• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum maj 2020, strona 4

< 1 2 3 4 5 6 7 >

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ SIÓDMY
 
Tego dnia znowu znalazłam się na ulicy. Muszę przejść spory kawałek drogi.
Na twarzy mam nieszczęsną maseczkę, na dłoniach rękawiczki. Ciężko mi się oddycha, mam wrażenie, że brakuje mi powietrza. Musiałam podnieść maseczkę, żeby nie stracić tchu.
Nie wiem czy jest mądre chodzenie w tych maseczkach. Zdania są podzielone, a my jesteśmy królikami doświadczanymi. 
Nie tylko ja jestem zdenerwowana tą sytuacją. Na  ulicy policjant zatrzymał małżeństwo, szli przede mną trzymając się za ręce. Przystanęłam, ciekawa byłam co on im powie.
Dlaczego państwo idziecie obok siebie, przecież musi być odległość dwóch metrów podczas spaceru, zaczął policjant.
Jesteśmy małżeństwem, powiedział mężczyzna.
Małżeństwem to możecie sobie być w domu, na ulicy macie chodzić w odległości dwóch metrów od siebie, policjant miał poważną minę.
Co pan za głupoty gada, zdenerwował się mężczyzna, jesteśmy z żoną wiele godzin razem, a na ulicy mamy iść jak obce sobie osoby?
Nie pomogły tłumaczenia, mandat był w wysokości pięciuset złotych.
Zaczęłam się śmiać, toż to nadaje się do kabaretu.
Czyżby tu chodziło o zbieranie pieniędzy pod byle jakim pretekstem?
To podpada pod groteskę, ale też są i tragiczne przykłady.
Oto jeden przypadek, który opowiedziała mi zrozpaczona matka.
Pani poszła do przychodni, czekając na przyjęcie wdała się w rozmowę z siedzącą obok niej kobietą. Rozmawiały sobie, podawały sobie zdjęcia, chwaląc się swoimi dziećmi. Kobieta wydawała się być przeziębiona. W pewnym momencie podeszło do niej dwóch pielęgniarzy, i zabrało ją do szpitala. Okazało się że pani czekała na wynik testu na Koronawirusa. Test był pozytywny.
Ta pani co została w przychodni, była przerażona, ponieważ ma w domu dziecko, które przechodzi chemioterapię, i odporność w tym momencie jest u tego dziecka zerowa. Z przychodni nie mogła wrócić do dziecka, musiała iść na kwarantannę. Przerażona, co będzie z dzieckiem jest bliska obłędu.
Serce mi się krajało, ponieważ sama mam dzieci, i nie wyobrażam sobie, żeby mnie przy nich nie było, kiedy są chorzy.
Ale są też i zabawne sytuacje. Jedną taką przeczytałam w internecie;
" Portale randkowe też przechodzą kryzys z powodu epidemii, ponieważ "single" siedzą  z żonami w domu".
Zaśmiewałam się do łez, przynajmniej żony wiedzą, gdzie są ich mężowie.
Ale tak patrząc trzeźwym okiem, nie jest dobrze, jak to się skończy?
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ SZÓSTY
 
Jak długo to potrwa? Takie pytanie zadają sobie ludzie, którzy potracili możliwość zarobkowania. Firmy pozamykane, zakłady usługowe pozamykane, restauracje również. Życie jakby zamarło w kraju. Wprawdzie zdarzają się śmieszne sytuacje, ale to chwilowa rozrywka.
W pewnym mieście policja zatrzymała mężczyznę, który miał ładną fryzurę, a przecież zakłady fryzjerskie pozamykane.
Tak długo biednego maglowali, aż w końcu powiedział który fryzjer jest czynny. 
No i te maseczki. Niby nic nie dają, a każą nosić i straszą karami. Nie chce mi się zakładać maski, rękawiczek i tak chodzić po mieście. Ale cóż zrobić. Muszę znowu iść do banku, przysyłają rachunki na raty, i każdy chce o czasie dostać pieniądze, więc biegam kilka razy w miesiącu. A przecież mogłabym to załatwić raz na miesiąc, to nie, naliczają kary. Teraz mieli odpuścić z tym karaniem, ale gdzie tam, każdy grosz im się przyda.  
                         Dzisiaj uzbrojona w maseczkę, rękawiczki poszłam do sklepu po mięso. Dobrze, że znam te panie, bo inaczej nie wiedziałabym która jest która. Ponieważ noszę okulary, to mi zaparowały, zaczęło mi brakować tlenu. A mam gdzieś takie katusze, powiedziałam do pani za przegrodą z czegoś tam.
Mężczyzna, który stał za mną dwa mery, próbował dogadać się z panią, ale wychodził tylko bełkot. Te maseczki to jakaś parodia. W końcu pan zdjął maseczkę, ja też ją zsunęłam na brodę, bo przecież muszę powiedzieć co chcę kupić. 
A tak mniej więcej wyglądała rozmowa;
Poproszę cztery schabowe, powiedziałam.
Golonkę, zapytała pani?
Nie, schabowe?
Mielone?
No kurka, gada dziad do obrazu.
Pan natomiast próbował powiedzieć pani w ten sposób;
Poproszę tego tam, powiedział, wskazując palcem.
Czego tam, zapytała pani?
Tam leży,  koło głogowskiej, bo nie widzę co to jest.
Krakowskiej chce pan?
I tak się toczyły rozmowy w maseczkach.
Jak już torby były załadowane, przyszła pora na płacenie. Wyjąć gotówkę w rękawiczkach, to dla mnie wyczyn nie lada. Jakoś mi się udało wyciągnąć sto złotych, ale pani poprosiła o drobne. I już problem, bo nie mogłam uchwycić groszówek, a pani nie chciała grzebać mi w portfelu.
W końcu uporawszy się z tym problemem, wróciłam do domu cała rozdygotana, bo mam niezłego stracha wychodząc z domu. Z drugiej zaś strony dać się zastraszyć to byłoby po mnie.
W domu czuję się w miarę bezpiecznie. Jutro pani zrobi mi zakupy w Lidlu, i będzie spokój na jakieś dziesięć dni.
Jak długo wytrzymam w tym odosobnieniu?
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

OZDZIAŁ PIĄTY
 
Idąc do domu z banku, postanowiłam, że wykupię sobie leki. Wprawdzie miałam stracha jak nie wiem co, ale przecież nie mogę dać się zdominować przez lęki, bo inaczej będzie to co przed laty.
Ale to już było, teraz jest innego rodzaju lek. Więc podeszłam do apteki. Na szczęście kolejki długiej nie było, zatem po jakiś pięciu minutach znalazłam się w aptece. 
Pani magister wzięła recepty i westchnęła; znowu te  e-recepty?
Droga pani, powiedziałam stojąc półtora metra od okienka, ja tego nie wymyśliłam.
Pani magister podniosła łaskawie na mnie oczy, i tylko powiedziała; wiem, i poszła szukać dla mnie leków. Wszystko się pani myliło, nie radziła sobie z tymi receptami, dlatego przyszło mi siedzieć na krześle prawie godzinę, trzy metry od okienka.
Linie wytyczone taśmą, jakby wirus wiedział, że tu mu można, a tam już nie.
W końcu udało się pani wszystko rozpracować. Co było w aptece, to mi wydała, część do zamówienia, zatem jutro muszę przyjść po odbiór.  Wydałam jedną trzecią emerytury i o tyleż lżejsza w portfelu, wróciłam do domu.
Moje emocje były napięte do granic możliwości, dlatego jak tylko wyszorowałam i odkaziłam dłonie, i co tylko się dało, położyłam się i zasnęłam. Krótka drzemka przydała się, ponieważ wstałam potem już wyciszona i spokojna.
Ja nie wyrobię, pomyślałam, jeśli tak to jeszcze potrwa dłużej to ludzie dostaną kręćka. A co mają powiedzieć dzieci, które niczego nie rozumieją, którym zabrakło placu zabaw czy parków. Mamy dwoją i się i troją, ale same też potrzebują wsparcia.
Siedzą wszyscy w domu i działają sobie na nerwy.
Na jednym portalu przeczytałam żartobliwe wypowiedzi mam; czy jest okienko życia dla trzylatka, bo już nie wyrabiam? Jeszcze inna napisała; wszystkie możliwości  wyczerpałam, dom wygląda jak plac zabaw, a mi się chce wyć do księżyca.
Jakiś żartowniś odpisał na to mamusiom; zostań w doma, siedź na rzyci, żodyn wirus cie nij chyci. Co w przetłumaczeniu na nasze brzmi; zostań w domu siedź na dupie, żaden wirus cię nie łupnie.
Internet aż huczy od pomysłów na spędzenie czasu w domu. Znalazłam filmik, na którym mężczyzna rozmawia z owcami, bo przecież z kimś musi, a tylko one są w jego otoczeniu.
Z jednej strony wygląda to komicznie, z drugiej zaś strony tragicznie.
Kiedyś ktoś mi powiedział, że wiele spraw z daleka wygląda śmiesznie, tylko jak się do nich przybliżyć i dotknąć sedna sprawy, robi się wprost niebezpiecznie. Tak też jest w wypadku obecnej pandemii. Cóż, musimy jakoś sobie radzić, żeby nie dać się zwariować
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

 TROZDZIAŁ CZWARTY

 
Tego dnia ranek wstawał słoneczny. Z bijącym sercem podniosłam się z łóżka,bo trzeba iść do banku. Nie ma wyjścia, tego nikt za mnie nie zrobi,a szkoda, ponieważ boję się jak nie wiem co. 
Żeby nie zacząć się nakręcać, szybko się wyszykowałam i wyszłam z mieszkania. Ile to ja dni nie byłam poza domem? Przebiegłam myślami wstecz i okazało się, że prawie miesiąc siedziałam grzecznie sama w domu. To jakiś obłęd!
Przecież jestem pozbawiona ruchu i świeżego powietrza, i na dokładkę nie mogłam dopiąć spódnicy.
Szłam spokojnie ulicą mojego miasta. Do banku jakiś kilometr, niedaleko, a jednocześnie droga dłużyła mi się w nieskończoność.
Na ulicy pustki. Gdzieniegdzie przemknęła jakaś osoba, starając się trzymać między nami odległość.
Kiedy dochodziłam do banku, zauważyłam kolejkę. Stało kilkanaście osób, w dużych odstępach od siebie. Niektórzy mieli na dłoniach rękawiczki, inni maseczki na twarzy, a jeszcze inni i rękawiczki i maseczki.
Nie wiem dlaczego, ale ubawiło mnie to. Pokaz mody, przemknęło mi przez myśl, i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dziwnie to wyglądało, żadnej w tym logiki, ale w strachu ludzie robią różne rzeczy. Do banku mogły wejść tylko dwie osoby, dlatego kolejka się wydłużała, a panie w okienkach się nie śpieszyły. 
Jeszcze trochę a nie wytrzymam, powiedziała do mnie pani stojąca za mną. Odwróciłam się, żeby jej odpowiedzieć, i zachciało mi się śmiać.
Pani miała na twarzy maseczkę, a na głowie przyłbicę. Na rękach gumowe rękawice, a na sobie płaszcz ortalionowy. Wyglądała bajecznie.
Kiedy zobaczyła moją twarz, zapytała; głupio wyglądam?
Nie, nie głupio, tylko jakoś inaczej, odpowiedziałam.
A jednocześnie pomyślałam, że jeszcze takiego fisia to nie dostałam, może z czasem, ale jeszcze nie dzisiaj. Co strach robi z człowiekiem?
W banku nie wiedziałam jak mam się zachować. Napis nad okienkiem kazał mi trzymać się z dala od okienka, nie kłaść dłoni na blacie i podawać na odległość polecenia przelewu, dokumenty, czy odbierać gotówkę. 
Znowu mnie to rozbawiło; stać mam daleko, tylko wyciągać dłonie jako przedłużenie mojego ramienia?
Nic mi tu nie pasowało, ale cóż ja mogę taki robaczek mały w tej całej machinie świata.
Tak rozbawiona przypomniałam sobie przeczytany w internecie napis; kiedyś jeśli ktoś kichnął, to mówiło się na zdrowie, teraz kiedy ktoś kichnie, wszyscy uciekają. 
Uśmiechnęłam się do siebie. Dobry sposób, jeśli nie możesz nic zrobić, śmiej się z problemu, wtedy przynajmniej lżej na duszyego dnia ranek wstawał słoneczny. Z bijącym sercem podniosłam się z łóżka,bo trzeba iść do banku. Nie ma wyjścia, tego nikt za mnie nie zrobi,a szkoda, ponieważ boję się jak nie wiem co.

Żeby nie zacząć się nakręcać, szybko się wyszykowałam i wyszłam z mieszkania. Ile to ja dni nie byłam poza domem? Przebiegłam myślami wstecz i okazało się, że prawieTego dnia ranek wstawał słoneczny. Z bijącym sercem podniosłam się z łóżka,bo trzeba iść do banku. Nie ma wyjścia, tego nikt za mnie nie zrobi,a szkoda, ponieważ boję się jak nie wiem co.

Żeby nie zacząć się nakręcać, szybko się wyszykowałam i wyszłam z mieszkania. Ile to ja dni nie byłam poza domem? Przebiegłam myślami wstecz i okazało się, że prawie miesiąc siedziałam grzecznie sama w domu. To jakiś obłęd!
Przecież jestem pozbawiona ruchu i świeżego powietrza, i na dokładkę nie mogłam dopiąć spódnicy.
Szłam spokojnie ulicą mojego miasta. Do banku jakiś kilometr, niedaleko, a jednocześnie droga dłużyła mi się w nieskończoność.
Na ulicy pustki. Gdzieniegdzie przemknęła jakaś osoba, starając się trzymać między nami odległość.
Kiedy dochodziłam do banku, zauważyłam kolejkę. Stało kilkanaście osób, w dużych odstępach od siebie. Niektórzy mieli na dłoniach rękawiczki, inni maseczki na twarzy, a jeszcze inni i rękawiczki i maseczki.
Nie wiem dlaczego, ale ubawiło mnie to. Pokaz mody, przemknęło mi przez myśl, i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dziwnie to wyglądało, żadnej w tym logiki, ale w strachu ludzie robią różne rzeczy. Do banku mogły wejść tylko dwie osoby, dlatego kolejka się wydłużała, a panie w okienkach się nie śpieszyły.
Jeszcze trochę a nie wytrzymam, powiedziała do mnie pani stojąca za mną. Odwróciłam się, żeby jej odpowiedzieć, i zachciało mi się śmiać.
Pani miała na twarzy maseczkę, a na głowie przyłbicę. Na rękach gumowe rękawice, a na sobie płaszcz ortalionowy. Wyglądała bajecznie.
Kiedy zobaczyła moją twarz, zapytała; głupio wyglądam?
Nie, nie głupio, tylko jakoś inaczej, odpowiedziałam.
A jednocześnie pomyślałam, że jeszcze takiego fisia to nie dostałam, może z czasem, ale jeszcze nie dzisiaj. Co strach robi z człowiekiem?
W banku nie wiedziałam jak mam się zachować. Napis nad okienkiem kazał mi trzymać się z dala od okienka, nie kłaść dłoni na blacie i podawać na odległość polecenia przelewu, dokumenty, czy odbierać gotówkę.
Znowu mnie to rozbawiło; stać mam daleko, tylko wyciągać dłonie jako przedłużenie mojego ramienia?
Nic mi tu nie pasowało, ale cóż ja mogę taki robaczek mały w tej całej machinie świata.
Tak rozbawiona przypomniałam sobie przeczytany w internecie napis; kiedyś jeśli ktoś kichnął, to mówiło się na zdrowie, teraz kiedy ktoś kichnie, wszyscy uciekają.

Uśmiechnęłam się do siebie. Dobry sposób, jeśli nie możesz nic zrobić, śmiej się z problemu, wtedy przynajmniej lżej na duszy. miesiąc siedziałam grzecznie sama w domu. To jakiś obłęd!
Przecież jestem pozbawiona ruchu i świeżego powietrza, i na dokładkę nie mogłam dopiąć spódnicy.
Szłam spokojnie ulicą mojego miasta. Do banku jakiś kilometr, niedaleko, a jednocześnie droga dłużyła mi się w nieskończoność.
Na ulicy pustki. Gdzieniegdzie przemknęła jakaś osoba, starając się trzymać między nami odległość.
Kiedy dochodziłam do banku, zauważyłam kolejkę. Stało kilkanaście osób, w dużych odstępach od siebie. Niektórzy mieli na dłoniach rękawiczki, inni maseczki na twarzy, a jeszcze inni i rękawiczki i maseczki.
Nie wiem dlaczego, ale ubawiło mnie to. Pokaz mody, przemknęło mi przez myśl, i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dziwnie to wyglądało, żadnej w tym logiki, ale w strachu ludzie robią różne rzeczy. Do banku mogły wejść tylko dwie osoby, dlatego kolejka się wydłużała, a panie w okienkach się nie śpieszyły.
Jeszcze trochę a nie wytrzymam, powiedziała do mnie pani stojąca za mną. Odwróciłam się, żeby jej odpowiedzieć, i zachciało mi się śmiać.
Pani miała na twarzy maseczkę, a na głowie przyłbicę. Na rękach gumowe rękawice, a na sobie płaszcz ortalionowy. Wyglądała bajecznie.
Kiedy zobaczyła moją twarz, zapytała; głupio wyglądam?
Nie, nie głupio, tylko jakoś inaczej, odpowiedziałam.
A jednocześnie pomyślałam, że jeszcze takiego fisia to nie dostałam, może z czasem, ale jeszcze nie dzisiaj. Co strach robi z człowiekiem?
W banku nie wiedziałam jak mam się zachować. Napis nad okienkiem kazał mi trzymać się z dala od okienka, nie kłaść dłoni na blacie i podawać na odległość polecenia przelewu, dokumenty, czy odbierać gotówkę.
Znowu mnie to rozbawiło; stać mam daleko, tylko wyciągać dłonie jako przedłużenie mojego ramienia?
Nic mi tu nie pasowało, ale cóż ja mogę taki robaczek mały w tej całej machinie świata.
Tak rozbawiona przypomniałam sobie przeczytany w internecie napis; kiedyś jeśli ktoś kichnął, to mówiło się na zdrowie, teraz kiedy ktoś kichnie, wszyscy uciekają.
Uśmiechnęłam się do siebie. Dobry sposób, jeśli nie możesz nic zrobić, śmiej się z problemu, wtedy przynajmniej lżej na duszy.

07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ TRZECI

Zaczął się dla mnie trudny okres w moim życiu. Wprawdzie siedzenie w domu to dla mnie nic nowego, ale to już przechodziło ludzkie pojęcie. Ciągle bałam się. Jak można łatwo zastraszyć człowieka.

Rano nie miałam powodu, żeby wstawać a łóżka, więc spałam do południa.
Potem wstawałam, żeby zrobić obiad i go zjeść. Potem znowu do łóżka i drzemka, a popołudnia i wieczory z nosem i internecie.
Lenka, skarciłam w końcu siebie, tak nie można, trzeba coś robić. Zatem skupiałam się na pisaniu. Wieczorami grałam audycje w radiu internetowym. Czas biegł mi szybko.
Któregoś popołudnia zadzwoniła koleżanka.
Lenka, zaczęła, jak sobie radzisz, zapytała?
Nie mam tak źle, odpowiedziałam, zakupy mi robią, więc nie muszę biegać do sklepu.
To masz dobrze, mi nikt nie robi, muszę sama chodzić w kolejki.
Byłam zdziwiona, myślałam, że wszędzie jest tak samo jak u mnie, a tu jednak coś nie tak.
To moje miasto postarało się, powiedziałam.
Moje nie, odparła koleżanka.
Ale wiesz, dodałam, będę musiała iść do banku, i nie wiem jak to ogarnąć. Ale mam taką panią Anię, która mi pomaga, zapytam jej.
Kiedy koleżanka się rozłączyła, napisałam do pani Ani.
Jak mam iść do banku, zapytałam?
Normalnie, pójdzie pani, a jak przyjdzie z powrotem, to umyje pani ręce i zdezynfekuje i już.
Tylko proszę pamiętać, dodała, o odstępach między ludźmi w kolejce do banku. Da sobie pani radę, spokojnie, nie ma co się bać.
Łatwo powiedzieć, nie bać się, skoro cały czas mnie straszą. Co bym nie oglądała, tam jest straszenie. Z kim bym nie rozmawiała, wszyscy mnie straszą.
Jednakże zwróciłam uwagę, że ludzie starali się urozmaicać sobie czas. Starali się, będąc w odosobnieniu, śmiać się z tej sytuacji.
Zaczęłam czytać śmieszne scenki, jakie tworzyli ludzie, żeby się nawzajem rozweselać. Polak potrafi, przemknęło mi przez myśl.
Jeden taki produkt uboczny kwarantanny brzmi tak:
" Siekiera motyka, kasza manna,
już mnie wkurza kwarantanna,
siekiera, motyka, łyżka nóż,
weź uciekaj wirus już.
Siekiera motyka róży kolce,
z nudów grożą wam pierdolce,
siekiera motyka, łyżka, nóż,
mnie pierdolec dopadł już".
Oczywiście wulgaryzmy zamieniłam na bardziej przystępne słowa, żeby nikogo nie obrazić.
Kiedy oglądałam w internecie filmiki, natrafiłam na taki, na którym policjanci na służbie tańczą dzieciom będącym na kwarantannie. Niesamowicie miły gest z ich strony, a za parę dni, zatańczyli strażacy.
Ludzie mają ogromne serca, tylko im nie przeszkadzać, a dadzą sobie radę.

07 maja 2020   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Halszka70 | Blogi