AŻ PO HORYZONT
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Ciepły ten poranek, pomyślałam, kiedy wiatr muskał moją twarz. Szłam brzegiem morza, wypatrując tęsknie, kiedy na horyzoncie pojawi się okręt mojego Maćka.
Nie widziałam go prawie pół roku. Czy tęsknił za mną, czy tylko czasami wspomniał, że jest ktoś taki w kraju, kto czeka jego powrotu?
Nigdy nie jestem pewna, czy jest mi wierny, czy też nie, ciągle czekam na to, że któregoś razu po powrocie oznajmi mi, że ma gdzieś w świecie drugie życie.
To jest ryzyko, jakie wiąże się z tym zawodem. Dlatego często taka niepewność dopada żony marynarzy.
A co oni o tym sądzą? Trudno mi powiedzieć, przecież nie przyznają się do niczego.
Wracam, pomyślałam, czas iść do pracy, tam też potęsknić mogę, kto mi zabroni?
Zabrzęczał w torebce telefon. Odczytałam wiadomość; kochanie, za dwie godziny będziemy w porcie.
Serce szybciej mi zabiło. Wraca. Trzeba będzie go powitać. Skoro za dwie godziny będzie w porcie, to znaczy, że za cztery godziny będę mogła go przytulić.
W pracy czas dziwnie mi się dłużył. Zaraz mnie coś trafi jak się nie uspokoję. Jeszcze nie przyzwyczaiłaś się kobieto do takiego życia? Ciekawa jestem czy Maciek też czuje się tak samotny podczas rejsów jak ja, kiedy on wypływa?
W końcu stanęłam na nabrzeżu i czekałam, kiedy pojawi się. Kobiety jedna po drugiej witały swoich mężów. Łzy radości, uśmiechy, pocałunki, teraz były normalnością.
W mojej głowie kiełkowały myśli, które widziały, jak ci wszyscy panowie podczas przepustek poczynali sobie śmiało z kobietami w portowych knajpach, a teraz z czułością ściskali swoje żony, dziewczyny, narzeczone.
W końcu zobaczyłam mojego Maćka. Szedł w moim kierunku uśmiechając się jak zwykle w swój uroczy sposób. Tym uśmiechem kiedyś mnie oczarował, i działa na mnie tak, jak przed laty.
Witaj kochanie, jak ja się stęskniłem za tobą, powiedział, i już znalazłam się w jego uścisku. Pocałunki były słodkie, wręcz rozbrajające.
Nic się nie zmieniłeś, powiedziałam, chyba nigdy nie przestanę cię kochać.
Uśmiechnął się do mnie. Miał w tych swoich oczach te piękne iskierki.
Jedziemy do domu, powiedział, chcę już w końcu nacieszyć się tobą i atmosferą naszego mieszkanka.
Kiedy byliśmy już w samochodzie, zaczął mi opowiadać o swoim rejsie. Słuchałam uważnie, żeby wychwycić ledwie zauważalne niuanse, które mi coś powiedzą o jego zachowaniu, podczas przepustek w portach.
Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne przeczucie, że coś się wydarzyło, coś, o czym Maciek nie chce żebym się dowiedziała.