MEANDRY ŻYCIA
ROZDZIAŁ PIĄTY
Następnego dnia skoro świt, telefon mój rozdzwonił się. Odebrałam i usłyszałam w słuchawce; Inka, o której się spotkamy? To była Lidka, co ona nie może spać, pomyślałam? Nie przyszło mi do głowy, że mając małe dzieci o tej godzinie się już nie śpi. Zapomniałam już jak sama wstawałam i biegałam między maleństwami. Wiesz co Lidka, oddzwonię do ciebie, dobrze? Dobrze, odpowiedziała, będę czekała na telefon. Z kim rozmawiałaś, zapytał Paweł. Z Lidką, no wiesz z żoną mojego pierwszego męża. Inka, Paweł się trochę zirytował, proszę cię, nie mieszaj się w to, bo jeszcze będziesz miała problemy. Kochanie, odparłam, jakie problemy, co on może mi zrobić? Nie wiem co on może ci zrobić, ale na pewno będzie chciał się na tobie zemścić, wiesz sama, że jest zdolny do wszystkiego. Wiem, że tam cierpią dzieci, powiedziałam, jeśli się Lidka uspokoi i będzie miała stabilne życie to i dzieciaczki odżyją. A rób sobie co chcesz, Paweł się poddał, tylko nie skarż się potem. Przysięgam, powiedziałam, że nie będę się skarżyć, tylko może troszeczkę będę opowiadała? Paweł pokiwał głową i wyszedł z mieszkania. Teraz czas na rozmowę z Anką. Kiedy odebrała telefon ode mnie, umówiłyśmy się na konkretną godzinę i powiadomiłam Lidkę, żeby przyszła do parku, bo gdzie można spotkanie takie mieć mając dzieci, tylko tam, gdzie dzieciaczki mogą się pobawić a jednocześnie możemy porozmawiać.
W parku było sporo ludzi ale znalazłyśmy ławeczkę, na której usiadłyśmy sobie z Anką, a po chwili dołączyła do nas Lidka. Musiałam jej wytłumaczyć, że Anka też pomoże, dlatego Lidka się uspokoiła.
Lidka miała ochotę się wygadać i przyszło mi wysłuchiwać zwierzeń kochanki mojego pierwszego męża - świat przewrócił się do góry nogami. Słuchałam razem z Anką, i nie za bardzo współczułam Lidce, jednak w sercu została jakaś nutka złości na nią, aczkolwiek bardzo było mi szkoda dzieci.
Z tej rozmowy wywnioskowałam, że mój były mąż chciał mieć syna, a tu proszę, dwie córeczki i o to cała awantura. Co za niedojrzały dupek, pomyślałam. Dlatego rzucił się na następną zabaweczkę. To może trzeci będzie syn, Anka powiedziała nie zważając na to, że tutaj nie ma możliwości zrobienia tego syna, bo syna to on robi już gdzie indziej. Lidka zwiesiła głowę i nic się nie odezwała. Może się jeszcze pogodzicie, zapytałam, chociaż sama w to już nie wierzyłam, bo wiedziałam, ja on to robi, po prostu idzie do następnej.
Czego od nas oczekujesz, zapytałam. Może mi coś poradzicie, co mam zrobić, od czego zacząć? Musisz zabezpieczyć finansowo siebie i dzieci, powiedziała Anka. Masz dostęp do pieniędzy, zapytałam? Mam upoważnienie do konta, odpowiedziała Lidka, ale mogę brać tylko wtedy jak on uzna za stosowne. Co to znaczy, co za wydzielanie pieniędzy dzieciom, wkurzyłam się nie na żarty. Idziesz do banku, zakładasz sobie konto i przelewasz pieniądze na swoje konto z tego waszego. To będzie zabezpieczenie dla waszych dzieci, zwłaszcza, że jesteś na wychowawczym. On ma obowiązek łożenia na dzieci i na ciebie - jak karabin maszynowy wyleciały ze mnie te słowa, a miałam nic nie mówić, kurka, dostanie mi się od Pawła, pomyślałam.
Lidka wlepiła we mnie te swoje zielone oczy, które były teraz jak toń jeziora, po protu zmęczone, załzawione, jednocześnie zdziwione, że to takie proste.
Lidka, otrząśnij się, musisz walczyć o siebie i dzieci, nie daj się tak stłamsić, pokaż mu, że z tobą nie pójdzie mu łatwo. Dobrze, powiedziała Lidka, idę do banku, tylko co z dziećmi? Popilnuję tobie maluszków, powiedziałam. Jak one mają na imię, zapytałam? Starsza ma Ania a młodsza Alicja. Co za przewrotność losu, bawię owoc zdrady mojego byłego męża.