MEANDRY ŻYCIA
ROZDZIAŁ CZWARTY
Następnego dnia rano zadzwoniłam do Anki i umówiłam się z nią u mnie na kawę i śniadanie, żeby było nam raźniej i milej. Czasami robiłyśmy sobie takie babskie dni, kiedy Anka miała wolne i ja też nie miałam w pracy zmiany.
Kiedy już mogłyśmy swobodnie rozmawiać opowiedziałam Ance wszystko. Inka, Anka nie była tak zachwycona jak mi się wydawało że powinna, bo przecież to była jednak ona, kochanka mojego byłego męża i to wtedy kiedy nawet nie myślałam, że rozpadnie mi się małżeństwo. Anka, ja cię rozumiem, że nie jesteś szczęśliwa z tego powodu, ale mi nie chodzi o nią, tylko o dzieci. Ciągle chcesz naprawiać świat, zapytała? Przestań, chcę tylko pomóc tym maleństwom, przecież nie są winne, że mają takich rodziców. Ale co miałybyśmy zrobić, zapytała? Nie wiem, może masz jakiś pomysł? Wydaje mi się, zaczęła Anka, że trzeba załatwić jej dobrego adwokata. No tak, odparłam, tylko ona nie ma pieniędzy, ma natomiast jej mąż. A adwokat z urzędu to wiesz jak działa, pracuje od do i nic go więcej nie obchodzi. No to jest problem. Ale musi sobie załatwić alimenty na dzieci i na siebie, wtedy da sobie radę. Ale czekaj, ciekawe, czy ona ma dostęp do konta, muszę się jej zapytać, bo jeśli ma jakimś cudem, to może mu to konto wyczyścić. Inka, nie wtrącaj się w to, bo jeszcze bekniesz za takie podpowiedzi. Przecież jej nie powiem, żeby wszystko mu zabrała, tylko zapytam czy ma upoważnienie do konta, i na pewno sama się domyśli. Inka, nie podoba mi się to, poczekajmy na dalszy rozwój wydarzeń, bo coś mi się wydaje, że to małżeństwo już nie istnieje. Mój były mąż ma następną zabaweczkę, ciekawe na jak długo. Wiedziałyśmy z Anką, że na tym wszystkim najbardziej cierpią dzieci, a to chwyta za serce. Jak można tak postępować z dziećmi, które się sprowadziło na świat, tego nie mogłyśmy pojąć.
Wieczorem, kiedy byłam już w recepcji, zadzwonił telefon a w słuchawce usłyszałam ciche łkanie. Lidka to ty, zapytałam? Tak, a skąd wiesz, odparła? Bo ryczysz, a ryczy tylko kobieta nieszczęśliwa. On znowu jest u ciebie w hotelu, powiedział, że jak nie zapanuję nad płaczącymi dziećmi to on nie będzie wracał do domu. No nie, zwykły palant, wyrwało mi się. Lidka, uspokój się, tego małżeństwa się już nie uratuje, teraz musisz zadbać o siebie i dzieci. Musisz być silna, bo inaczej nie dasz sobie rady a wiesz czym to grozi, prawda? Tak wiem, odpowiedziała. Teraz zajmij się dziećmi, a jutro spotkamy się i porozmawiamy dobrze? Dobrze, odpowiedziała Lidka już trochę mniej płacząc. Zatem do jutra, z rana się zdzwonimy