• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum wrzesień 2020

PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ TRZECIA

ROZDZIAŁ SZÓSTY
 
Wiatr wiał mi w oczy, deszcz zacinał, pogoda nie ciekawa. Ale cóż zrobić, trzeba załatwiać sprawy, od tego się nie ucieknie. Wprawdzie do banku mam może trochę więcej jak kilometr, ale to spacerek, a jednocześnie gimnastyka dla moich zmęczonych mięśni.
Kiedy dotarłam do banku, kolejek jakoś nie było. Byłam ja, i jeszcze jedna pani w maseczce. Stała przy okienku, zsunęła maseczkę, żeby móc porozmawiać, a poza tym, okulary jej zaparowały, więc musiała coś zrobić żeby podpisywać świstki, jakie jej podsuwała pani w okienku.
Z zamyślenia wyrwał mnie zdenerwowany głos męski; dlaczego panie nie mają maseczek? Nie byłam tego dnia skora do kłótni, postanowiłam się nie odzywać, i nie tłumaczyć się ze swojego stanu zdrowia. Ale pan był nieugięty i zaatakował panią. No i się biedny rozczarował. Pani odwróciła się i puściła w jego kierunku wiązankę słodkich pozdrowień wygrzebanych z rynsztoka. Wszyscy zamarli, pan też. Cóż mógł powiedzieć na takie argumenty? Nie miał siły przebicia. A poza tym, jak się później okazało, był to lekarz medycyny estetycznej.
Ta głupawka z tymi maseczkami doprowadza niektórych do wściekłości, innych z kolei do rezygnacji. Rezygnują ze swojej wolności na rzecz spokoju. Tylko, że tego spokoju jakoś nie widać. Już nie wiadomo co jest prawdą, a co jest kłamstwem. Wszystko się miesza, a najwięcej mieszają politycy. W imię czego? Tego jeszcze dokładnie nie wiemy. Możemy się tylko domyślać i nic więcej.
Tak rozmyślając wróciłam do domu. Trzeba zrobić obiad, pomyślałam, bo o śniadaniu to zapomniałam na dobre.
Kiedy już obiad powoli się gotował, zadzwonił domofon. 
Lenka otwieraj, bo się zaraz posikam pod twoimi drzwiami.
Tina była zdenerwowana.
Wpadła jak huragan i od razu poleciała do łazienki.
Chyba muszę iść do lekarza, coś się ze mną dzieje, powiedziała.
A co ma się dziać, powoli zbliża się klimakterium.
Jakie klimakterium, wykrzyknęła, przecież nie mam pięćdziesiątki.
Uśmiechnęłam się, ponieważ niektóre kobiety przechodzą przed czterdziestką, a i zdarzają się młodsze, lecz to do Tiny na pewno nie dotrze. Będzie odsuwała  od siebie tę myśl tak długo, jak się tylko da.
Co gotujesz, zapytała?
Zupkę ryżową na skrzydełkach,a tu, pokazałam jej rondel, robią się bitki. Zostaniesz na obiad, zapytałam?
Pewnie, już jestem głodna. Ale zaraz, dodała, chyba nie jadłam śniadania.
Dobrze, powiedziałam, zaraz naleję zupki, pierwszy głód zaspokoimy.
A co u ciebie słychać, zapytałam, kiedy talerze po zjedzeniu zupy wylądowały w zlewie.
A wiesz nic ciekawego.
To tak jak u mnie, mam czasami wrażenie jakbym przeżywała Dzień Świstaka. Ale nie zamierzam się skarżyć, przyjdzie wiosna i wszystko się zmieni.
Lenka,ale z ciebie optymistka.
Staram się pocieszać samą siebie.
Masz rację, nie ma co się dołować.
Dzisiaj usłyszałam takie coś. Poczekaj, jak to było, a już wiem.
Lenka kto to jest kobieta?
Mam zgadywać co usłyszałaś, zapytałam?
Dobrze, powiem ci. Kobieta to taka istota, która myśli jedno, robi drugie, mówi trzecie, czwarte wie, a piąte przeczuwa.
Ale nas faceci podsumowali. To znaczy, że mamy podzielną uwagę, nie tak jak oni, tylko jedno potrafią robić. Jak zostawisz dzieci pod ich opieką, i powiesz, żeby zrobili obiad i posprzątali mieszkanie, to w rezultacie niczego dokładnie nie ogarną, a kobieta potrafi.
Nie denerwuj się Lenka, to takie ich zagrywki, żeby nam dopiec, ale my i tak jesteśmy lepsze od nich. Niech spróbuje jeden z drugim urodzić dziecko.
To dopiero by było. Ale niestety, od tego jesteśmy my, kobiety.
Lenka, nie spalą ci się te bitki?
Nie, spokojnie, już są dobre, i ziemniaki też dochodzą, zatem siadamy do drugiego. 
A potem może pójdziemy na jakieś zakupy, dawno nie byłyśmy?
Dobrze Tina, możemy pójść, tylko ja bez maseczki.
Ostatnio się zastanawiam do czego doprowadzi to wszystko, łącznie z tymi maseczkami. Już dwie ofiary szczepionki gdzieś się pojawiły, zatem to jest jakiś syf, który chcą nam wstrzykiwać w ciało?
Ludzie znowu lądują na kwarantannach. Znowu wyniki są na chybił trafił - albo wyjdzie, albo nie wyjdzie.
Czasami trudno ogarnąć to umysłem.
29 września 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ TRZECIA

ROZDZIAŁ PIĄTY
 
Za oknem deszcz, ponuro, a ja stoję i mieszam w garnkach. Przyjdą do mnie Kryśka i Tina. I to w taką porę, że czas na obiad, zatem nie będę taka, po prostu podam na stół spaghetti i już.
No i tak stoję, wpatruję się w garnki i rozmyślam nad tym, co mnie dzisiaj spotkało. To co się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Pani w biurze od progu nakrzyczała na mnie, że nie mam maseczki. 
Nie będę nosić żadnej maseczki, powiedziałam, nie mam zamiaru się dusić. 
Pani była nieugięta. Dostanie pani mandat, powiedziała.
Żadnego mandatu nie dostanę, odparłam, najwyżej spotkamy się w sądzie. Ale cały komizm polega na tym, że pani siedziała bez maseczki, wszyscy urzędnicy też, tylko ja miałam założyć.
Pani w końcu wyciągnęła duży kaliber; Szumowski powiedział, że nawet astma nie zwalnia od noszenia maseczki. 
Tego było za wiele. Proszę panią, zaczęłam, Szumowski też powiedział, że żadnej maseczki nie będzie nakładał, bo nie jest chory.
A skąd pani wie, że nie jest chora?
Może i jestem, odparłam, ale bezobjawowo.
Nie wytrzymuję już głupoty, ale cóż zrobić, jest ona wszędobylska.
Teraz tak stoję przy kuchence i myślę, co z tego wszystkiego wyniknie dla nas, przeciętnych ludzi.
Dzwonek domofonu wyrwał mnie z zadumy. Zatem są już dziewczyny. Trochę się rozerwę, pomyślałam, Tina zawsze coś wymyśli, żeby rozbawić towarzystwo.
Wesoła mina Kryśki mówiła, że u nich już jest dobrze, poradzili sobie z problemem. Kryśka dostała pracę, i sytuacja się ustabilizowała.
Hej Lenka, Tina od progu musiała pokazać, że dobry humor to podstawa.
Posłuchajcie co dzisiaj usłyszałam, zaczęła Tina; Facet idzie  chodnikiem z dziewczyną, zadzwonił telefon. Kochanie, mówi, nie mogę teraz rozmawiać bo prowadzę samochód. To mój kochany mężu, usłyszał w słuchawce, zanim dostaniesz wpie...ol spójrz w lusterko wsteczne. Facet odwraca głowę, a parę metrów za nim idzie żona.
Dobre co?
A dlaczego się nie śmieję, zapytała Kryśka?
Oj przepraszam, Tina zrozumiała, jaką popełniła gafę, ale cóż, już poszło.
A to znacie; Sekretarka mówi do szefa, dostanę podwyżkę, czy mam zarabiać na naszych zdjęciach, szefie?
Jak myślicie, co szef zrobił?
Dał podwyżkę, przecież nie będzie ryzykował małżeństwa i posady.
A ja myślę, dodała Kryśka, że ją wywalił z pracy, bo to szantaż.
Zaraz wywalił, co to dla niego parę stówek.
Oj dziewczyny, zaczęła Kryśka, życie to nie kawały ani zabawa, to twarda rzeczywistość.
Kryśka, kiedy ostatnio śmiałaś się tak od serca, zapytała Tina?
Nie pamiętam.
To może warto z nami czasami pośmiać się ot tak, bez powodu?
Dostać głupawki i rechotać aż zaboli przepona od śmiechu. Inaczej zadręczysz się.
A to słyszeliście, Tina była w swoim żywiole; Szefie, mówi sekretarka, mam dwie wiadomości, dobrą i złą, od której zacząć? Od dobrej, odpowiada. Nie jest pan bezpłodny.
Coś ty się tak uczepiła tej sekretarki?
Kryśka, uspokój się, co się z tobą dzieje?
Zanosiło się na pyskówkę, więc musiałam wkroczyć.
Dziewczyny dosyć. Bierzemy się za jedzenie, bo wystygnie, a ja nie mam zamiaru odgrzewać.
Zapadła cisza. Słychać tylko stukanie o talerze widelcami.
Gdzie te czasy kiedy podczas naszych spotkań śmiałyśmy się do łez, nie patrząc na nic. Często dopadały nas głupawki, teraz w oczach moich przyjaciółek czai się lęk. Lęk o jutro, o dzieci i ich przyszłość. Nie jesteśmy niczego pewni, bo to co z nami wyprawiają szanowni politycy, nazwałabym jednym słowem; podłość.
25 września 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ TRZECIA

OZDZIAŁ CZWARTY
 
Kiedy tego ranka otworzyłam oczy, słońce już zaglądało do mojej sypialni. Ostatnie promienie tegorocznego lata zachęcały do aktywnego spędzenia dnia. A czemuż by nie, pomyślałam, wybiorę się w dawno nie odwiedzane miejsca, gdzie przyroda zachęca do spacerów, a w moim przypadku do rozmyślań.
Zebrałam się szybciutko i w drogę. Kiedy dotarłam na miejsce, rosa jeszcze nie zdążyła obeschnąć, zatem jak za dotknięciem magicznej różdżki przeniosłam się w świat mojego dzieciństwa, kiedy to wybiegałam boso na łąkę i witałam stokrotki.
Przysiadłam na skarpie, zdjęłam buty i ostrożnie, powoli, szłam piaszczystą plażą w kierunku jeziora. Ciepły piasek ogrzewał moje stopy. Poczułam przyjemny jego dotyk, kiedy przez palce przesypywał się delikatnie, jakby uważał, żeby nie zrobić mi krzywdy.
Ech, wspomnień czar. Ale dziejąca się wokoło rzeczywistość nie była już taka przyjemna, jak te moje wspomnienia, i obecne doznania z zetknięciem się z przyrodą.
Głupawka z powodu Covid-19 nadal była w natarciu. Sprzeczne doniesienia, statystyki, do reszty pogrążały elitę rządzącą. Ludzie cały czas demonstrują swoje niezadowolenie z powodu głupoty, czy cwaniactwa polityków.
Gospodarka zaczyna zjeżdżać po równi pochyłej. Społeczeństwo ubożeje, ale nie cwaniacy przy korycie. Ci z kolei na epidemii Koronawirusa zarobili krocie. 
Robią z nas, przeciętnych ludzi, zastraszonych, zniewolonych, którymi łatwo się rządzi, kiedy strach odbiera rozum. Tylko nie pomyśleli o tym, że my też potrafimy podnieść się, i zobaczyć tę szarą rzeczywistość.
Lenka, dosyć tego, pomyślałam, wracaj do domu, wrócisz tu za rok. Z ciężkim sercem, ale życie ma swoje prawa, zachciało mi się tak po ludzku jeść, wracam zatem.
Kiedy ze smakiem zajadałam obiad, wpadła do mnie Tina, i swoim zwyczajem zaczęła od progu krzyczeć.
Lenka, słyszałaś takie rzeczy, chcą zakazać hodowli norek, wyobrażasz sobie? 
Wyobrażam, powiedziałam, bo teraz wszystko jest możliwe, przecież naszej władzy już konkretnie odbija.
No właśnie, do tej pory im nie przeszkadzały te norki, a teraz już przeszkadzają?
Tina, bez przyczyny tego nie robią, może Unia im kazała?
Co ma Unia do mojego futra?
Nie wiem czy personalnie do twojego futra, ale to jakby handel wymienny, Unia coś da, ale za to czegoś oczekuje.
Zobacz Tina, jeśli u nas zakażą hodowli zwierząt futerkowych, to w innym państwie, na przykład w Niemczech, będą większe obroty z tego powodu, rozumiesz?
No tak, powiedziała, to nawet brzmi logicznie.
Tina, daj sobie spokój z tymi sprawami, bo kręćka dostaniesz, polityka nie dla nas.
Ale Koronawirus też działa?
Działa Tina, też się zastanawiam do czego ta propaganda nas doprowadzi.
Zrobiło się smutno, powiedziała, może posłuchaj kawału jaki niedawno słyszałam. 
Synak pyta się tatusia; tato, śpisz? Śpię, odpowiada tato, daj mi się wyspać. Tato, nie śpij, chcę ci coś powiedzieć. Nie przeszkadzaj mi, odparł tata, jestem zmęczony. Ale tato,,,, mówiłem ci, daj mi spać. Tato, ale mama grzebie ci w komórce.
Nieźle, i co, tato wyskoczył jak z katapulty? 
Nie wiem, to tylko kawał.
Jeszcze jeden kawał, dodała Tina, posłuchaj; Blondynka urodziła bliźniaki. Patrzy na męża wystraszona i pyta się go; z kim ja mam to drugie dziecko?
Tina, uważaj, bo ja jak widzisz, od paru dni też jestem blondynką.
Oj Lenka, to tylko kawał.
Wiem, przecież cię za to nie uduszę.
Czasami dobrze jest wpaść w jakąś głupawkę, pośmiać się, pożartować, żeby nie dać się zwariować. Życie jest tak skomplikowane, czasami nie do zniesienia, i chwila takiego rozładowania emocjonalnego da wytchnienie od tej szarej rzeczywistości.
16 września 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ TRZECIA

ROZDZIAŁ TRZECI
 
Kaśka wpadła do mnie jak burza i od progu zaczęła krzyczeć; Widziałaś Lenka co się u nas dzieje?
Usiądź, bo jeszcze mi tutaj poronisz. Uspokój się, nie chcę mieć w domu pogotowia. Co się stało, zapytałam?
Łażą po mieście Polacy i Niemcy z tęczą, wszędzie ich pełno.
Z jaką tęczą, zapytałam, bo nie rozumiem?
Nie słyszałaś o tej tęczy?
Od początku, bo nie mogę nadążyć za twoim tokiem myślenia.
Pamiętasz w Warszawie tego faceta, co go zamknęli za rozróby, z tych przebierańców? To właśnie on też był z tej tęczy.
I teraz tacy sami chodzą po naszym mieście, uskuteczniają przemarsze, niby pokojowe, a połowa z nich już nachlana.
Teraz cię rozumiem, chodzi ci o LGTB?
Tak, właśnie o tych, nie umiałam tego nazwać.
Kaśka, ja nie do końca to rozumiem, ale mam wrażenie, że świat zaczyna stawać na głowie. Kobieta to jest kobieta, a mężczyzna to mężczyzna, innej opcji nie ma. A wszystko co jest poza tym, wydaje mi się jakimś zboczeniem, nie wiem, może się mylę, ale dla mnie ewidentnie są to zaburzenia, mówiąc delikatnie.
A pod te LGTB podpinają się jakieś bojówki, jakieś odłamy, niebezpieczne stowarzyszenia.
Lenka, masz rację, coś tu jest nie tak.
Zobacz, zaczęłam, jak łatwo było zniewolić ludzi. Po prostu ich nastraszyć, a potem już robią to, co sobie jednostki zaplanowały. To tak samo jak jest z owcami; kiedy pasterz chce zapanować nad stadem, wymyśla wilka, owce się wystraszą i posłusznie robią to, co chce pasterz. W ten sposób mogą spokojnie strzyc owce, czy przeganiać z miejsca na miejsce.
Widziałaś Kaśka kiedyś redyk?
A co to jest, zapytała?
To jest przepędzanie stada, dużego stada. Przepędza się na przykład z pastwisk na zimowanie. Oglądałam takie filmiki. Dziwiłam się, że te owce tak posłusznie idą w grupie. Posłuszne kilku osobom.
Weź na przykładzie naszego kraju, jak zachowują się ludzie.
Nastraszeni, sami się pilnują, żeby nosić maseczki, które praktycznie przed niczym nie chronią, za to ludzie pilnują nawet siebie nawzajem. Tak działa strach.
Ale przecież pandemii nie ma, dodała Kaśka.
Nie ma, ale kontrola jest, te namordniki pokazują niektórym ludziom, że można brać za mordę niektórych, bo już są na to gotowi.
A co będzie dalej? 
Tego nie wiemy, tylko wiemy na pewno, że jest to jakiś plan czegoś większego, czegoś, co nam trudno sobie nawet wymyślić.
Aż się boję, dodała Kaśka, w jakich warunkach będę musiała wychować dziecko. A jak mu coś podadzą i będzie zaczipowany?
Przestań, jakieś czarne wizje tu przedstawiasz, na takie coś to byś musiała się zgodzić, tak mi się wydaje.
No nie wiem, oni do wszystkiego są zdolni.
Całe szczęście, że przyszła Tina, bo inaczej Kaśka ze strachu by mi jeszcze poroniła, a ja dostałabym od jej męża niezły opiernicz.
Swoim zwyczajem musiała opowiedzieć kawał, jaki usłyszała.
Wiecie co dzisiaj usłyszałam za dowcip, zaczęła?
Nie, ale zaraz się dowiemy, odparłam zadowolona ze zmiany tematu.
Kobieta poszła do psychologa, a wieczorem opowiada mężowi jak przebiegła terapia; wyobraź sobie, że terapeuta narysował mi owce i kazał ich pilnować. Głupi czy co, więc narysowałam ogrodzenie i poszłam do domu.
Udało się Tinie rozładować napięcie i z wdzięczności zrobiłam jej kawę, niech się napije, zasłużyła.
Od marca żyjemy w ciągłym napięciu, a jeszcze straszy nas się jesienią, że będzie jeszcze gorzej, jak się nie zaszczepimy. 
Dlatego chwytamy chwile wytchnienia jak się tylko da. Oby te prorocze słowa ugrzęzły im w gardłach.
07 września 2020   Dodaj komentarz
Halszka70 | Blogi