UDAWANA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ CZWARTY
W tym czasie Łucja biła się ze swoimi myślami. Czy uda jej się przeprosić Mariana? Nie była w stanie podnieść się z łóżka. Wiedziała jednak, że musi wstać, przecież dzieciom trzeba ugotować obiad.
Płakała. Nic nie pamiętała z tego momentu, kiedy zdradziła męża. Ciekawe czy Michał cokolwiek pamięta.
Co my żeśmy narobili?
Wiedziała, że nie ma już przyjaciółek ani koleżanek, po takim czymś może zapomnieć o wspólnym spędzaniu czasu z dziewczynami.
Całe osiedle będzie miało używanie na nich.
Usłyszała trzaśnięcie furtki. Czyżby dzieci już wracały?
Podniosła się z pościeli, dzieci nie mogą jej zobaczyć w takim stanie.
Poszła do łazienki, doprowadziła się do porządku. Owinięta szlafrokiem weszła do kuchni. Za stołem siedział Marian.
Bała się odezwać, żeby nie wywołać lawiny słów.
Powiem tak; wyprowadzam się, zaczął Marian, nie wiem na jak długo, nie wiem czy w ogóle wrócę, ale muszę to przetrawić, póki co, nie mogę na ciebie patrzeć.
A dzieci, zapytała?
Dzieci będę odwiedzał, będą też mogły ze mną się spotkać kiedy będą chciały. Na życie dostaniesz pieniądze, nie chcę, żeby ludzie mówili, że porzuciłem rodzinę.
Kochanie, zaczęła, ale ja bez ciebie nie umiem żyć.
Tak, i dlatego pieprzyłaś się z Michałem.
Marian zaczął podnosić głos, jeszcze chwila, a wybuchnie. Nie chciał tego. Dlatego też stał, wyciągnął walizkę z szafy i zaczął się pakować.
Łucja zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji.
Kochanie, ale ja nic nie pamiętam.
Tak, dobrze że mam dowód, bo inaczej byś się wyparła, nieświadoma swojej zdrady?
Przepraszam cię, krzyknęła, tylko nie wiem za co mam przepraszać, skoro nie mam tego w świadomości.
To sobie zobacz, krzyknął Marian podstawiając żonie pod nos telefon z filmikiem. Co, fajnie ci było?
Nic nie pamiętam.
Pewnie, że nie pamiętasz, tak najlepiej. Nie pamiętam, nie pamiętam, przedrzeźniał ją Marian.
Zejdź mi z drogi, bo nie ręczę za siebie, powiedział, kiedy Łucja próbowała go zatrzymać.
W tym momencie w drzwiach domu stanęły dzieci.
Tata, a gdzie jedziesz, zapytał starszy ze synów, Wiktor?
Łucja popatrzyła na męża, a potem an chłopców.
Na długo wyjeżdżasz, zapytał młodszy, Sebastian?
Słuchajcie chłopcy, tatuś musi już jechać, chodźcie do kuchni zrobimy coś do zjedzenia.
Marian przytulił chłopców i cicho zamknął za sobą drzwi.
Chłopcy nieświadomi zaistniałej sytuacji, poszli za mamą do kuchni.
Co zjecie, zapytała?
Może zamówimy pizze, dodała?
Pizza, pizza, krzyknęli chłopcy.
Jak niewiele im trzeba do szczęścia, pomyślała, tylko co zrobią jak się dowiedzą prawdy. Kiedyś to do nich dotrze, sąsiedzi się postarają.
Co ona wtedy zrobi?
Serce jej rozdzierało się na drobne kawałki, musiała jednak zachować twarz przed dziećmi. Za małe są żeby zrozumieć, że mogą nie mieć ojca przy sobie. Marian na pewno ich nie zostawi, za bardzo kocha chłopców, ale teraz musi uporać się ze swoimi myślami, ze zdradą żony.
Marian też zdawał sobie sprawę z tego, że jest to wina alkoholu jakiego mieli pod dostatkiem.
Kiedy był już w hotelu, obiecał sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie sięgnie już po alkohol.