ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Róża z Kaliną chodziły nerwowym krokiem po korytarzu szpitala. Przyjechały akurat w momencie, kiedy zaczął się obchód.
Zniecierpliwione czekały, kiedy przyjmie lekarz prowadzący.
Co one nawywijały, zaczęła Róża, jeszcze policja, tego już za wiele.
Żeby tylko nic się im więcej nie stało, powiedziała Kalina i głos jej się załamał.
W tym momencie na korytarz weszła jakaś kobieta w asystencie policjantki.
Obie z Różą stały jak wryte, wiedziały, że będą kłopoty.
Pani Nitecka i pani Tulska, zapytała policjantka?
Tak, odparły zgodnie.
My w sprawie dzieci, ale najpierw z lekarzem porozmawiamy, a potem poprosimy panie na rozmowę.
Nowacka, powiedziała pani po cywilnemu wyciągając rękę najpierw do Kaliny a potem do Róży, jestem z opieki społecznej.
Opieka, zaczęła Kalina, a po co opieka?
Nie dajecie sobie panie rady z dziećmi, dlatego jesteśmy do państwa pomocy.
Sami sobie damy radę, zaczęła Róża.
Proszę panią, jak do tej pory to nie za bardzo wam wychodzi wychowywanie dzieci, dlatego tym zajmie się sąd rodzinny, a do tej pory dzieci pójdą pod opiekę państwa.
Nie zgadzam się, krzyknęła Kalina!
Ale pani w opieki już nie słuchała, tylko grzecznie potruchtała za panią policjantką, którą poprosił do gabinetu lekarz
Dlaczego nic nam nie mówią co jest z naszymi dziećmi, zaczęła denerwować się Kalina.
Nie wiem, odpowiedziała Róża. Siedziała skulona, a głowę trzymała w dłoniach, nie wiem, już nic nie wiem, niech mi tylko powiedzą co jest z moją córką.
W tym momencie z drugiego gabinetu wyszedł lekarz. Panie pozwolą do gabinetu, porozmawiamy sobie.
Weszły pełne obaw i skromnie przysiadły w fotelach, które zapraszały wręcz do relaksu. Były miękkie, wygodne i lekko się huśtały, jakby chciały uśpić ich czujność.
A więc tak, zaczął, Wioleta jest świadoma tego co się stało, ale jest po brutalnym seksie, nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy to był gwałt, ponieważ utrzymuje, że sama tego chciała.
Matko Przenajświętsza, krzyknęła Róża, co pan do mnie mówi?
Niech się pani uspokoi, resztę dowiecie się na policji, ale jest jeszcze coś, oboje byli naćpani.
Jeszcze narkotyki, nie mieściło się Róży w głowie!
A teraz Fabian, zaczął, fabian jest w śpiączce, przedawkował, przez najbliższe godziny nic innego nie możemy zrobić, tylko czekać.
To tyle, jeśli chodzi o wasze dzieci, a teraz muszę panie przeprosić, mam swoje obowiązki.
Możemy iść do nich, zapytała Kalina?
Tak, proszę za mną, zaprowadzę panie.
Róża podeszła do łóżka Wioletki, nie wiedziała jak ma się zachować. Najchętniej by ją po prostu zlała, może to by pomogło, ale nie może nawet podnieść głosu.
Mamo przepraszam, usłyszała, ja już nie będę, przysięgam, nigdy nie pójdę do galerii, ani nie będę brała narkotyków, proszę cię, nie gniewaj się.
W Róży zagotowało się, ale odpowiedziała ze spokojem.
Kochanie, tobą i Fabianem już zajmuje się policja, opieka, a i wkrótce sąd, ja już nic nie mogę zrobić.
Mamo, jaka policja, jaki sąd?
Dla nieletnich skarbie, będziesz po prostu sądzona. A mówiłam, prosiłam, nic nie pomagało. jeszcze jak ojciec się dowie, to piekło w domu będę miała ja.
W tym samym czasie Kalina siedziała na stołku obok łóżka Fabiana. Wzięła go za rękę i delikatnie głaskała.
Serce jej chciało wyskoczyć z piersi kiedy widziała go podłączonego do rurek i przewodów.
Coś ty zrobił kochanie, coś ty zrobił.
Łzy jej spływały po policzkach, ale nie była w stanie nic zaradzić. Bezradna, sięgnęła w końcu po telefon i wybrała numer do męża. Kiedy w końcu przyjedziesz, wyszeptała do słuchawki.
Co tak szepczesz, zapytał?
Jestem przy Fabianku, a on śpi.
Jest w śpiączce to co ma robić?
Skąd wiesz, że jest w śpiączce?
Rozmawiałem przed chwilą z lekarzem.
Kochanie, zaczął, po południu mamy się zgłosić na policję, mam już powiadomienia, więc nie będę jechał do szpitala, tylko już z pracy pojadę na komendę, dojedziesz sama czy mam po ciebie przyjechać?
Przyjedź, Róża też tu jest.
Wiem, spokojnie, za pół godziny kończę pracę zgarnę Marcina i przyjedziemy po was.
Teraz będziemy tłumaczyć się na policji, wyszeptała, tylko z czego?
Dodaj komentarz