ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Siedziały w kawiarni mieszając łyżeczkami kawę w filiżankach. Obie zamyślone jakby były w stanie odwrócić swoje życie na drugą stronę. Były przed rozprawą w sądzie rodzinnym.
Nie wiedziały co stanie się z ich dziećmi. Nie dały rady wychować dzieci na porządnych nastolatków, i w głębi serca obwiniały siebie i mężów za to, że ich dzieci się stoczyły. Dzieciaki miały po piętnaście lat, i pierwszą w swoim życiu sprawę w sądzie.
Jak myślisz, zaczęła Róża, sędzia potraktuje ich łagodnie?
Nie wiem, odparła Kalina, nie znam się na tym, ale mam taką nadzieję, że weźmie pod uwagę ich wiek. Przecież nastolatki dostają małpiego rozumu, dodała.
Broją to fakt, ale nasze dzieciaki dopuściły się przestępstwa.
Nie martwmy się na zapas, co ma być to będzie.
Żeby chociaż szkoły nie zawaliły, dodała Róża.
Wiesz co, zaczęła Kalina, dziwię się, że mimo wszystko radzą sobie z nauką.
Właśnie, tylko jakim cudem, przecież ciągle uciekają ze szkoły.
Nie wiem, odparła Kalina, ale cieszyć się należy chociaż z tych drobnych rzeczy.
Do czego to doszło, odparła Róża, kochane przez nas, niczego im nie brakowało, a mimo to zaczęły solidnie rozrabiać.
Może popisywały się przed sobą, żeby tylko nam dokopać?
Ale za co?
Bo trochę im zaczęliśmy wprowadzać dyscypliny.
Trzeba było tak od dziecka, a nie już nastolatków tresować, zdenerwowała się Kalina.
Nie przesadzaj, zaczęła Róża, ale w naszym przypadku to Marcin za bardzo pobłażał Wioletce, a kiedy poczuła, że nie wszystko już może, zaczęła się buntować.
Przestańmy się zadręczać, jutro rozprawa, więc od rana będziemy miały czas na zmartwienia, teraz napijmy się kawy i może pójdziemy na spacer, dodała Kalina?
Następnego dnia o wyznaczonej godzinie, stali wszyscy w gmachu sądu, czekając, aż ich zawołają na salę rozpraw.
Fabian był dziwnie spokojny, natomiast Wioletka wtuliła się w Różę.
Mamo, odezwała się w końcu, nie pójdę do więzienia?
Do więzienia nieletnich się nie wysyła, odezwał się Marcin, może do poprawczaka, ale nie do więzienia.
Marcin, nie strasz jej, w obronie stanęła Róża, trzeba było ją wychowywać a nie rozpieszczać, to nie byłoby takich problemów.
Ta co w tyłek jej nie wchodziła, odciął się Marcin.
Uspokójcie się, rzekł Maciek, w domu pokrzyczycie na siebie, tutaj zachowajcie powagę, bo jeszcze zostaniecie ukarani jakąś grzywną.
Słowa te podziałały na Niteckich, oboje już się nie odzywali, natomiast Wioletka nadal tkwiła w ramionach mamy.
W końcu zaczęła się rozprawa.
Po niespełna dwóch godzinach, wyszli wszyscy zadowoleni z obrotu sprawy.
Dzieciaki dostały kuratorów do osiemnastego roku życia, a rodzice reprymendę.
Trzeba to jakoś oblać, odezwał się w końcu Fabian, Wiolka, idziemy w miasto?
Wydawało się rodzicom, że się przesłyszeli.
Ja ci dam miasto, zdenerwował się Maciek, dopiero wyszedłeś z werdyktem sądowym i już chcesz nagrabić sobie?
Jeżeli nie będziesz słuchał nas i kuratora to odwieszą ci kuratora, ale pójdziesz do poprawczaka, zrozumiałeś? Masz być przykładnym synem i uczniem, inaczej sam cię oddam do poprawczaka.
Maciek po prostu się gotował wewnątrz siebie.
Wioletka wprawdzie nie chowała się już w ramiona mamy, ale była grzeczna, póki co. Nic nie odpowiedziała Fabianowi, i grzecznie poszła z rodzicami do samochodu.
Kalina, zdzwonimy się, zaczęła Róża, porozmawiamy jeszcze na ten temat, bo inaczej rozwalą mnie nerwy.
Dobrze kochana, ja też chętnie z tobą porozmawiam, to pa na razie.
Przyszła próba życiowa, czy ich małżeństwa to wytrzymają?
U Niteckich już się zaczęły wzajemne oskarżenia. U Tylskich jakoś jeszcze panują nad sobą, ale do czasu.