MEANDRY ŻYCIA
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Wieczorem opowiedziałam Pawłowi jak przebiegło spotkanie z Lidką. Paweł pokiwał głową i stwierdził, że będę miała do czynienia teraz z moim byłym mężem, bo on nie podaruje mi tego, że ma puste konto. A co mi może zrobić, zapytałam? Nie wiem kochanie, co ci może zrobić, ale na pewno rykoszetem dostanie ci się. Nie boję się jego, to raczej on boi się teraz mnie, powiedziałam, i przypomniało mi się, jak po rozmowie z moim braciszkiem odczepił się ode mnie. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie jego wystraszonej miny, kiedy zabierał z naszego domu ostatnie swoje rzeczy. Paweł, on musi zabezpieczyć swoje dzieci finansowo, co ja mówię, to Lidka postarała się o to, a nie ten niby tatuś.
Następnego ranka rozdzwonił się telefon, najpierw zadzwoniła Lidka, że uciekła z dziećmi przed draniem, bo była awantura o pieniądze. Potem zadzwonił drań z pretensjami, że sama Lidka by na taki pomysł nie wpadła. Słuchaj, podniosłam głos, żeby go przekrzyczeć, odwal ty się ode mnie, bo inaczej zadzwonię do mojego braciszka, że znowu się mnie czepiasz. A wiesz jak mnie braciszek kocha? Wredna małpa, usłyszałam w słuchawce i wyłączył się. No i dobrze, niech będę wredną małpą, pawianie jeden, ale masz dać spokój Lidce i dziewczynkom. Słowa te już poszły donikąd, ale sobie ulżyłam. Zadzwoniłam do Anki, przecież musiałam się wygadać, ale Anka miała pacjentów więc zadzwoniłam do Lidki. Lidka była z dziećmi w moim hotelu. Nieźle, najpierw jedno ma randkę z jakąś lalą a teraz Lidka ucieka przed draniem do tego samego hotelu. Żeby tylko się tutaj nie spotkali czasami, bo będzie niezła jatka.
Kiedy rozpoczęłam pracę poszłam do pokoju, w którym była Lidka z dziewczynkami. Kiedy weszłam do pokoju byłam zdziwiona, jak w tak małym pomieszczeniu ona da sobie radę z dziećmi. Na jedną osobę to jeszcze można, ale trzy?
Nie możesz być w tym pokoju, powiedziałam do Lidki, zaraz znajdę Tobie coś innego. Byłaś z tym na policji? Lidka popatrzyła na mnie i powiedziała, że nie była, nie ma jak pójść z dziewczynkami. To zadzwoń, niech ktoś do ciebie przyjdzie, odparłam, a jednocześnie pomyślałam, że może ona nie chce?
Lidka, chcesz tak żyć i tułać się z dziećmi po hotelach? Jak długo wytrzymasz? Musisz mieć swój kąt, gdzie dziewczynki będą się czuły u siebie, gdzie będą miały swoje zabawki i swoje łóżeczka. Taka tułaczka to nic dobrego, jeszcze zabiorą ci dzieci. Słowa te jakby otrzeźwiły Lidkę, sięgnęła po telefon i zadzwoniła na policję. A ja zastanawiałam się, czy nie poprosić mojego braciszka o pomoc. Ale doszłam do wniosku, że nie będę go narażała, nie zawsze przecież działa zgodnie z prawem. Póki co skupiłam się na znalezieniu całej trójce odpowiedniego pokoju.