TOKSYCZNE ZWIĄZKI
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Obudził mnie dzwonek telefonu. Podniosłam głowę z poduszki i rozglądałam się zdezorientowana. Mój mózg jeszcze spał i śnił, a ten dzwonek telefonu był jak bicie dzwonu.
W końcu oprzytomniałam, sięgnęłam po telefon.
Halo, kto mówi?
Nareszcie odebrałaś, usłyszałam głos Sary.
Co się stało, że dzwonisz w nocy, zapytałam?
Lenka, to nie noc, to rano, spóźniłaś się do pracy.
O rany, ale spałam, widocznie zmęczenie w końcu mnie dopadło po wielu tygodniach nocy bezsennych.
Szybko wyskoczyłam w łóżka, i w parę minut byłam gotowa do wyjścia.
Sara w końcu przyszła do pracy, zobaczymy w jakim jest stanie, przemknęło mi przez myśl.
Sara z Kaśką czekały na mnie z kawą. Kiedy więc wpadłam na recepcję, najpierw zajęłam się kawą, a potem ploteczkami.
Jak sobie radzisz Sara, zapytałam?
Dobrze, odwiedzam dziewczynki, Mateusz nie pije, zajmuje się domem i chodzi na terapię.
Myślałam, że mnie zaraz trafi piorun. Wróciła do Mateusza!
Nie chce mi się na ten temat rozmawiać, powiedziałam, i wstałam od stolika.
Ile kobieta musi oberwać od damskiego boksera żeby zrozumieć, że trzeba wiać jak najdalej , a nie wybaczać?
Nie wróżyłam nic dobrego temu małżeństwu. Znając to z własnego podwórka, wkrótce dojdzie do jakiejś tragedii, ale cóż ja mogę, tyle razy tłumaczyłam, prosiłam, mówiłam, więcej już nie będę.
Pozbyli się dzieci, teraz tylko czekać, jak zacznie ją lać.
Trudno mi było koncentrować się na pracy, ciągle miałam przed oczami moje małe księżniczki. Cóż mogą czuć dzieci, będąc wyrwane ze swojego środowiska?
Nie miałam ochoty rozmawiać już ze Sarą. Musi sobie radzić sama, ja nie umiem jej pomóc. Skoro w takich drastycznych momentach nie przekonała się o słuszności odejścia od męża, to nie ma mocnych żeby teraz to zrobiła.
Kiedy skończyłam swoją zmianę zapragnęłam pojechać w plener, gdzie jest woda i las.
Pojechałam w dobrze znane mi miejsce. Długo spacerowałam po lesie i wokół jeziora, aż zapadł mrok. Szkoda, pomyślałam, tutaj pięknie się wyciszam.
Poczułam głód. W końcu przecież nie zjadłam obiadu. Zatem czas ugotować kolację.
Teraz ważne, żeby myśleć tylko o sobie, nie wychodzi mi pomaganie, zatem zabawię się w egoistkę i zafunduję sobie wycieczkę.
Jutro porozmawiam z dyrektorką, tydzień urlopu bezpłatnego wystarczy na wypad poza miasto.
Następnego dnia poszłam do pokoju dyrektorki z prośbą o wolne.
Lenka, dlaczego chcesz wyjechać, co się stało?
Muszę pani dyrektor, czas pomyśleć o sobie, nie tylko o innych, a tak się składa, że bardzo potrzebuję izolacji.
Chodzi o Sarę, zapytała?
Tak, ale już nie chcę rozmawiać na ten temat.
Rozumiem cię, zatem jedź i odpocznij, a jak wrócisz, opowiesz jak się bawiłaś?
Wieczorem usiadłam do laptopa i poszukałam gospodarstwa Agroturystycznego. Nie musiałam szukać długo, znalazłam w niespełna pół godziny. Wybrałam numer telefonu i usłyszałam miły, kobiecy głos.
Dogadałam się z panią co do ceny i posiłków, a potem już zaczęłam się pakować. Czeka na mnie wioska, jak pani mówiła, gdzie echo nie dochodzi.
Rano, skoro świt wyruszyłam w podróż po odpoczynek i świeże powietrze.
Na miejscu byłam przed południem. Akurat gospodyni kończyła gotować obiad dla swoich gości.
Kiedy już gospodarz wniósł moją walizkę, zaprosił do stołu na obiad. Przy stole siedziało już parę osób.
Grzecznie się przywitaliśmy ze sobą, i w ciszy zjedliśmy smaczny obiad. Żebym się tylko nie upasła, pomyślałam, za dobrze gospodyni gotuje.
Po obiedzie poszłam się przejść po okolicy. Taki mały rekonesans, żeby wiedzieć, gdzie mogę sobie spacerować.
Do mnie dołączył mężczyzna. Michał jestem, pani tak sama przyjechała?
Tak sama, a pan?
Sam, ale nie chcę rozmawiać dlaczego.
Nie ma sprawy, nie wszyscy lubią się zwierzać.
A pani lubi?
Czasami, odparłam, ale zależy komu i w jakich okolicznościach.
To tak jak ja, powiedział, ale możemy razem sobie pospacerować?
Długo pan tu jest, zapytałam?
Nie, drugi dzień dopiero, a zamierzam być dwa tygodnie.
Ładujemy akumulatory?
Coś w tym rodzaju, odparł.
Daleko jest do jeziora, zapytałam?
Jakiś kilometr, można spokojnie spacerkiem dojść.
Jutro od rana zaczynamy chodzić po zakamarkach tej okolicy?
Jak pani chce, ja chętnie potowarzyszę.
To dzisiaj troszeczkę spaceru, a jutro pokaże mi pan jezioro?
Nie ma sprawy, odparł, będziemy cieszyć się widokami.
Dodaj komentarz