• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Najnowsze wpisy, strona 39

< 1 2 ... 38 39 40 41 42 ... 62 63 >

DLACZEGO TAK

ROZDZIAŁ CZTERNASTY
 
No dobrze, powiedział przystojniak, to jak dobrze znaliście to małżeństwo? Znaliście, to za dużo powiedziane, zaczął Grzesiek, raz zaprosiliśmy ich na grilla, żeby się dobrze poznać i tyle. Potem to już sporadyczne spotkania mało znaczące.
Popatrzyłam na Grześka, dlaczego kłamie, czyżby wstydził się prawdy? Też bym się wstydziła jakbym odwaliła taki numer jak Grzesiek.
A pani, zaczął przystojniak, może rozmawiała z nimi, albo z panią Gorzelak?
Tak, rozmawiałam, zaczęłam mówić, miała problem ze swoim małżeństwem, nie wiedziała co ma robić, bo kocha męża a on lubi spotkania z innymi małżeństwami, wiedzą panowie w jakim celu?
Przystojniak poruszył się na krześle. Nie wiem, może pani opowiedzieć?
Ja to może  nie za bardzo wiem, ale mój mąż na pewno wie więcej.
Obaj panowie teraz popatrzyli na Grześka.
Więc może powie pan coś więcej na ten temat, zaczął jeden z nich, pomoże pan w śledztwie, bo nie mamy punktu zaczepienia.
To jest małżeństwo swingersów, zaczął Grzesiek. Spotykają się z dwoma małżeństwami na seks. Właśnie, wtrąciłam się, Zojka już nie chciała tego robić, i kiedy on poszedł do tych tam, to ona przyszła do nas się wypłakać.
Została na noc, a rano sobie poszła, a potem to już ich spotkałam w lesie kiedy poszłam z Reksem na spacer, a oni szli w kierunku jeziora, ot i cała historia.
Dziękuję kochanie, powiedział Grzesiek, nie musiałaś wchodzić mi w słowo.
Oj tam, zaraz wchodzić, po prostu wiedziałam co się potem działo i tyle.
Dobrze, powiedzieli panowie z poważnymi minami, to my już podziękujemy, proszę czekać na wezwania, będziecie państwo musieli to dać na papier.
A teraz już pójdziemy. Panowie grzecznie się pożegnali i zamknęli za sobą drzwi.
A mówiłam, że będą z nimi problemy, zaczęłam się wymądrzać, nie chcesz mnie nigdy słuchać i masz za swoje, jeszcze z ciebie wyciągną, że też z nimi kiedyś to robiłeś i zaczną się gdybania.
Masakra, to dopiero początek tego wszystkiego, zobaczysz, będziemy ciągani nie tylko po komisariacie ale po sądach.
Cholera mnie zaraz weźmie, zaczęłam się denerwować, człowiek chce spokoju to mu sąsiedzi nabrużdżą w życiu.
Grzesiek wyniósł się do pokoju, żeby przypadkiem nie oberwać rykoszetem.
Usiadłam przy stole w kuchni i zapatrzyłam się w okno.
W oddali widziałam las, po którym spacerowałam z Reksem, i gdzie spotkałam Zojkę z mężem. Nic nie zapowiadało tragedii. Ciekawe czy Remek żyje? Nic nam nie mówią, a Zojka siedzi w areszcie. Czy ją wypuszczą do sprawy, czy dostanie od razu areszt na trzy miesiące?
Życie pokazuje, że ponosimy odpowiedzialność za swoje decyzje. Takie niebezpieczne zabawy mogą kończyć się tragedią jak widać.
Zauważyłam, że w naszym kierunku idą Malina, Tomek, Majka i Darek. Czego oni chcą? Poszłam do pokoju i powiedziałam Grześkowi, niech idzie zobaczyć o co chodzi, bo ja nie chcę mieć ich w domu.
Kochanie, Grzesiek próbował mnie udobruchać, przyjdą, pogadają i sobie pójdą. 
Żebyś ty razem z nimi czasami nie poszedł, wycedziłam przez zęby.
Po chwili weszli do mieszkania, a we mnie się wszystko zagotowało, chyba jestem zazdrosna, przemknęło mi przez myśl. 
Ale sama myśl, że on je wszystkie dotykał, napawała mnie obrzydzeniem.
Stanęłam koło kuchenki i przyglądałam się im wszystkim. 
Zaczęli mówić, że Remek nie żyje, dostał kamieniem w skroń, przewrócił się na drugi kamień i  po prostu się zabił.
Zojka go tak urządziła, zapytałam? Na to wygląda, że tak, powiedział Tomek.
Będziesz jej bronił, zapytałam go? Nie wiem jeszcze, ale chyba nie, no wiecie, za blisko wszyscy biliśmy ze sobą.
O tak, odparłam sarkastycznie, i to tak blisko.
Lenka, proszę cię, skarcił mnie Grzesiek, w takiej chwili?
A czego oczekujecie od nas, zapytałam? Bo jeśli chodzi o mnie to nie życzę sobie was w moim życiu.
Rozumiemy, powiedział Darek, uszanujemy waszą decyzję, chociaż szkoda, bo Grzesia dobrze już znamy. Wynocha, krzyknęłam, ale już!!
Podnieśli się zdziwieni, ale pośpiesznie zamknęli za sobą drzwi. Co za tupet! 
Myślałam, że rozniosę zaraz Grześka, ale to nie on mnie przecież wkurzył, tylko bezczelność Darka. Szukają małżeństwa do zabawy, to niech sobie znajdą, a od nas wara!
11 listopada 2019   Dodaj komentarz

DLACZEGO TAK

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
 
Co za tupet, krzyknęłam oburzona, jak oni śmieli tu przychodzić?
Uspokój się, Grzesiek próbował załagodzić sytuację. Nie wiedzą co się dzieje, dlatego przyszli tutaj.
A co, boją się, że będą następni? Nie da rady, Zojka już siedzi, więc nic im nie grozi. Chyba, że mi wejdą w drogę.
Weszliśmy do domu, musiałam się uspokoić, bo jeszcze nawsadzam Grześkowi przy okazji, i wyleję wszystkie żale jakie się nazbierały w przeciągu kilku dni.
Czego się napijesz, zapytał Grzesiek?
Nie wiem, może zrób mi czekolady, trochę słodkości na to moje gorzkie życie się przyda.
Skarbie, nerwy tu nic nie pomogą, skupmy się na sobie i ratujmy to co jeszcze jest do uratowania, bo przecież tak nie można żyć bocząc się na siebie. A sprawa Zojki będzie się toczyć bez naszego udziału.
Żebyś się nie zdziwił jak zapukają do nas i będą przepytywać, i co wtedy powiesz, że spałeś z nimi wszystkimi jednocześnie?
Lenka, ich nie interesuje czy ja z kimś spałem czy nie, to jest moja sprawa a nie policji. Grześkowi zaczęły puszczać nerwy, jeśli się nie uspokoję, będzie awantura, pomyślałam, i poszłam z czekoladą do salonu. Włączyłam laptopa i siadłam do pisania.
Kiedy zatopiłam się w akcji nawet nie spostrzegłam kiedy przyszedł Grzesiek i usiadł obok mnie. Zaczął czytać to co w tej chwili pisałam.
Ej, krzyknęłam, nie przeszkadza się w pisaniu bo wypadnę z rytmu!
Dobrze, już siadam na kanapie, powiedział Grzesiek i włączył telewizor.
Tu się pisze, powiedziałam.
To nałóż słuchawki, chcę trochę pooglądać mecz, chyba pozwolisz?
Zatrzasnęłam laptopa, wzięłam go pod pachę i poszłam do sypialni, niech sobie obejrzy, w końcu niech ma też coś z rozrywki.
Zadzwonił domofon. Podniosłam się z fotela i wyjrzałam przez okno. Znowu ci sami panowie, czego chcą, przemknęło mi przez myśl.
Grzesiek otworzył im furtkę ale najpierw zamknął Reksa, bo piesek zanosił się od tego szczekania.
Panowie weszli do kuchni i usiedli przy stole.
Czego jeszcze chcecie, zaczęłam niegrzecznie, my nic więcej przecież nie wiemy. 
Spokojnie, zaczął jeden z nich, to takie luźne przecież rozmowy, po prostu zbieramy dowody.
U nas w domu, zapytałam? A nie powinni panowie biegać teraz na około jeziora i zbierać tam dowody?
Tam jest ekipa, powiedział jeden z nich, nam chodzi o to, jak dobrze znaliście  to małżeństwo.
10 listopada 2019   Dodaj komentarz

DLACZEGO TAK

ROZDZIAŁ DWUNASTY
 
Siedzieliśmy w kuchni z Grześkiem i czekaliśmy kiedy przyjedzie do nas ktoś z dochodzeniówki. Co tam się stało, zapytałam Grześka wiedząc, że on nie zna odpowiedzi. 
Wszystko w swoim czasie Lenka, odpowiedział, zaraz być może cokolwiek się dowiemy, ale zapewne będą zasłaniać się dobrem śledztwa.
Szli razem, zaczęłam, o czymś rozmawiali, choć tak patrząc z perspektywy czasu, to faktycznie, za ręce się nie trzymali. Tak to jest jak robi się w życiu głupie rzeczy, i to kto, osoby wykształcone, ponoć inteligentne.
Lenka, nie gdybajmy. 
Pewnie, tylko mnie ciekawość zżera, a poza tym, czy on żyje czy nie?
W tym momencie przed naszym domem zatrzymał się samochód. Wyszło z niego dwóch rosłych mężczyzn. 
Grzesiek poszedł im otworzyć i zamknąć Reksa, żeby czasami nie poszarpał im nogawek, w końcu to pies obronny, pilnuje swojego stadła.
Panowie rozsiedli się przy stole i zaczęli mnie wypytywać, a w końcu poprosili, żebyśmy pojechali w to miejsce, gdzie ostatnio widziałam razem Zojkę i Remka.
Ale tam możemy tylko dojść na pieszo, powiedziałam, bo nie ma żadnej nawet ścieżki.
Panowie nie mieli wyboru, wybrali się z nami na spacerek w kierunku jeziora. Kiedy pokazałam im miejsce, gdzie ich widziałam ostatnio, i wskazałam kierunek ich dalszego spaceru, podziękowali i kazali się już nie ruszać, tylko poczekać, aż po nas przyjdą.
Po jakimś czasie zrobił się ruch, kilkanaście osób chodziło po lesie i w kierunku jeziora. Przywieźli też Zojkę. Kiedy przechodziła obok nas, zapytałam; Zojka, coś ty zrobiła?
Proszę nie przeszkadzać, wrzasnął jakiś przystojniak, proszę iść do domu. Dobrze, jeden każe stać i czekać, drugi każe iść do domu, ustalcie w końcu co mamy robić, a nie tak nami miotać, to w te, to w tamte stronę.
Obrażona ruszyłam w kierunku domu. Więcej im nic pomogę, powiedziałam, nawet nie wiemy czy żyje czy nie. A moja ciekawość nie daje mi spokoju.
Grzesiu, powiedziałam, mam wrażenie, że z tych ich igraszek to będzie więcej nieszczęścia. Niech cię ręka boska broni chodzić do nich, czy się z nimi kontaktować, bo nie będę taka grzeczna jak sobie założyłeś.
Jeśli zobaczę, że robisz najmniejszy gest w ich stronę, odejdę, nie będę czekała, aż mnie poniżysz.
Kochanie, na pewno nie będę się z nimi kontaktował, daję ci słowo, nie warto niszczyć małżeństwa dla takich ludzi. To nie dla mnie. 
Tak, ale bałeś się mi powiedzieć o tym spotkaniu z tymi małżeństwami, a na dokładkę pani na pocieszenie?
To była głupota, ile razy mam ci to tłumaczyć. Tej głupoty nie musisz, ale fakt, że zabawiałeś się ze swingersami to zataiłeś?
Lenka, proszę cię, nie wracajmy do tego. 
Jak chcesz, ale nadal śpisz  w gościnnym, nie jestem jeszcze  w stanie to przetrawić. A poza tym, idę na badania, tak na wszelki wypadek, dodałam.
Dotarliśmy do domu, pod bramką stała cała czwórka;Malina z Tomkiem i Majka z Darkiem.
A ci czego chcą, zadałam pytanie retoryczne, ponieważ Grzesiek przecież też nie wiedział. Szło się domyśleć, ale nic konkretnego przecież nie wiedzieliśmy. Nie wiedzieliśmy nawet czy Remek żyje czy nie.
O co chodzi, zapytałam niegrzecznie?
Co się stało, zaczął Tomek, czy Remek żyje?
Tego nie wiemy, wiemy tylko tyle, że dużo chłopa lata po lesie, i że przywieźli też Zojkę, powiedziałam tak w skrócie. Nie miałam zamiaru zapraszać ich do domu. Tak się kończą zabawy nie tymi zabawkami co trzeba, dodałam.
Pociągnęłam Grześka za rękę i zatrzasnęłam brankę. Zawołałam też Reksa, żeby pilnował wejścia. Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi ludźmi. Czekam jeszcze na kolejne nieszczęścia z ich udziałem, ciekawe, kto będzie następny.
09 listopada 2019   Dodaj komentarz

DLACZEGO TAK

ROZDZIAŁ JEDENASTY
 
Otworzyłam furtkę na podwórko naszego domu. Reks wbiegł niosąc w pysku patyka, to jego taka zabawa, zawsze znajdzie jakiegoś badyla i niesie do domu, potem Grzesiek wyrzuca je do śmieci.
Weszłam do mieszkania, w salonie na kanapie drzemał Grzesiek przy włączonym telewizorze.
Nie będę go budzić, niech się prześpi skoro jest zmęczony.
Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, bo po obiedzie nie piliśmy z Grześkiem, poszłam przecież na spacer. 
Zapach parzonej kawy zbudził Grześka.
Piłeś już kawę, zapytałam?
Nie, jeszcze nie zdążyłem, poczułem senność, i położyłem się na chwilkę. Która godzina, zapytał zdezorientowany?
Zaraz będzie osiemnasta, powiedziałam, i  wzięłam drugi kubek, żeby zrobić mężowi jego ulubioną czarną bez cukru i bez mleka.
Wszystko robiłam jak dobrze naoliwiony robot, bez cienia emocji, jakby obojętna na wszystko.
Lenka, kochanie, zaczął, mów coś do mnie bo ta cisza i ta niepewność mnie przytłaczają. Zawsze mówisz dużo, a  już drugi dzień jesteś jakby nieobecna.
Grześ, nie wiem co mam powiedzieć, jest mi przykro, że nie powiedziałeś słowa o tych waszych spotkaniach. Nie o spotkaniach, tylko o spotkaniu, sprostował.
Dobrze, niech ci będzie, tylko zatajając, pokazałeś, że mi nie ufasz. Kochanie, znam twój temperament, zaraz zrobiłabyś mi awanturę. 
A to, co teraz się dzieje, jest awanturą, zapytałam?
No nie, ale to się nazywa ciche dni.
Chyba lepiej, żeby były ciche dni już rozbite garnki?
Jakbyś mi ciosała kołki na głowie to bym wiedział, że ci na mnie zależy, ale skoro jesteś tak opanowana, to zastanawia mnie, co się dzieje. 
Pan psycholog od siedmiu boleści, wyrwało mi się.
Kochanie, wiem, że potrzebujesz rozmowy. 
Tak Grześ, potrzebuję rozmowy, tylko że nie ma już Anki, a Walka jest za daleko w tej chwili, żeby do niej biec.
Oj kochanie, Grzesiek przytulił mnie do siebie i zaczął swoje wyuczone mądrości. Daj mi spokój, powiedziałam, bo zaraz wybuchnę wtedy już nie będzie miło.
Zadzwonił domofon. Grzesiek poszedł otworzyć. Za moment weszła Zojka cała  wysmarowana krwią?
Patrzyłam na nią i nie dowierzałam. Co się stało, Zojka, zapytałam. 
Chyba zabiłam Remka. Jak to zabiłaś, co się stało?
Takie pytania to potem, powiedział Grzesiek i wykręcił numer sto dwanaście.
Zadzwonił też do kogoś, kto miał przyjechać natychmiast.
Zojka siedziała przy stole w kuchni ze zwieszoną głową, nic nie była w stanie z siebie wydusić. Za moment był radiowóz i karetka pogotowia. Był też mężczyzna, który pałętał mi się po mieszkaniu.
Zabrali Zojkę. Mężczyzna też pojechał za nimi. 
Grześ, kto to był?
Adwokat, przecież sama by sobie nie dała rady.
A ty skąd wiesz, że to jej adwokat? 
To jest nasz kochanie adwokat, poprosiłem go o pomoc.
Co tam się stało, zastanawiałam się. Jak byliśmy z Reksem w lesie to oni szli na spacer w stronę jeziora. Powiedziałaś to policji, zapytał? Jak miałam powiedzieć skoro o nic nas nie pytali tylko ją zabrali.
Grzesiek wybrał numer telefonu i tą informacją podzielił się z policją.
08 listopada 2019   Dodaj komentarz

DLACZEGO TAK

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
 
Tego dnia kiedy gotowałam obiad nachodziły mnie wspomnienia. W takich chwilach zawsze dzwoniłam do Anki, a teraz do kogo mam zadzwonić? Zachciało mi się płakać. Nie wiedziałam jak mam rozmawiać z Grześkiem. To co zrobił, na ówczesny moment był jego sprawą, ale kiedy się o tym dowiedziałam, nie było to miłe. Wprawdzie w takich trudnych  momentach życiowych robi się różne głupstwa, ale ta głupota przerosła wszystkie możliwe głupoty.
W końcu z pracy przyszedł Grzesiek. Z dużym bukietem róż, jakby chciał się osłonić kwiatami od rozmowy, która zapowiadała się niezbyt miła.
Ale cóż ja mam powiedzieć? To był jego wybór, jeszcze nie byliśmy małżeństwem, więc nie mam prawa go z tego rozliczać.
Kiedy już siedzieliśmy przy stole i jedliśmy obiad, zapytałam go; przebadałeś się? 
Tak, powiedział, zanim zaczęliśmy ze sobą współżyć, żeby czasami nie było niespodzianek. 
To dobrze, powiedziałam. 
Zapadła cisza.
Wolałbym, żebyś na mnie nawrzeszczała. Ta cisza i twoje opanowanie przeraża mnie. 
Grześ, a co ja mam zrobić, nie byliśmy jeszcze wtedy razem, tylko boli fakt, że nie pisnąłeś ani słowa zanim ich zaprosiliśmy, bo bym nawet nie wpuściła ich do naszego domu, a tak to będą się wpraszać, zagadywać, żeby zwerbować następną parę, i to jest dla mnie przerażające, bo nie wiem, czy czasami tobie się to nie spodobało.
Lenka, proszę cię, mówiłem ci, że to nie dla mnie. Przyznaję, poniosło mnie, ale potem już nie było miłe.
Sama myśl, że je wszystkie obmacywałeś, napawa mnie obrzydzeniem.
Kochanie, zaczął, proszę cię nie mów tak, bo wiem do czego prowadzi takie myślenie.
Wiem Grześ, że zdajesz sobie sprawę, dlatego daj mi czas.
Lenka, nakrzycz na mnie, nawet rzuć talerzem, ale proszę cię, nie bądź taka obojętna.
Pozmywaj po obiedzie, powiedziałam wstając od stołu, pójdę się przejść z Reksem. 
Dokąd idziesz, zapytał?
Do lasu, tam, gdzie nie ma kłamstw, bo przyroda jest prawdziwa, ona nie umie krzywdzić ludzi.
Lenka, ty tracisz orientacje w lesie, jeszcze się zgubisz, pójdę z tobą.
Chcę iść sama Grześ, pozmywaj po obiedzie.
Zamknęłam drzwi za sobą i zawołałam psa, który z radością podbiegł do mnie niosąc w zębach jakiegoś patyka.
To co piesku, chcesz poganiać za patykiem?
W lesie było cicho, tylko słychać było szum wiatru, który grał sobie leciutko w konarach drzew. Ptaki śpiewały swoje wiosenne trele, a mój piesek ganiał po lesie zbierając patyki i przynosząc mi je w pysku.
Jemu do szczęścia nie potrzeba wiele.
Szłam powoli ciesząc się z przyrody i zapachu, jaki daje las o tej porze roku.
Znalazłam się na polanie, na której bieliło się i żółciło od wiosennych kwiatów. Będąc dzieckiem zawsze plotłam wianki i nakładałam je na głowę. Robiłam też z tych kwiatów bransoletki i nakładałam na ręką.
Byłam wtedy księżniczką, która spaceruje po swoich parkach i dogląda zwierzątek na wiosennych łąkach.
Będąc małą dziewczynką zaczytywałam się w bajkach, a potem byłam ich częścią. Już wtedy miałam duszę małej romantyczki.
Szczekanie Reksa wyrwało mnie z zadumy. Zawołałam go, żeby czasami nie narobił mi kłopotu. 
Na końcu ścieżki ukazali się Remek z Zojką. Kurka, po co oni tu łażą, pomyślałam, nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Musiałam się spiąć w sobie, żeby czegoś nie palnąć.
Sama spacerujesz, zapytał Remek? 
Nie sama, z Reksem, odparłam, Grzesiek zmywa po obiedzie i nie chcę mu przeszkadzać, powiedziałam i poszłam sobie. 
Jak mam się w tym wszystkim odnaleźć, przecież jest to dla mnie trudne, zwłaszcza, że dotyczy mojego męża. Nie mogę go rozliczać z tego co było, bo to niedorzeczne, ale z zatajenia prawdy już tak
07 listopada 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 38 39 40 41 42 ... 62 63 >
Halszka70 | Blogi