PRZYGODA Z PANDEMIĄ
ROZDZIAŁ TRZECI
Zaczął się dla mnie trudny okres w moim życiu. Wprawdzie siedzenie w domu to dla mnie nic nowego, ale to już przechodziło ludzkie pojęcie. Ciągle bałam się. Jak można łatwo zastraszyć człowieka.
Rano nie miałam powodu, żeby wstawać a łóżka, więc spałam do południa.
Potem wstawałam, żeby zrobić obiad i go zjeść. Potem znowu do łóżka i drzemka, a popołudnia i wieczory z nosem i internecie.
Lenka, skarciłam w końcu siebie, tak nie można, trzeba coś robić. Zatem skupiałam się na pisaniu. Wieczorami grałam audycje w radiu internetowym. Czas biegł mi szybko.
Któregoś popołudnia zadzwoniła koleżanka.
Lenka, zaczęła, jak sobie radzisz, zapytała?
Nie mam tak źle, odpowiedziałam, zakupy mi robią, więc nie muszę biegać do sklepu.
To masz dobrze, mi nikt nie robi, muszę sama chodzić w kolejki.
Byłam zdziwiona, myślałam, że wszędzie jest tak samo jak u mnie, a tu jednak coś nie tak.
To moje miasto postarało się, powiedziałam.
Moje nie, odparła koleżanka.
Ale wiesz, dodałam, będę musiała iść do banku, i nie wiem jak to ogarnąć. Ale mam taką panią Anię, która mi pomaga, zapytam jej.
Kiedy koleżanka się rozłączyła, napisałam do pani Ani.
Jak mam iść do banku, zapytałam?
Normalnie, pójdzie pani, a jak przyjdzie z powrotem, to umyje pani ręce i zdezynfekuje i już.
Tylko proszę pamiętać, dodała, o odstępach między ludźmi w kolejce do banku. Da sobie pani radę, spokojnie, nie ma co się bać.
Łatwo powiedzieć, nie bać się, skoro cały czas mnie straszą. Co bym nie oglądała, tam jest straszenie. Z kim bym nie rozmawiała, wszyscy mnie straszą.
Jednakże zwróciłam uwagę, że ludzie starali się urozmaicać sobie czas. Starali się, będąc w odosobnieniu, śmiać się z tej sytuacji.
Zaczęłam czytać śmieszne scenki, jakie tworzyli ludzie, żeby się nawzajem rozweselać. Polak potrafi, przemknęło mi przez myśl.
Jeden taki produkt uboczny kwarantanny brzmi tak:
" Siekiera motyka, kasza manna,
już mnie wkurza kwarantanna,
siekiera, motyka, łyżka nóż,
weź uciekaj wirus już.
Siekiera motyka róży kolce,
z nudów grożą wam pierdolce,
siekiera motyka, łyżka, nóż,
mnie pierdolec dopadł już".
Oczywiście wulgaryzmy zamieniłam na bardziej przystępne słowa, żeby nikogo nie obrazić.
Kiedy oglądałam w internecie filmiki, natrafiłam na taki, na którym policjanci na służbie tańczą dzieciom będącym na kwarantannie. Niesamowicie miły gest z ich strony, a za parę dni, zatańczyli strażacy.
Ludzie mają ogromne serca, tylko im nie przeszkadzać, a dadzą sobie radę.
Dodaj komentarz