugotować.
Przyjdziesz jutro, zapytała?
Przyjdę Sara, a ty teraz odpoczywaj, nabieraj sił do walki.