MEANDRY ŻYCIA
ROZDZIAŁ TRZECI
Proszę nie płakać, powiedziałam do żony mojego byłego męża, dzieci nie powinny widzieć mamy zapłakanej. One wyczuwają pani niepokój i boją się, bo nie wiedzą co się dzieje. Pogłaskałam po główce dzieciątko, które nadal trzymało rączkę na oparciu wózeczka. Jak ma pani na imię, zapytałam. Lidka, powiedziała kobieta drżącym głosem. A ja Inka, wyciągnęłam do niej rękę, żeby dać jej do zrozumienia, że już nie będę żywić urazy. Chociaż zapomnieć nie sposób, ale co mi da rozpamiętywanie tego co było.
Mogę ci jakoś pomóc, zapytałam? Nie wiem, powiedziała Lidka, ale muszę jakoś z nim się skontaktować. Ostatnio nie wraca do domu, bo jak twierdzi, przeszkadza mu płacz dzieci i dlatego musi nocować w hotelu. Głupszej wymówki nie słyszałam, wyrwało mi chyba zbyt głośno, bo Lidka spojrzała na mnie tymi zapłakanymi oczami. Co za padalec, pomyślałam. Jak ja z nim wytrzymałam tyle lat, sama sobie zadałam to retoryczne pytanie. Dobrze, zrobimy tak, powiedziałam do Lidki, ja zobaczę czy jest u nas zameldowany i jeśli jest, zapytam go czy może zejść i porozmawiać z tobą w ważnej sprawie.
Lidka się zgodziła, i spokojnie wróciłyśmy do recepcji. Sprawdziłam, jest w hotelu, ma meldunek na cały tydzień. Drań, przemknęło mi przez myśl. Zadzwoniłam do pokoju, w słuchawce usłyszałam jego głos,słucham. Recepcja, dzień dobry panu, siliłam się na grzeczność, jest tutaj pani, która ma ważną sprawę do pana. Dobrze, powiedział, zaraz zejdę. Odłożyłam słuchawkę i powiedziałam do Lidki, że zaraz zejdzie.
Minął może kwadrans i ukazał się w drzwiach. Zobaczył Lidkę i dzieci, popatrzył na mnie i pociągnął Lidkę z dziećmi na zewnątrz. Miałam ochotę iść i nagrać to wszytko, ale nie miałam jak. Cokolwiek bym nie zrobiła nie uszłoby uwagi koleżankom z recepcji. Nie mogłam się do tego stopnia narażać, bo mogłabym stracić pracę, a tego nie chciałam.
Po prawie godzinie wrócił do hotelu i bez słowa skierował się do pokoju. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie i powiedział, żebym się nie wtrącała w nie swoje sprawy, bo pożałuję tego. Słuchaj, nie wytrzymałam, to że mnie robiłeś w konia jak tylko chciałeś, to inna sprawa, nawet to, że niszczysz Lidkę to wasze klocki, ale że niszczysz dzieci, na to nie mogę patrzeć spokojnie. Pamiętaj, będę jej pomagać nie ze względu na nią, tylko ze względu na wasze dzieci. Nie wiem czy ty się nadajesz na ojca, ale raczej nie, ale te dzieci na świat same nie przyszły, to wy żeście je spłodzili i bierzcie za nie odpowiedzialność. A poza tym, jeśli tak lubisz skakać z kwiatka na kwiatek, to po co bierzesz ślub i płodzisz dzieci? Jesteś chory, lecz się. Odłożyłam w tym momencie słuchawkę i musiałam wyjść na powietrze, bo się gotowało we mnie wszystko.
Dostanie mi się od męża za to wtrącanie się. Ale ja się nie wtrącam, tylko poprosiłam go, żeby zszedł na dół do żony i to tyle, a co będzie dalej, nie wiem, ale na pewno jeśli Lidka o coś mnie poprosi, nie odmówię. Muszę jeszcze porozmawiać z Anką.