• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum maj 2020, strona 3

< 1 2 3 4 5 6 7 >

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ DWUNASTY
 
Otworzyłam rano oczy, ale nie zamierzałam wstawać. Po co pałętać się po mieszkaniu, albo podnieść się z pościeli po to, żeby usiąść.
Wszystko tego ranka wydawało mi się bez sensu. Chyba tylko jedno co miało sens, to obiad, bo śniadania to już od dawna nie jadam, po prostu mi się nie chce. Przysnęłam jeszcze, obudziłam się koło południa.
Teraz mogę wstać, i ugotować sobie obiad.
Jak zwykle odpaliłam laptopa, żeby przejrzeć internet i wiadomości na dzisiejszy ranek.
Wiele informacji straszyło mnie; a dajcie mi spokój, pomyślałam, siedzę grzecznie w domu i jeszcze mnie straszycie.
Zaczęłam przeglądać strony i natrafiłam na coś co mnie rozbawiło, a brzmi to mniej więcej tak; Siekiera motyka kawał drania, do wyborów nas pogania,
                              a to tylko powiem tak, Polak da sam tobie znak.
                              Siekiera motyka powolutku, doprowadzą aż do skutku,
                              że wybuchnie wielki bum, już powoli robią szum.
Rozbawiło mnie to, ktoś się bawi słowami, i nawet mu to wychodzi, pomyślałam. Poprawiłam sobie tym humor, no i o to chodzi, żeby nie dać się zwariować.
Kiedy już zjadłam obiad, pomyślałam sobie; co słychać u dziewczyn, chyba pościągam je na skype, może coś jeszcze wesołego opowiedzą. Mieszkam sama, więc nie ma kto robić mi kawałów, czy wkurzać, zwłaszcza zakupami. Dla mnie robi zakupy kobieta, zatem nie mam tego rodzaju problemów co dziewczyny.
I co tam Lenka, nie nudzisz się, zapytała Beata?
Czasami, odparłam, nie ma mnie kto wkurzać.
Masz szczęście, ja mam bez przerwy z tym problemy, ale nie tylko ja. Kryśka mi opowiadała, że jej mąż poszedł na zakupy, bo już go po domu nosiło. Chociaż miał napisane feta, to przyszedł bez niczego, bo jak stwierdził, nigdzie nie mógł znaleźć serwety.
A mój, kontynuuje Beata, miał kupić ciecierzycę, szukał po sklepie i nie mógł niczego takiego znaleźć, więc zapytał panią gdzie znajdzie CIEŃ KSIĘŻYCA. W domu mi powiedział, że pani oczy zrobiły się dziwnie duże.
Mało tego, Kaśka też miała niezły ubaw, kiedy mąż zamiast szczypiorku kupił por. Jak go Kaśka zapytała, czy ty nie wiesz jak wygląda szczypiorek, odpowiedział, że w całości jeszcze nigdy nie widział.
Miałam niezły ubaw. Czyżby mężowie w ten sposób zabawiali się z żonami, robiąc im na złość, żeby nie przyzwyczajały się do wyręczania ich w zakupach?
Posłuchaj co mi jeszcze wywinął, ciągnęła dalej Beata. Wysłałam go do Biedronki po dwa opakowania makaronu nitki. Przyniósł mi dwie szpulki białych nici, bo w torebkach tam nie było.
Parsknęłam śmiechem. Coś mi się wydaje, że panowie niezłą sobie robią zabawę, ale nic nie mówiłam, bo ubaw miałam przedni.
Nie śmiej się, powiedziała Beata,posłuchaj jeszcze.
Poprosiłam mojego, żeby mi kupił śmietanę trzydziestkę, to kupił, ale trzydzieści procent przecenioną.
Wiesz co, powiedziała Beata, jak mnie kiedyś poprosi o piwo to pójdę do apteki i kupię mu coś na przeczyszczenie.
Nie wytrzymałam, jeszcze z pół roku to nabiorą wprawy w dokuczaniu sobie.
A wiesz  co jeszcze mi wywinął?
Co takiego?
Przed Niedzielą Palmową poprosiłam go, żeby mi kupił Palmę.
Przyszedł do domu uradowany, powiedział, że margaryny palmy nie było, więc kupił margarynę kasie. Nie wytrzymałam, trzasnęłam go ścierką.
Ja też nie wytrzymałam, śmiałam się do łez. No cóż, muszą coś robić bo inaczej się pozagryzają.
Ileż można siedzieć na małej powierzchni na dokładkę z dziećmi, które ciągle coś chcą?
A tu jak na złość nie zapowiada się jeszcze, że wkrótce coś się zmieni.
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ JEDENASTY
 
Ze wszystkich stron napływają smutne wieści. Koronawirus ma się dobrze. Dziesiątkuje ludzi, wpędza gospodarkę w kłopoty, a polityków wystawia na niebywałą próbę. Nie wszyscy sobie radzą z zaistniałą sytuacją.
Coraz więcej jest napięć między rządem a społeczeństwem.
Absurdy same się mnożą, a władza zmierza do wyborów. Nie obchodzi ich czy to będzie powodem wielu zakażeń czy nie, istotne, żeby dojść do władzy.
Społeczeństwo jak zwykle obśmiewa niektóre sytuacje, nie tylko polityczne.
Jednakże ja nie będę zajmowała się sprawami politycznymi, bo się na tym nie znam, ale lubię śmiać się z różnych rzeczy czy sytuacji.
Przeglądając internet wpadłam na takie śmieszne powiedzenie; Maseczka chroni przed koronawirusem jak stringi  przed mrozem.
Jak wynika z niektórych doniesień faktycznie maseczki niewiele dają, ale dają jakieś poczucie izolacji. Można i tak, jeśli tylko nastraszy się ludzi, że pięć tysięcy najmniej za nienoszenie maseczki.
Z napięć rodzinnych na kwarantannie, spodobało mi się między innymi takie;
Helena, zmieniłaś hasło do komputera?
Tak, odpowiada żona.
A jakie teraz jest, pyta mąż?
Rocznica naszego ślubu.
A cholera, klnie mąż.
Helena, a jaka to data?
Zapytaj komputera.
A tak się skarży człowiek, który ma dość hasła; zostań w domu.
Każą siedzieć w domu, a ja bym się już w końcu położył.
Sąsiad  siedzi na balkonie. Znudzony już tą kwarantanną. Obok wyszedł na balkon drugi sąsiad, który również siedzi w domu.
To co sąsiad, odzywa się jeden do drugiego; kwarantanna czy sraczka?
A oto inny przypadek, który spodobał się wielu ludziom;
Pije pan, pyta lekarz pacjenta na kwarantannie?
Nie piję, doktorze, nie palę też papierosów, ani innego świństwa.
A jak się pan odpręża siedząc w domu?
Siedzę na facebooku i się do wszystkiego i wszystkich przyczepiam, przez co ich wkurzam, oni mają nerwy a ja ubaw.
Kochanie, krzyczy mąż z pokoju do żony, która rzuca garnkami w kuchni, nie złość się, bo złość piękności szkodzi, a ty nie masz czym szastać.
Szkoda, że nie wiemy, co było dalej, ja się domyślam.
Babcia się wkurzyła, bo wnusiu zachorował na tego wirusa. Zdenerwowana, chwyta za wałek i krzyczy; gdzie ten wirus, dawajcie go tu, zabiję dziada.
Jeszcze jeden taki kawał rzucił mi się na oczy; 
Najlepszy przyjaciel kobiety to pies, nigdy nie zapyta, dlaczego żresz po nocy, będzie dzielnie żarł z tobą.
A na koniec coś z zakupów, tym razem kobiety poszły do sklepu. Po jakimś czasie dzwoni ojciec do syna i mówi; wiesz synu, u nas w domu wielka radość, matka poszła do sklepu i poprosili ją o dowód, matka cała w skowronkach. 
Dobrze tato, a u nas żałoba, moja też poszła do sklepu w godzinach dla seniorów i obsłużyli ją.
Siedząc w domu strasznie utyłaś, powiedział mąż do żony, schudnij bo odejdę. Żona postarała się i schudła, chociaż kosztowało ją to wiele wysiłku, po czym odeszła sama. Wniosek; nie wkurzać kobiet, nie boją się.
Cóż, lubimy się śmiać, żartować, to daje nam trochę psychicznego komfortu, tylko jak długo?
Pragnę już swobodnie pójść na spacer, bez stresu i strachu, że ktoś na mnie kichnie, czy kaszlnie. Dosyć mam uważania na klamki, poręcze i inne blaty. Strach czasami w sklepie przyjmować resztę z zakupów. Jak jeszcze długo wytrzymamy?
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
 
Dni mijały jeden za drugim, zdawało się, że są do siebie podobne. Czasami chciało się krzyczeć z niemocy, innym razem dopadała głupawka.
Tego wieczoru grałam audycję radiową. Lubiłam te dwie godziny, kiedy odrywałam się od rzeczywistości, i razem ze słuchaczami bawiłam się przednio.
Konflikty jakie się pojawiły, szef szybko zlikwidował, i mogę spokojnie już prowadzić audycje.
Na audycji również poruszałam temat Koronawirusa, ale w końcu pomyślałam sobie, że dosyć smutnych tematów, bawimy się!
Po audycji poczułam się zmęczona, ale nie dane mi było odpoczywać. Zadzwoniła koleżanka.
Lenka, ja chyba zwariuję, kiedy będę mogła spokojnie iść do sklepu, i zrobić z mężem zakupy?
Przecież nie będę dźwigała ciężarów, a Patryka jak posłałam, a szkoda gadać.
Co się stało, zapytałam?
Wyobraź sobie, że posłałam Patryka na zakupy z listą w dłoni, a on nie ma pojęcia jak się robi zakupy, posłuchaj.
Miał napisane; porcja rosołowa, to wiesz co mi przyniósł? 
Nie wiem, odpowiedziałam zgodnie z  prawdą.
Wyobraź sobie, że kupił mi kostki rosołowe, ale to nie wszytko.
Jeszcze coś, zapytałam rozbawiona?
Tak, miał kupić koperek, pietruszkę, to wiesz co kupił?
Co takiego?
Coraz bardziej byłam rozbawiona.
A on mi przyniósł zieloną pietruszkę i imbir.
Nie wytrzymałam, parsknęłam śmiechem. 
Nie śmiej się Lenka, a co ja mam zrobić, dźwigać te wszystkie ciężary, bo nie możemy chodzić we dwoje po zakupy.
Ale to jeszcze nie wszystko, powiedziała do mnie, miał kupić śmietanę 36% to kupił dwie 18%.
Nie wytrzymałam, śmiałam się do łez, aż w końcu wydusiłam z siebie; coś jeszcze?
Tak, na kartce miał napisane, płatki kosmetyczne, to wziął płatki śniadaniowe, ale żeby nie chodzić za dużo kupił dziesięć różnych. 
Miałam niezły ubaw, ale to jeszcze nie koniec pomyłek męża koleżanki.
To co usłyszałam, doprowadziło do tego, że pobiegłam do łazienki, i ledwo zdążyłam.
Napisane miał na kartce, dwie ćwiartki, a ponieważ nie napisała mu, że z kurczaka, to kupił pół litra wódki, co będzie po ćwiartce kupował.
Jak się już wyciszyłam, to powiedziała mi jeszcze inne zdarzenie. Znajoma koleżanki posłała swojego syna do sklepu po majeranek, a temu się pomyliło i poprosił panią w sklepie po cyjanek. Pani zapytała, po co ci cyjanek? Chłopak odpowiedział zgodnie z prawdą, że mama gotuje dla taty flaczki.
Nie wytrzymałam, popłakałam się ze śmiechu, czym rozbawiłam koleżankę.
No cóż, nie wszyscy panowie są tacy, ale niestety zdarzają się i takie unikaty.
Kiedy rozłączyłam się z koleżanką, zachciało mi się jeszcze przeglądać internet, a może coś wesołego znajdę? 
W końcu zmęczona powlekłam się do łazienki. Następny dzień dobiega końca.
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
 
Wyjrzałam z rana przez okno. Piękne słońce, pomyślałam, warto przejść się troszkę. To jest ważne, że mam motywację, muszę opłacić internet i telewizję.
Ubrałam się, nałożyłam maseczkę, rękawiczki. Jeden plus z tego jest taki, że nie trzeba się malować, nikt nie zwraca uwagi na wygląd. Wszyscy zamaskowani. Uśmiechnęłam się do swoich myśli, teraz nawet fryzura nie
ma znaczenia. 
Nie wiem jak inne panie, ale ja nie czuję się z tym dobrze. Lubiłam być umalowana, uczesana i pachnieć jak pani wiosna, kiedy ubiera na siebie piękne kwiaty.
Jakoś to wszystko przeczekamy, pomyślałam, przecież musi się skończyć najpóźniej do lata. Nie chcę dłużej czekać. Mam przecież swoje życiowe plany. A jak na złość, wirus realizuje swoje. Jest  bezkompromisowy. Niesie śmierć i przerażenia.
Obostrzenia coraz bardziej się zaciskały. 
Ale jak widać nie dla wszystkich jednakowo. 
Przeciętnym zjadaczom chleba zabronili chodzić, czy stać w grupach. Trzeba trzymać odległość między sobą dwóch metrów, chodzić koniecznie w maseczkach, kiedy władza, zorganizowała sobie obchody smoleńskie. Stłoczeni, składali wieńce, nie mając nawet maseczek, nie mówiąc o rękawiczkach.
Kiedyś słyszałam takie powiedzenie; co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie. Wydaje mi się, że w tym wypadku tak właśnie jest.
Absurdy podejmowanych decyzji widać na każdym kroku.
Na przykład taki, że pozamykali restauracje, kiedy chorych na tego wirusa było dwa tysiące ludzi, a planują otworzyć w momencie, kiedy liczba już przekroczyła dziesięć tysięcy.
Żeby nie było tak poważnie i smutno, zebrałam parę wesołych anegdot.
Jeden pan zaproponował, żeby kichać do torby foliowej, potem szybko zamknąć torbę i bejsbolem potraktować drania, niech się udusi wirus.
Jeszcze taki ciekawy sposób na walką z wirusem, to pilnować, który sąsiad kaszlnie czy kichnie i zadzwonić do Sanepidu, niech nosiciela zabiorą.
Przeczytałam też i śmieszne kawały, na przykład taki; teraz lepiej puścić głośno bąka, niż cicho kaszlnąć. 
Jak puścisz bąka to rozweselisz ludzi, a jak kaszlniesz, to uciekną.
Dobrze też jest jeść czosnek, może nie pomoże, ale wszyscy będą się trzymali z daleka i nie zarażą.
Jeszcze zabawna sytuacja, kiedy policja legitymowała chłopaka,który nie miał maseczki, ten w pewnym momencie jak nie wyrwie do przodu, jakiś sprinter, bo moment i nie było go widać. Policjanci stali oszołomieni.
Na koniec, kot już miał dość obecności całymi dniami ludzi w domu, schował się do buta pana.
A my jak mamy się zachować, żeby nie dać się zwariować?
07 maja 2020   Dodaj komentarz

PRZYGODA Z PANDEMIĄ

ROZDZIAŁ ÓSMY
 
Skręca mnie w środku od tego siedzenia w domu. Już nie wiem co mam robić żeby nie dać się zwariować. Wprawdzie zajmuję się tym co kocham, ale chce się iść do miasta, do parku, po prostu między ludzi, a tu sama w mieszkaniu już dwa miesiące.
Przeglądam internet, a tu ukazały mi się pomysły na spędzanie czasu w odosobnieniu. Pomysłów nie brakuje, jak to się mówi, potrzeba matką wynalazków.
Ćwiczenia w domu, które kończyły się rozbiciem żyrandola, wybiciem szyby, czy rozwaleniem sobie głowy. Niektóre filmiki pokazywały tatusiów, którzy zabawiali swoje pociechy w sposób, które mamusie by nie pochwaliły, dlatego tatusiowie robią wygibasy z dziećmi kiedy mamusia zajęta jest w kuchni gotowaniem. 
Dopiero krzyk dziecka odrywa mamusię od kuchenki, która leci ratować pociechę.
Rozbawiło mnie, kiedy kolega pyta kolegę; powiedz mi jaki wybierasz wariant, a- zostać z żoną przez kwarantannę, na co kolega odpowiada, wybieram wariant b. Jeszcze nie powiedziałem jaki jest wariant b, mówi kolega. Wszystko lepsze od wariantu a,  odpowiedział.
Również w sposób humorystyczny niektórzy próbują bagatelizować koronawirusa.
Spotkałam filmik, który pokazuje w jaki sposób można walczyć z tym wirusem. Otóż przykład pierwszy, to pokrywka od garnka. Jak się zasłonisz pokrywką, tylko musi być duża, to wirus się odbije od pokrywki, tylko musisz cały czas trzymać pokrywkę jak rycerz tarczę.
Przykład drugi, to ogłosić, że już nie ma wirusa, a przekonasz się, że to działa.
Przykład trzeci, to na  Kaszpirowskiego -  adin, dwa, tri, i znika.
Przykład czwarty, to wrzucić maseczki po użyciu do kuchenki mikrofalowej, wirusom zakręci się w głowie i po kłopocie.
Jedna pani zaproponowała też takie rozwiązanie; aby rozładować zdenerwowanie rzucać w męża czym się da, niech lepiej siedzi w drugim pokoju.
To może wygląda komicznie, tak jak już o tym pisałam, ale to są trudne sprawy, ponieważ na małej powierzchni siedzą całymi dniami całe rodziny. Rodzice nie chodzą do pracy, dzieci nie chodzą do szkoły, wszystkim udziela się  zdenerwowanie i o konflikty nie jest trudno.
Zdarzają się wypadki, że mężowie nie chcą puścić do domu żony, ponieważ pracują w szpitalu zakaźnym. Takie kobiety nie widzą swoich dzieci już od dwóch miesięcy. One z kolei dostają przydziały pracy. Nikt się nie pyta czy chcą czy nie, muszą iść między zarażonych tym wirusem.
A tu straszą, że to wszystko może potrwać nawet rok.
07 maja 2020   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Halszka70 | Blogi