• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum grudzień 2020, strona 1

< 1 2 3 4 >

UDAWANA MIŁOŚĆ

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
 
Siedzieli we trójkę  w kawiarni; Jan, Luśka i Monika. 
Rozmowa się nie kleiła. Każde z nich wpatrzone w swoją filiżankę, jakby tam znajdowała się odpowiedź na trudne pytania.
W końcu ciszę przerwała Luśka. Długo tak będziecie milczeć? Może coś ustalicie. Ja nie chcę niczego sugorewać, bo bym jeszcze powiedziała coś, co by się wam nie spodobało.
Spokojnie kochanie, próbował uspokoić Luśkę, wiedział, że jak zacznie, to będzie potok słów.
Czego pani oczekuje, zapytała, to znaczy ile chce pani tych alimentów?
Monika popatrzyła na nią, i powiedziała, że musi leczyć Zosię, więc są jej potrzebne dodatkowe pieniądze.
To ile pani potrzebuje, zapytała Luśka, świadoma, że Monika będzie chciała wyciagnąć jak najwięcej.
Do końca roku potrzebuję trzydzieści tysięcy na leki.
Ile!? Luśka aż krzyknęła.
Ja nie mam takiej sumy, powiedział Jan, a poza tym też mam dzieci i żonę. Mam swoje wydatki.
Wasze dziewczynki mają wszystko, zaczęła Monika, a ja mogę Zosi dać niewiele.
Jak pani powiedziała, dziewczynki, oburzyła się Luśka?
Źle pani odrobiła lekcje, my mamy córkę i syna, a nie dwie dziewczynki.
Przepraszam, źle widocznie zrozumiałam.
To wy rozmawialiście o naszych rodzinnych sprawach?
Kochanie, nie denerwuj się, to nic nie da.
Widzę, że pani myślała, skoro mamy dom, samochód, i jakieś dochody, to można z nas wydoić jak z cielnej krowy?
Proponuję oddać sprawę do sądu, powiedziała Luśka, bo inaczej się nie dogadamy. A ty, zwróciła się do męża, nie masz prawa jej dawać żadnych pieniędzy bez pokwitowania. Oczywiście, dostanie pani zaraz jakieś pienądze, bo dziecko nie jest niczego winne, ale skubać nie będzie nas pani.
Janek, weź od pani numer konta, dodała, i zniknęła za drzwiami kawiarni.
To było ponad jej siły, musiała pilnować, żeby ta jędza nie omotała Jana i nie oskubała z oszczędności.
Usiadła w samochodzie i rozpłakała się. Nie będzie jej łatwo, musi zacisnąć zęby i jakoś wytrwać do końca.
W tym czasie Janek porozmawiał z Moniką. Ustalili, że da jej jednorazowo dziesięć tysięcy złotych. Doszli też do porozumienia co do stałych alimentów, to znaczy tysiąc złotych miesięcznie, i będzie widywał raz w miesiącu Zosię.
Janek nie wiedział jak to wszystko pogodzić, wiedział, że wali mu się małżeństwo. Nie był pewien, czy Luśka da sobie radę emocjonalnie. A dzieci? Małgosia i Filip są mali, jeszcze nie rozumieją wszystkiego. Kiedyś się dowiedzą. Nie chce wiedzieć co wtedy pomyślą o nim. Czy zechcą widywać Zosię?
Tak rozmyślając wsiadał do samochodu. Spojrzał na Luśkę i serce mu szybciej zabiło. Luśka siedziała jakby była sparaliżowana. Wzrok utkwiony przed siebie, jakby tam gdzieś było coś interesującego.
Co się dzieje kochanie?
Jedźmy od domu, powiedziała, jak najdalej od tego miejsca.
Włączył silnik i ruszył.
Co ustaliliście, zapytała?
Kiedy jej powiedział, jak załatwił sprawę alimentów, nie odrzekła nic, dalej patrzyła przed siebie.
Kochanie, zaczął, porozmawiaj ze mną, przecież rozchorujesz się jak będziesz sama próbowała sobie z tym poradzić.
Nie będę się przecież spotykał z Moniką, tylko raz w miesiącu spotkam się z Zosią, dziecko nie jest winne niczemu.
Nie, dziecko nie, tylko wy żeście zgotowali katorgę dla mnie, jeszcze nie wiadomo czy nasze dzieci z tym się pogodzą, a i Zosia też nie będzie miała normalnego życia. Fajnie, nie?
Nie cofnę czasu, powiedział, ila mam przepraszać, sam też sobie nie mogę przebaczyć, ale trzeba żyć dalej.
Kochanie, dodał, kiedyś mi przebaczysz, teraz to jest wszystko jeszcze bardzo bolesne.
Luśka już nic nie odpowiedziała, siedziała w samochodzie i pomyślała tylko, że musi ugotować obiad.
15 grudnia 2020   Dodaj komentarz

UDAWANA MIŁOŚĆ

ROZDZIAŁ CZTERNASTY
 
Janek siedział w pokoju i trzymał w dłoniach kopertę. Bał się otwierać, jakby to był wyrok, a nie wiadomość, czy jest ojcem czy nie. 
Kiedy Luśka wróciła od Ulki, zastała go właśnie w takiej pozycji.
Co to za koperta, spytała męża, wyjmując mu list z ręki?
Zaraz się dowiemy, powiedziała, otwieraj.
Janek otwierał list, jak na komendę, ręce mu drżały, a serce podchodziło do gardła.
Czytaj, powiedziała, sama też czuła, że zaraz zemdleje. Jeżeli Zosia jest jego, będzie musiał płacić.
To moje dziecko, powiedział w końcu, a słowa ugrzęzły mu w gardle.
Nieźle tatusiu, teraz będziesz bulił, jak jeszcze poda o zaległe alimenty, to cię chyba zabiję.
Jan wiedział, że w żonie nie znajdzie teraz sprzymierzeńca. Wszystko może mu darować, ale nie zdradę.
Nie odzywał się, zwiesił głowę, i siedział dalej.
Luśka w kuchni już trzaskała garami.
Cholera mnie zaraz weźmie, krzyknęła do siebie, mam płacić na nieswoje dziecko? 
Nerwy nerwami, ale musiała ugotować obiad.
Jedziesz po dzieciaki, krzyknęła, ja się nie rozerwę.
Jan bez słowa poszedł do samochodu. Będzie musiał porozmawiać z mamą Zosi. Zapewne już też dostała list, chociaż zawsze wiedziała, że Zosia jest córką Jana. Zrobiła te badania, żeby Jan nie mógł się wymigać od płacenia alimentów.
Teraz siedziała z córką i bawiła się lalkami. W jej głowie już zrodziła się myśl, że będzie mogła spokojnie leczyć córkę. 
Jan zapewne nie poskąpi pieniędzy na dziecko. 
Kochanie, powiedziała, tatuś nam pomoże, wyzdrowiejesz.
Zosia popatrzyła na mamę swoimi pięknymi oczkami, i zapytała, tatuś przyjdzie?
Nie wiem kochanie czy przyjdzie, ale na pewno będzie chciał się z nami spotkać. 
A tatuś mnie kocha?
Kocha cię, kocha, odparła, tylko nie może się z nami spotykać, bo ma swoją rodzinę.
Tatuś ma inne dzieci?
Tak, tatuś ma dwie córeczki jeszcze, a z tobą to trzy córeczki.
A ja zobaczę te córeczki tatusia?
Kiedyś zobaczysz, ale jeszcze nie teraz.
Zabolały pytania córki, wiedziała, że Zosia nie będzie miała ojca tak, jak jego dzieci z tamtą kobietą. Musi radzić sobie sama, i zrobi wszystko, żeby Zosia wyzdrowiała. Nie chciała do tej pory dopuszczać do swojego życia Jana, myślała, że sobie sama poradzi. Jednak się przeliczyła. Poszła z bijącym sercem w jej mniemaniu na żebry. Nie żałuje tego, Zosia musi być zdrowa.
W tym czasie Jan pozbierał swoje dzieciaki i wracał z nimi do domu. Muszę porozmawiać z Luśką, myślał w swoim sercu, że pomoże mu w rozmowie z mamą Zosi.
Siadajcie do stołu, powiedziała Luśka, kiedy weszli już do kuchni, tylko najpierw rączki umyć.
Kiedy cała czwórka zasiadła do obiadu, Jan zapytał żony, czy spotka się z Zosią i jej mamą.
Kochanie, starał się nie zdenerwować Luśki, będzie mi raźniej jak będziesz przy mnie.
A jak ją obracałeś, to mnie nie potrzebowałeś czasami?
Co to znaczy obracałeś, zapytała Małgosia?
Jedz obiad, i nie podsłuchuj jak dorośli rozmawiają, powiedziała, i dodała, wszystko mi zjeść, nie będę wyrzucała do śmieci.
Nie wkurzaj się na dzieciaki, one niczemu nie są winne.
Luśka wstała od stołu i poszła do łazienki.
Usiadła na sedesie i rozpłakała się. Była bezradna, najchętniej trzasnęła by drzwiami i sobie poszła. 
Muszę z nim pójść, pomyślała, żeby ta żmija nie dobrała się na dobre do ich konta w banku.
Małżeństwo nie do uratowania, ale są dzieci, póki małe, muszą tkwić w tym związku. Kiedy już pójdą z domu, ona odejdzie od niego.
14 grudnia 2020   Dodaj komentarz

UDAWANA MIŁOŚĆ

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
 
Ulka była w szoku. Nie wiedziała co się tak naprawdę stało. Siedziała z dziewczynami na podwórku, kiedy zabrali Tomka do szpitala. Dostała jakiś zastrzyk i zachciało jej się spać.
Pójdę się położyć, powiedziała.
Dobrze, połóż się, odparła Luśka, a my już zajmiemy się dziewczynkami.
Dzieci Ulki i Tomka siedziały w swoim pokoju, i do końca nie wiedziały co się stało.
Julia z Luśką poszły do dziewczynek. Powoli otwierały drzwi, żeby je nie wystraszyć. Dziewczynki wlepiły w nie oczy, oczekując wyjaśnień.
Chcecie wiedzieć co się stało, zapytała Luśka, patrząc na wystraszone buzie.
Tak, odpowiedziała Emilka, nic nie wiemy i nie rozumiemy, nic a nic z tego wszystkiego.
Nie jesteście już małe, dlatego powiemy wam prawdę, zaczęła Julia. 
Wasz tato trochę nawywijał.
To znaczy, że zdradził mamę?
Tak, a skąd o tym wiecie, zapytała Luśka?
Przecież mamy oczy i umiemy myśleć, dodała Danusia. Widziałyśmy też jak tato spotkał się z jedną zdzirą, ale tato nam powiedział, że to było spotkanie służbowe, i mama nie musi wiedzieć.
Dawno już wiecie, zapytała Julka?
Jakiś miesiąc, odparła Emilka.
I nic nikomu nie mówiłyście, Luśka zdziwiła się tą solidarnością. Ile wam zapłacił, zapytała?
Dziewczynki spuściły głowy, i ani słowa już nie pisły.
Małe żmije, powiedziała Julia, jakbyście powiedziały mamie od razu, to może udałoby się tego wszystkiego uniknąć.
Daj spokój dzieciakom, zaczęła Luśka, one tylko na tym sobie zarobiły, a winny jest tatusio, prawda dziewczyny?
Wasz tato jest w szpitalu, mama jest na środkach uspakajających i śpi sobie, zatem cała robota w domu spada na was, zrozumiano?
Luśka i Julia złe na całą tę sytuację, poszły zrobić sobie kawę, przecież nie zostawią Ulki teraz samej. 
Może coś ugotujemy, zapytała Luśka, przecież nie będą bez obiadu. 
Dobrze, odpowiedziała, ale coś szybkiego, bo musimy przecież pomyśleć o swoich dzieciach, a i nasze sytuacje nie wyglądają też najlepiej.
To kiedy Jan robi testy, zapytała Julia?
Już ponoć robili, czekamy na wyniki.
I co dalej, zapytała Julia?
Nie wiem, jeśli faktycznie to jego dziecko, będzie płacił, a co będzie z nami, nei jestem w stanie ci odpowiedzieć. Nie mogę na niego patrzeć, ale przecież mamy małe dzieci. A na dokładkę, jeśli to prawda, potrzebna jest spora ilość pieniędzy na to nic niczemu nie winne dziecko kochanki.
Ale się narobiło, zaczęła Julia, posypało się nam wszystko. Czy oni uważają, że zdrada im przysługuje jak koniom owies czy co?
Pokrętna ta męska logoka, dodała Luśka, a wydawało się, że mamy mądrych mężów, a to zwykłe buraki.
No zobacz, poplotkowałyśmy, i obiad gotowy. 
Faktycznie, szybko zleciało, dodała Julia.
Dziewczyny, krzyknęła Luśka, wystawiając głowę z kuchni.
Kiedy zjawiły się obie, Luśka im oznajmiła, że obiad gotowy, mają mamy pilnować, i grzecznie wszystko zjeść, bo nie po to stała przy garach, żeby obiad poszedł do śmieci.
A co z tatą, zapytała Emilka?
Co ma być, leży sobie w szpitalu. 
Nic mu nie będzie, dodała zjadliwie Julia.
Wy się raczej martwcie mamą żeby wydobrzała, bo kto się zajmie domem? Chcecie, żeby to wszystko spadło na was, zapytała Luśka?
Musimy już iść, powiedziała Julia, mamy swoje rodziny do nakarmienia.
Dziewczynki były wystraszone, zaczął im się walić ich spokojny świat.
Czasami tak bywa, że dorośli nie widząc czubka własnego nosa, zapominają, że robią krzywdę swoim najbliższym, często jest ona nie do naprawienia.
12 grudnia 2020   Dodaj komentarz

UDAWANA MIŁOŚĆ

ROZDZIAŁ DWUNASTY
 
Tomek ocknął się, miał wrażenie, że jedzie samochodem. Nie otwierał oczu, pomyślał, że zaraz to złudzenie minie. Jednak nie rozumiał dlaczego tak się czuje.
Dobrze, odzyskał przytomność, usłyszał głos obok siebie. 
Jak się pan czuje? 
To pytanie go zdziwiło, bo nie czuł się źle, tylko głowa go bolała. Próbował jej dotknąć, ale jakoś nie czuł tego dotyku.
Spokojnie, odezwał się ten sam głos, to tylko opatrunek, dostał pan w głowę od żony.
Gdzie ja jestem, zapytał?
W karetce, jedziemy do szpitala.
Dlaczego do szpitala, nic nie rozumiał.
Nie pamięta pan?
Nic nie pamiętam, tylko tyle, że wróciłem do domu i żona siedziała z koleżankami w kuchni.
O cholera, przeklął, teraz rozumiem.
To dobrze, odpowiedział mu głos, zszyją głowę, i jutro zapewne wróci pan do domu.
Tomek wiedział już, że do domu to nie ma po co wracać.
Jak ona się  dowiedziała?
To pytanie nurtowało go od chwili, kiedy odzyskał świadomość.
Kiedy już zszyli mu głowę, i wylądował na sali, zadzwonił do Roksany.
Gdzie ty jesteś, Roksana była w szoku, co ci zrobiła?
Rozbiła mi głowę, dowiedziała się o nas.
I dobrze, odparła, w końcu będziemy razem, bo już nie wrócisz do niej?
Nie, nie wrócę, nie mam tam po co wracać, wiem, że Ulka mi nie wybaczy. Wszystko, tylko nie zdradę, dodał.
Tylko muszę porozmawiać z dziewczynkami, wytłumaczyć im, że je kocham, i zawsze będą mogły na mnie liczyć. A poza tym, muszę zadbać o stronę materialną rodziny, Ulka nigdy nie pracowała.
To niech zacznie pracować, zaczęła, w końcu masz się mną zająć.
Tak kochanie, zajmę się tobą, tylko nie mogę zostawić rodziny bez środków do życia, to w końcu moja rodzina.
Tomek poczuł dziwne ukłucie w sercu, dotarło do niego, że nie chce opuszczać swojego domu, dzieci, i Ulki też.
Poczuł się rozdarty, ścisnęło go w gardle i mało co się nie rozpłakał. Co ja narobiłem? 
To co skarbie, usłyszał w słuchawce głos Roksany, jutro przyjadę po ciebie.
Dobrze, przyjedź, odparł, tylko do końca jeszcze nie wie co zrobi.
Zadzwonił do kolegi z pracy.
Co tam stary, usłyszał głos Jerzego.
Jestem w szpitalu, mógłbyś teraz przyjechać do mnie?
Mogę, ale co się stało?
Przyjedziesz to ci opowiem.
Dobra, już jadę, odpowiedział Jerzy i rozłączył się.
Za parę minut siedział już obok łóżka Tomka, i nie mógł pojąć, jak ten dał się tak pobić.
Nie mogłeś odskoczyć, zasłonić się czymś, zaczął, przecież to tylko drobna kobieta.
Ale ma kopyto, powiedział Tomek.
Co zrobiłeś, że ją tak wkurzyłeś?
Zdradziłem ją, więc już nie mam po co wracać do domu, tylko że ja nie chcę odchodzić od Ulki i dziewczynek.
Trzeba było myśleć zanim fundnąłeś sobie romansik, teraz musisz się nagimnastykować, żeby to odkręcić.
To ja nie mogę spotkać odpowiedniej kobiety dla siebie, a ty zdradzasz żonę, tego nie rozumiem?
I gdzie teraz będziesz mieszkał?
Chyba u kochanki, bo co mam zrobić.
Chyba na mózg ci padło, jeśli pójdziesz do kochanki, nigdy już nie odzyskasz rodziny. Wiesz co, zamieszkaj u mnie, będziesz miał szansę na uratowanie swojego małżeństwa.
Naprawdę, mogę?
Oczywiście, przecież mam duże mieszkanie, damy radę, tylko nie spotykaj się z kochanką, najlepiej zakończ tę znajomość.
Poczekaj, zaczął Tomek, zadzwonię do niej i powiem, że nie chcę z nią mieszkać, może zrozumie.
Chyba żartujesz, kochanka zrozumie?
To co mam zrobić?
Po prostu zakończ to.
Tomek nie chciał rozzłościć drugiej kobiety w przeciągu paru godzin, ale nie miał wyjścia, jeśli chciał odzyskać rodzinę.
Kiedy już Roksana wyzwała go od najgorszych dupków, wyłączył się i zadowolony z siebie, odzyskał humor.
Będzie walczył, musi się udać, ważne, że ma wsparcie Jerzego. Nigdy już nie narobi tego rodzaju głupot. Zrobi wszystko, co zechce Ula, żeby tylko mógł wrócić do rodziny.
11 grudnia 2020   Dodaj komentarz

UDAWANA MIŁOŚĆ

ROZDZIAŁ JEDENASTY
 
Tomek, nieświadomy tego, co go czeka, wracał do domu w niedzielę wieczorem.
Pamiętaj, powiedział do kochanki, nie mów czasami nikomu o naszym wyjeździe, bo wiesz jak to jest, zaraz będą się  tworzyć plotki.
Przecież nie mówię nigdy, odpowiedziała, ale kiedy porozmawiasz z żoną o rozwodzie, ile mam czekać.
Bądź cierpliwa, odpowiedział, wszystko w swoim czasie.
Tomkowi ciężko było rozstawać się z piękną Roksaną. Upojne noce jakie spędzili razem,  przywiązywały go coraz mocniej do kochanki.
To co, powiedział, kiedy zatrzymali się pod jej domem, jeszcze buziaczka i do jutra.
Kiedy zaczęli się całować, nie mogli oderwać od siebie dłoni ani ust.
Łączyła ich niewidzialna nić, której fundamentem jest seks.
No dobrze kochanie, w końcu się opamiętał, czas się pożegnać.
Jadąc w stronę domu, myślał, co ma powiedzieć żonie i dzieciom. Jaką bajkę sprzedać Ulce żeby uwierzyła.
Wjechał na podwórko. Córki siedziały na basenie. Ulki nie było widać.
Cześć dziewczyny, powiedział, co słychać u was?
Cześć tato, odparły, u nas wszystko dobrze, tylko mama jakaś smutna, jest u niej Luśka i Łucja. Rozmawiają od wczoraj, tylko trochę się przespały, i nawet mama obiadu nie zrobiła.
Chora mama?
Nie wiemy, nas wygoniły, chcą pogadać.
Tomek miał złe przeczucie, coś mu nie pasowało. Ulka nie ugotowała dzieciom obiadu?
Z niepokojem wszedł do kuchni.
Przy stole siedziały we trzy, i nad czymś rozprawiały.
Popatrzył na Ulkę, i już wiedział, że w jakiś sposób dowiedziała się o jego zdradzie. Ulka była zapłakana, rozczochrana, ubranie w nieładzie, to do niej nie podobne, pomyślał.
Ty pędraku, krzyknęła Ulka, zejdź mi z oczu!
Bez słowa poszedł do pokoju, rozebrał się i wskoczył pod prysznic, tak na wszelki wypadek. Wprawdzie w tym logiki nie było, ale wydawało mu się, że tak trzeba.
Jednak musieli porozmawiać, wyjaśnić sobie to wszystko, i już nie okłamywać.
W tym czasie Ulka wtuliła się w Luśkę. Co mam teraz zrobić, zapytała, świadoma, że nikt nie odpowie jej na to pytanie.
Cholera, ale się narobiło, powiedziała Łucja, jeszcze parę dni temu wszystkie żyłyśmy w błogiej nieświadomości, a teraz walą nam się małżeństwa.
Jesteśmy bezradne jak dzieci, dodała Luśka.
Tomek wszedł do kuchni, już przebrany. Bez słowa zrobił sobie kawę, i usiadł przy stole.
Możecie nas zastawić, zaczął proszącym głosem, musimy z Ulą sami porozmawiać.
Dziewczyny bez słowa wstały, i poszły do ogrodu.
Co mamie zrobiłeś, zapytała Danusia, czemu mama płacze?
To są sprawy dorosłych, zaczął się bronić.
A my to co, nie jesteśmy dorosłe, powiedziała Emilka wyłaniając się zza pleców siostry.
To może inaczej, dodał, to są sprawy między mną a mamą.
Idźcie dziewczynki, powiedziała Ula, musimy z tatą coś ustalić.
Masz szczęście, że są dzieci w domu bo inaczej bym ci łeb ukręciła, dodała złowieszczo Ulka.
Wyciągnęła telefon, wyszukała zdjęcie i podstawiła je pod nos mężowi. To z nią byłeś, prawda?
Tak, odpowiedział, z nią byłem.
Jak długo się z nią spotykasz?
A czy to ważne?
Odpowiedz mi na pytanie.
Już kilka miesięcy.
Ulka bezwiednie chwyciła cukierniczkę, i uderzyła nią w całej siły w głowę męża.
Złapał się za głowę, między palcami sączyła się krew.
Patrzyła na to tępym wzrokiem, to za mój ból, i wyszła z kuchni.
Usłyszała jak dziewczynki krzyczały coś, słyszała jak Danusia krzyczy do słuchawki, że tata jest nieprzytomny i leje mu się z głowy krew. Nic ją to nie obchodziło. 
Poszła do ogrodu i usiadła obok przyjaciółek.
Coś ty zrobiła, zapytała Luśka, zabiłaś go czy co?
Nie wiem, widziałam tylko krew.
Dziewczyny wiedziały, że Ulka też potrzebuje lekarza, same nie umiały jej 
pomóc.
To są skutki zdrad w małżeństwie. Wszystko można wybaczyć, ale zdrada, to jest największy bój, jaki można sprawić drugiej osobie.
10 grudnia 2020   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 >
Halszka70 | Blogi