• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Najnowsze wpisy, strona 52

< 1 2 ... 51 52 53 54 55 ... 62 63 >

MEANDRY ŻYCIA

ROZDZIAŁ SIÓDMY
 
Wieczorem opowiedziałam Pawłowi jak przebiegło spotkanie z Lidką. Paweł pokiwał głową i stwierdził, że będę miała do czynienia teraz z moim byłym mężem, bo on nie podaruje mi tego, że ma puste konto. A co mi może zrobić, zapytałam? Nie wiem kochanie, co ci może zrobić, ale na pewno rykoszetem dostanie ci się. Nie boję się jego, to raczej on boi się teraz mnie, powiedziałam, i przypomniało mi się, jak po rozmowie z moim braciszkiem odczepił się ode mnie. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie jego wystraszonej miny, kiedy zabierał z naszego domu ostatnie swoje rzeczy. Paweł, on musi zabezpieczyć swoje dzieci finansowo, co ja mówię, to Lidka postarała się o to, a nie ten niby tatuś. 
Następnego ranka rozdzwonił się telefon, najpierw zadzwoniła Lidka, że uciekła z dziećmi przed draniem, bo była awantura o pieniądze. Potem zadzwonił drań z pretensjami, że sama Lidka by na taki pomysł nie wpadła. Słuchaj, podniosłam głos, żeby go przekrzyczeć, odwal ty się ode mnie, bo inaczej zadzwonię do mojego braciszka, że znowu się mnie czepiasz. A wiesz jak mnie braciszek kocha? Wredna małpa, usłyszałam w słuchawce i wyłączył się. No i dobrze, niech będę wredną małpą, pawianie jeden, ale masz dać spokój Lidce i dziewczynkom. Słowa te już poszły donikąd, ale sobie ulżyłam. Zadzwoniłam do Anki, przecież musiałam się wygadać, ale Anka miała pacjentów więc zadzwoniłam do Lidki. Lidka była z dziećmi w moim hotelu. Nieźle, najpierw jedno ma randkę z jakąś lalą a teraz Lidka ucieka przed draniem do tego samego hotelu. Żeby tylko się tutaj nie spotkali czasami, bo będzie niezła jatka. 
Kiedy rozpoczęłam pracę poszłam do pokoju, w którym była Lidka z dziewczynkami. Kiedy weszłam do pokoju byłam zdziwiona, jak w tak małym pomieszczeniu ona da sobie radę z dziećmi. Na jedną osobę to jeszcze można, ale trzy?
Nie możesz być w tym pokoju, powiedziałam do Lidki, zaraz znajdę Tobie coś innego. Byłaś z tym na policji?  Lidka popatrzyła na mnie i powiedziała, że nie była, nie ma jak pójść z dziewczynkami. To zadzwoń, niech ktoś do ciebie przyjdzie, odparłam, a jednocześnie pomyślałam, że może ona nie chce?
Lidka, chcesz tak żyć i tułać się z dziećmi po hotelach? Jak długo wytrzymasz? Musisz mieć swój kąt, gdzie dziewczynki będą się czuły u siebie, gdzie będą miały swoje zabawki i swoje łóżeczka. Taka tułaczka to nic dobrego, jeszcze zabiorą ci dzieci. Słowa te jakby otrzeźwiły Lidkę, sięgnęła po telefon i zadzwoniła na policję. A ja zastanawiałam się, czy nie poprosić mojego braciszka o pomoc. Ale doszłam do wniosku, że nie będę go narażała, nie zawsze przecież działa zgodnie z prawem. Póki co skupiłam się na znalezieniu całej trójce odpowiedniego pokoju.
13 sierpnia 2019   Dodaj komentarz

MEANDRY ŻYCIA

ROZDZIAŁ SZÓSTY
Stałam z Anką pod budynkiem gdzie mieścił się bank, w którym swoje pieniądze miał mój były mąż, a jego obecna żona czyściła mu konto. Miałam pod opieką małe istotki, słodkie jak cukiereczki, maleńkie i delikatne jak  porcelanowe lalki. Co za ironia losu, opiekowałam się dziećmi, które były owocem zdrady mojego byłego męża. Anka patrzyła na mnie i zapewne zastanawiała się czy mi padło na rozum, ale nic na razie nie mówiła. Wiedziałam, że w końcu do czegoś się przyczepi, ale jak miałabym postąpić? Patrząc na te dzieci serce się kraje, że można krzywdzić te kruche istotki. Długo coś jej schodzi, odezwała się Anka. Zapewne musi to potrwać, to jednak są pieniądze, a założenie konta też musi trochę potrwać. Powiedziałam to w momencie kiedy w drzwiach stanęła już Lidka. Już załatwiłam, powiedziała Lidka i widać było, że bardzo to przeżywa. Dużo masz tego, Anka nie wytrzymała z ciekawości. Dużo, nawet nie wiedziałam, że mamy tyle, powiedziała Lidka a głos jej drżał. Spokojnie Lidka, już masz zabezpieczenie dla siebie i dla dzieci. Teraz możesz sobie nawet wynająć mieszkanko jeśli zajdzie taka potrzeba, tylko nie daj się zastraszyć, żeby nie zmusił ciebie do zwrotu pieniędzy. Patrzyłam to na dzieci, to na Lidkę i serce moje miękło.
To co, Anka już widać miała dosyć, idziemy do domu bo trzeba gotować mężom obiadek. No tak, powiedziałam, na mnie też już czas. Pożegnałyśmy się z Lidką dając jej słowa wsparcia i pocieszenia i zapewnienie, że może na nas liczyć.
W drodze powrotnej zrobiłam szybkie zakupy, żeby mieć z czego ugotować obiad, i zamyślona ruszyłam w kierunku domu. W pewnym momencie poczułam jak mnie ktoś łapie za ramię. Wzdrygnęłam się. Taki niespodziewany dotyk zawsze wprawiał mnie w osłupienie. Przy mnie stanął Artur a obok niego uśmiechnięta Sonia szczebiotała jak szczygiełek. Jak miło was widzieć, powiedziałam, faktycznie ucieszyłam się z tego spotkania. Co u ciebie słychać Soniu, zapytałam? Oczy Soni błyszczały radością. Jestem z tatą, wszystko razem robimy a ja chodzę na terapię i już nie ćpam, pochwaliła się Sonia. Cieszę się, że udało się tobie wyjść z nałogu. A co u ciebie Artur słychać, zapytałam? Nic specjalnego, powiedział i wyczułam nutkę smutku. Oj, coś mi się wydaje, że nie za bardzo? Inka, może kiedyś porozmawiamy, teraz nie za bardzo mogę mówić, zrozum, najważniejsze, że Sonia wyszła z tego syfu, głos Artura jednak miał w sobie trochę żalu. Wiesz co Artur, może przyjdziecie kiedyś do mnie z Sonią, ja coś ugotuję, porozmawiamy sobie i poznasz mojego męża. Widziałeś go wtedy, kiedy się zaręczyliśmy. Możesz sobie z nim pogadać, zobaczysz, że warto. Jak będziesz chciał to zadzwoń, umówimy się na takie spotkanie, ja uprzedzę męża, będzie miło. Dobrze zadzwonię, powiedział Artur i pożegnaliśmy się, ja zmykałam gotować obiad a Artur z Sonią na pewno mieli też coś do załatwienia
12 sierpnia 2019   Dodaj komentarz

MEANDRY ŻYCIA

ROZDZIAŁ PIĄTY
 
Następnego dnia skoro świt, telefon mój rozdzwonił się. Odebrałam i usłyszałam w słuchawce; Inka, o której się spotkamy? To była Lidka, co ona nie może spać, pomyślałam? Nie przyszło mi do głowy, że mając małe dzieci o tej godzinie się już nie śpi. Zapomniałam już jak sama wstawałam i biegałam między maleństwami. Wiesz co Lidka, oddzwonię do ciebie, dobrze? Dobrze, odpowiedziała, będę czekała na telefon. Z kim rozmawiałaś, zapytał Paweł. Z Lidką, no wiesz z żoną mojego pierwszego męża. Inka, Paweł się trochę zirytował, proszę cię, nie mieszaj się w to, bo jeszcze będziesz miała problemy. Kochanie, odparłam, jakie problemy, co on może mi zrobić? Nie wiem co on może ci zrobić, ale na pewno będzie chciał się na tobie zemścić, wiesz sama, że jest  zdolny do wszystkiego. Wiem, że tam cierpią dzieci, powiedziałam, jeśli się Lidka uspokoi i będzie miała stabilne życie to i dzieciaczki odżyją. A rób sobie co chcesz, Paweł się poddał, tylko nie skarż się potem. Przysięgam, powiedziałam, że nie będę się skarżyć, tylko może troszeczkę będę opowiadała? Paweł pokiwał głową i wyszedł z mieszkania. Teraz czas na rozmowę z Anką. Kiedy odebrała telefon ode mnie, umówiłyśmy się na konkretną godzinę i powiadomiłam Lidkę, żeby przyszła do parku, bo gdzie można spotkanie takie mieć mając dzieci, tylko tam, gdzie dzieciaczki mogą się pobawić a jednocześnie możemy porozmawiać.
W parku było sporo ludzi ale znalazłyśmy ławeczkę, na której usiadłyśmy sobie z Anką, a po chwili dołączyła do nas Lidka. Musiałam jej wytłumaczyć, że Anka też pomoże, dlatego Lidka się uspokoiła. 
Lidka miała ochotę się wygadać i przyszło mi wysłuchiwać zwierzeń kochanki mojego pierwszego męża - świat przewrócił się do góry nogami. Słuchałam razem z Anką, i nie za bardzo współczułam Lidce, jednak w sercu została jakaś nutka złości na nią, aczkolwiek bardzo było mi szkoda dzieci.
Z tej rozmowy wywnioskowałam, że mój były mąż chciał mieć syna, a tu proszę, dwie córeczki i o to cała awantura. Co za niedojrzały dupek, pomyślałam. Dlatego rzucił się na następną zabaweczkę. To może trzeci będzie syn, Anka powiedziała nie zważając na to, że tutaj nie ma możliwości zrobienia tego syna, bo syna to on robi już gdzie indziej. Lidka zwiesiła głowę i nic się nie odezwała. Może się jeszcze pogodzicie, zapytałam, chociaż sama w to już nie wierzyłam, bo wiedziałam, ja on to robi, po prostu idzie do następnej. 
Czego od nas oczekujesz, zapytałam. Może mi coś poradzicie, co mam zrobić, od czego zacząć? Musisz zabezpieczyć finansowo siebie i dzieci, powiedziała Anka. Masz dostęp do pieniędzy, zapytałam? Mam upoważnienie do konta, odpowiedziała Lidka, ale mogę brać tylko wtedy jak on uzna za stosowne. Co to znaczy, co za wydzielanie pieniędzy dzieciom, wkurzyłam się nie na żarty. Idziesz do banku, zakładasz sobie konto i przelewasz pieniądze na swoje konto z tego waszego. To będzie zabezpieczenie dla waszych dzieci, zwłaszcza, że jesteś na wychowawczym. On ma obowiązek łożenia na dzieci i na ciebie - jak karabin maszynowy wyleciały ze mnie te słowa, a miałam nic nie mówić, kurka, dostanie mi się od Pawła, pomyślałam.
Lidka wlepiła we mnie te swoje zielone oczy, które były teraz jak toń jeziora, po protu zmęczone, załzawione, jednocześnie zdziwione, że to takie proste.
Lidka, otrząśnij się, musisz walczyć o siebie i dzieci, nie daj się tak stłamsić, pokaż mu, że z tobą nie pójdzie mu łatwo. Dobrze, powiedziała Lidka, idę do banku, tylko co z dziećmi? Popilnuję tobie maluszków, powiedziałam. Jak one mają na imię, zapytałam? Starsza ma Ania a młodsza Alicja. Co za przewrotność losu, bawię owoc zdrady mojego byłego męża.
04 sierpnia 2019   Dodaj komentarz

MEANDRY ŻYCIA

ROZDZIAŁ CZWARTY
 
Następnego dnia rano zadzwoniłam do Anki i umówiłam się z nią u mnie na kawę i śniadanie, żeby było nam raźniej i milej. Czasami robiłyśmy sobie takie babskie dni, kiedy Anka miała wolne i ja też nie miałam w pracy zmiany.
Kiedy już mogłyśmy swobodnie rozmawiać opowiedziałam Ance wszystko. Inka, Anka nie była tak zachwycona jak mi się wydawało że powinna, bo przecież to była jednak ona, kochanka mojego byłego męża i to wtedy kiedy nawet nie myślałam, że rozpadnie mi się małżeństwo. Anka, ja cię rozumiem, że nie jesteś szczęśliwa z tego powodu, ale mi nie chodzi o nią, tylko o dzieci. Ciągle chcesz naprawiać świat, zapytała? Przestań, chcę tylko pomóc tym maleństwom, przecież nie są winne, że mają takich rodziców. Ale co miałybyśmy zrobić, zapytała? Nie wiem, może masz jakiś pomysł? Wydaje mi się, zaczęła Anka, że trzeba załatwić jej dobrego adwokata. No tak, odparłam, tylko ona nie ma pieniędzy, ma natomiast jej mąż. A adwokat z urzędu to wiesz jak działa, pracuje od do i nic go więcej nie obchodzi. No to jest problem. Ale musi sobie załatwić alimenty na dzieci i na siebie, wtedy da sobie radę. Ale czekaj, ciekawe, czy ona ma dostęp do konta, muszę się jej zapytać, bo jeśli ma jakimś cudem, to może mu to konto wyczyścić. Inka, nie wtrącaj się w to, bo jeszcze bekniesz za takie podpowiedzi. Przecież jej nie powiem, żeby wszystko mu zabrała, tylko zapytam czy ma upoważnienie do konta, i na pewno sama się domyśli. Inka, nie podoba mi się to, poczekajmy na dalszy rozwój wydarzeń, bo coś mi się wydaje, że to małżeństwo już nie istnieje. Mój były mąż ma następną zabaweczkę, ciekawe na jak długo. Wiedziałyśmy z Anką, że na tym wszystkim najbardziej cierpią dzieci, a to chwyta za serce. Jak można tak postępować z dziećmi, które się sprowadziło na świat, tego nie mogłyśmy pojąć. 
Wieczorem, kiedy byłam już w recepcji, zadzwonił telefon a w słuchawce usłyszałam ciche łkanie. Lidka to ty, zapytałam? Tak, a skąd wiesz, odparła? Bo ryczysz, a ryczy tylko kobieta nieszczęśliwa. On znowu jest u ciebie w hotelu, powiedział, że jak nie zapanuję nad płaczącymi dziećmi to on nie będzie wracał do domu. No nie, zwykły palant, wyrwało mi się. Lidka, uspokój się, tego małżeństwa się już nie uratuje, teraz musisz zadbać o siebie i dzieci. Musisz być silna, bo inaczej nie dasz sobie rady a wiesz czym to grozi, prawda? Tak wiem, odpowiedziała. Teraz zajmij się dziećmi, a jutro spotkamy się i porozmawiamy dobrze? Dobrze, odpowiedziała Lidka już trochę mniej płacząc. Zatem do jutra, z rana się zdzwonimy
01 sierpnia 2019   Dodaj komentarz

MEANDRY ŻYCIA

 
 
 
 
ROZDZIAŁ TRZECI
 
Proszę nie płakać, powiedziałam do żony mojego byłego męża, dzieci nie powinny widzieć mamy zapłakanej. One wyczuwają pani niepokój i boją się, bo nie wiedzą co się dzieje. Pogłaskałam po główce dzieciątko, które nadal trzymało rączkę na oparciu wózeczka. Jak ma pani na imię, zapytałam.  Lidka, powiedziała kobieta drżącym głosem. A ja Inka, wyciągnęłam do niej rękę, żeby dać jej do zrozumienia, że już nie będę żywić urazy. Chociaż zapomnieć nie sposób, ale co mi da rozpamiętywanie tego co było. 
Mogę ci  jakoś pomóc, zapytałam? Nie wiem, powiedziała Lidka, ale muszę jakoś z nim się skontaktować. Ostatnio nie wraca do domu, bo jak twierdzi, przeszkadza mu płacz dzieci i dlatego musi nocować w hotelu. Głupszej wymówki nie słyszałam, wyrwało mi chyba zbyt głośno, bo Lidka spojrzała na mnie tymi zapłakanymi oczami. Co za padalec, pomyślałam. Jak ja z nim wytrzymałam tyle lat, sama sobie zadałam to retoryczne pytanie. Dobrze, zrobimy tak, powiedziałam do Lidki, ja zobaczę czy jest u nas zameldowany i jeśli jest, zapytam go czy może zejść i porozmawiać z tobą w ważnej sprawie.
Lidka się zgodziła, i spokojnie wróciłyśmy do recepcji. Sprawdziłam, jest w hotelu, ma meldunek na cały tydzień. Drań, przemknęło mi przez myśl. Zadzwoniłam do pokoju, w słuchawce usłyszałam jego głos,słucham. Recepcja, dzień dobry panu, siliłam się na grzeczność, jest tutaj pani, która ma ważną sprawę do pana. Dobrze, powiedział, zaraz zejdę. Odłożyłam słuchawkę i powiedziałam do Lidki, że zaraz zejdzie.
Minął może kwadrans i ukazał się w drzwiach. Zobaczył Lidkę i dzieci, popatrzył na mnie i pociągnął Lidkę z dziećmi na zewnątrz. Miałam ochotę iść i nagrać to wszytko, ale nie miałam jak. Cokolwiek bym nie zrobiła nie uszłoby uwagi koleżankom z recepcji. Nie mogłam się do tego stopnia narażać, bo mogłabym stracić pracę, a tego nie chciałam. 
Po prawie godzinie wrócił do hotelu i bez słowa skierował się do pokoju. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie i powiedział, żebym się nie wtrącała w nie swoje sprawy, bo pożałuję tego. Słuchaj, nie wytrzymałam, to że mnie robiłeś w konia jak tylko chciałeś, to inna sprawa, nawet to, że niszczysz Lidkę to wasze klocki, ale że niszczysz dzieci, na to nie mogę patrzeć spokojnie. Pamiętaj, będę jej pomagać nie ze względu na nią, tylko ze względu na wasze dzieci. Nie wiem czy ty się nadajesz na ojca, ale raczej nie, ale te dzieci na świat same nie przyszły, to wy żeście je spłodzili i bierzcie za nie odpowiedzialność. A poza tym, jeśli tak lubisz skakać z kwiatka na kwiatek, to po co bierzesz ślub i płodzisz dzieci? Jesteś chory, lecz się. Odłożyłam w tym momencie słuchawkę i musiałam wyjść na powietrze, bo się gotowało we mnie wszystko.
Dostanie mi się od męża za to wtrącanie się. Ale ja się nie wtrącam, tylko poprosiłam go, żeby zszedł na dół do żony i to tyle, a co będzie dalej, nie wiem, ale na pewno jeśli Lidka o coś mnie poprosi, nie odmówię. Muszę jeszcze porozmawiać z Anką.
30 lipca 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 51 52 53 54 55 ... 62 63 >
Halszka70 | Blogi