ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Co my teraz zrobimy, starzy mnie zabiją, wyszeptała Wioletka, nie darują mi. Nie wrócę do domu. Wioletka panikowała, bała się rozmowy z rodzicami, nie wiedziała co zrobią, skoro dowiedzieli się, czym ona się zajmuje.
Nie panikuj, nic ci nie zrobią, powiedziała Klaudia, oni ciebie kochają, nie to co moi starzy, im jest obojętne co robię, ważne, że przynoszę pieniądze i mają za co pić.
Obie siedziały na podłodze w garażu, schowane za samochodem. Jeszcze widziały mężczyzn, lecz za parę minut nie było już ani jednego.
Musimy poczekać, mogą siedzieć w samochodzie pod galerią. Wioletka cała dygotała ze strachu, wstydu. Jak ona się wytłumaczy?
Klaudia nie miała czego się bać, da rodzicom pieniądze i będzie miała spokój. Zazdrościła Wioletce rodziców, którzy się o nią troszczą i boją się o nią, ona tego nie zna.
Po jakiejś godzinie, podniosły się, i biegiem ruszyły do wyjścia. Kiedy już poczuły się bezpiecznie, przystanęły i łapały powietrze.
W końcu Wioletka zapytała; gdzie teraz idziemy?
Ja do swojego domu, a ty to ja nie wiem.
Zostawiasz mnie samą?
Przecież masz dom i kochających rodziców, chyba nie chcesz spotkać się z moimi, oni są ciągle zachlani. Jakbym miała takich rodziców, nigdy bym nie zrobiła nic, co by im się nie spodobało.
To dlaczego mnie do tego namawiałaś?
Bo nie chciałam być sama, rozumiesz?
Jesteś podła, zniszczyłaś mi życie, a rodzice przez ciebie mnie zabiją.
Nic ci nie zrobią, najwyżej zabiorą ci internet albo kieszonkowe, wtedy sobie zarobisz w galerii.
Ale z ciebie suka, krzyknęła Wioletka, okłamałaś mnie, taka z ciebie przyjaciółka?
Nie rycz, tylko idź do domu i połóż się spać, bo inaczej jutro będziesz miała podkrążone oczy.
Ty dziwko, krzyknęła Wioletka!
Taka sama jak i ty.
Wioletka odwróciła się i zaczęła biec. Nie wiedziała co ma zrobić. Do domu nie wróci, przyjaciółka ją okłamała, została sama.
Praktycznie jeszcze dziecko pozbawione poczucia bezpieczeństwa.
Poszła do parku. Tu już było cicho, nikogo nie było. Usiadła na ławce i zaczęła płakać. W końcu położyła się, i zasnęła.
Obudziło ją szarpanie za bark.
Budzimy się, usłyszała, wstajemy, jak się nazywasz?
Wioleta Nitecka, powiedziała, i z ulgą stwierdziła, że to nie jakiś pijak tylko policja.
Mamy ją, powiedział policjant do słuchawki.
Wiedziała już, że rodzice ją szukają, co ona teraz im powie?
Jedziemy do rodziców, powiedział policjant, kiedy zapytała, co z nią zrobią, oni się z tobą już rozprawią.
Zabrzmiało to groźnie, bała się okropnie.
Kiedy zajechali przed dom, zobaczyła rodziców. Stali przed domem i niecierpliwie czekali na nią.
Dziękuję bardzo, powiedział Marcin do policjantów.
Nie ma za co, ale radzę lepiej pilnować dzieciaka, bo jeszcze sobie biedy narobi. Państwo zdajecie sobie sprawę z tego, że notatka pójdzie do opieki?
Musi pan to robić?
Taka praca, proszę pani, taka praca.
Nieźle, jeszcze opiekę będziemy mieli na karku, złościł się Marcin. A ty pannico, do domu, mamy o czym rozmawiać.
Dodaj komentarz