TOKSYCZNE ZWIĄZKI
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
Następnego dnia wstałam z samego rana, poszłam do sklepu po bułki, a przy okazji kupiłam też i trochę owoców.
Potem przypomniałam sobie o obiedzie jaki mam ugotować, więc poszłam też do sklepu mięsnego.
Obładowana wróciłam do domu. Sara jeszcze spała, nieźle ją te tabletki uśpiły. Przyda jej się taki sen.
Rozładowałam torby, i zrobiłam sobie kawę. Zapach kawy, który rozchodził się po mieszkaniu, zbudził Sarę.
Weszła zaspana do kuchni, i zamiast dzień dobry, powiedziała; dostanę też kawę?
Siedziałyśmy przy stole w kuchni i z lubością sączyłyśmy czarną kawę bez cukru. Najlepiej mi taka smakuje.
Lenka, zagadnęła Sara, o której będzie ten prawnik?
A nie wiem, zaraz zapytam.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Michała.
Już się stęskniłaś, usłyszałam w słuchawce.
To też, ale Sara pyta o której godzinie będziesz?
Zaraz będę wyjeżdżał, odparł, to za jakieś trzy godziny powinienem być u ciebie.
Dobrze, to czekamy.
Miło było usłyszeć jego głos. Złapałam się na tym, że cieszę się na jego przyjazd. Lenka, pomyślałam, przyhamuj, nie czas na takie amory. Ale co mam zrobić, skoro zaczynam tęsknić?
Dostałam wiadomość, odczytałam treść; też się cieszę, że ciebie zobaczę.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
To co Sara, zmykasz do łazienki, a ja biorę się za obiad, kiedy Michał przyjedzie, najpierw zjemy obiad, a potem będziecie wszystko uzgadniać.
Lenka, dziękuję ci za wszystko.
Już dobrze, podziękujesz, jak wygrasz wszystkie sprawy ze swoim tyranem.
Kiedy Sara zniknęła za drzwiami łazienki, wzięłam się najpierw za sprzątanie kuchni. Potem już rozłożyłam się z warzywami, mięsem i wszelkimi przyprawami.
Najpierw rosół, pomyślałam, a potem zrobię z tego mięsa z rosołu pierogi, coś prostego ale pracochłonnego.
Pomogę ci, powiedziała Sara kiedy wyszła z łazienki.
Lepiej się czujesz, zapytałam?
Tak, jestem wyspana, wykąpana i jakoś tak fajnie jest.
Jak jesteś głodna, zrób sobie kanapki, powiedziałam, bo ja już nie mam czasu, sporo jest roboty.
Nie jestem głodna, powiedziała Sara, zjemy obiad, poczekam.
Dobrze, to pokrój grzyby do sosu.
Czas nam szybko leciał, nawet nie zauważyłyśmy kiedy zleciały te trzy godziny. Wszystko było gotowe, tylko rzucić pierogi na wodę.
Domofon przerwał nam rozmowę.
Już jest, powiedziałam i otworzyłam drzwi.
W takim stanie jeszcze mnie nie widział, ale nie było już czasu na cokolwiek, a cóż dopiero na makijaż.
Jak ślicznie wyglądasz, krzyknął kiedy przytulił mnie na powitanie.
Nie przesadzaj, jestem cała w mące.
O tym właśnie mówię.
To jest Sara, powiedziałam do Michała przedstawiając mu jego przyszłą klientkę.
Podał jej rękę, miło mi, dodał.
Sara się speszyła, nie wiedziała co powiedzieć, więc na wszelki wypadek nie powiedziała nic.
Sara, nastaw wodę na pierogi, a ja pójdę doprowadzić się do porządku, powiedziałam i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Kiedy wyszłam z łazienki, oboje zgodnie gotowali pierogi.
Uśmiechnęłam się, to i gotować umiesz?
A co to za sztuka, odparł Michał, parę składników połączyć razem i doprawić.
Faktycznie proste, zaśmiałam się.
Zjedliśmy obiad w kuchni, po co latać po mieszkaniu z garami, a w kuchni wszystko jest pod ręką. Tak samo jedliśmy z Michałem kiedy poznaliśmy się na urlopie w gospodarstwie Agroturystycznym.
Po obiedzie był koniec śmiechów, zabawy, czas był na poważne rozmowy związane z Sarą i jej małżeństwem.
Dlatego też kawę i ciasto przenieśliśmy do salonu, gdzie paragrafami zaczął operować Michał.
Patrzyłam na Sarę i jej skupioną twarz, chyba do niej dociera to wszystko, co się wokoło niej dzieje, mam taką nadzieję, że od dziś zaczęła już walkę o siebie i dzieci.