UDAWANA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ SZESNASTY
Łucja pozostawiona sama sobie, bez Mariana, przyjaciółek czuła się okropnie. Porzucona, odtrącona, zapomniana.
Różne myśli przychodziły jej do głowy. Wiedziała, że musi sobie znaleźć pracę, są przecież dzieci. Wprawdzie od Mariana dostaje pieniądze i to sporo, to jednak potrzebuje też na swoje wydatki. Przyzwyczajona do luksusu, musiała zarobić na kosmetyki czy fryzjera.
Tak rozmyślając usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć. W drzwiach stała Joanna, przyjaciółka z lat szkolnych.
Skąd się tutaj wzięłaś, krzyknęła Łucja?
Przyjechałam do rodziców, i dowiedziałam się, że nieźle nawywijałaś?
Już wiesz, powiedziała z rezygnacją w głosie Łucja.
Wiem, plotki jak zwykle szybko się rozchodzą.
Wejdź, nie będziemy rozmawiać w drzwiach.
No to opowiadaj, zaczęła Joanna kiedy już zasiadły do kawy.
Co tu opowiadać, byliśmy wszyscy pijani, i tyle pamiętam, a rano zobaczyłam filmik z moim i Michała udziałem.
Marian mnie zostawił, to znaczy wyprowadził się do hotelu, płaci na dzieci, a ja szukam pracy.
Ej, kobieto, nie rezygnuj z walki o męża. Czas leczy rany, zobaczysz, wszystko się poukłada.
A dziewczyny też cię zostawiły?
Tak, żadna się nie odzywa, i wcale się nie dziwię, też bym się sama do siebie nie odzywała.
Posłuchaj, zaczęła Joanna, też miałam w swoim małżeństwie taką akcję. Pogodziliśmy się z moim Mirkiem i mamy synka Karola, i miłość kwitnie.
Kto kogo zdradził, zapytała Łucja?
Najpierw on mnie, a potem ja jego i się wyrównało.
To co, teraz Marian powinien mnie zdradzić?
A co, niech się zabawi i zobaczy, że to nie jest wcale takie fajne.
Chyba upadłaś na głowę, oburzyła się Łucja.
A ty skąd wiesz, czy czasami już cię nie zdradził?
Tego nie wiem, i nie chcę wiedzieć.
Kochana, to tylko odreagowanie sytuacji.
Dziwnie się zabawiacie w tym waszym małżeństwie.
Oj tam, zaraz dziwnie. Lubimy spotykać się z innymi parami, tak dla pikanterii.Mówię ci, to odświeża związki.
Jesteście porypani, Łucja nie mogła wyjść z oburzenia.
Jak nie chcesz, to nie musisz, ja tylko chciałam wam pomóc.
Nie dziękuję, powiedziała Łucja, lepiej już sobie idź, jak nie chcesz ze mną normalnie rozmawiać, tylko o tym waszym spotykaniu się z innymi parami.
Marian w tym czasie był w pracy.
Często myślał o swoim małżeństwie. Jednak nie był w stanie przebaczyć żonie. Zaczął myśleć o rozwodzie. Dzieci zostaną z Łucją, bo on pracuje, i musi być zawsze do dyspozycji, żeby dopilnować wszystkiego. Musi o tym porozmawiać na spokojnie z Łucją i przygotować do tego dzieci.
Kiedy spotyka się z dzieciakami, okłamuje ich, że tatuś musi na razie mieszkać w hotelu, żeby być blisko pracy. Jednak z czasem połapią się, że przecież ma samochód, co za różnica czy mieszka kilometr od pracy, czy dziesięć kilometrów.
Tak rozmyślając zadzwonił do Łucji.
Miło że dzwonisz, powiedziała.
Daruj sobie, odparł, chciałbym z tobą porozmawiać, ale może w kawiarni?
Dobrze, kiedy?
Może jutro jak dzieci nie będzie w domu, żebyś nie musiała najmować opiekunki.
Masz rację, tak zrobimy, to o której?
O dziesiątej, będzie dobrze?
Oczywiście, zatem do jutra do dzieciątej.
Łucja uchwyciła się nadziei, że Marian chce się pogodzić. Będzie w tej błogiej nieświadomości tkwiła, aż do rana.
Nie wiedziała co robić, chciała z kimś porozmawiać, a nie miała z kim. Została sama ze sobą, i oczywiście z dziećmi.
Muszę koniecznie iść do pracy, pomyślała, bo inaczej dostanę kręćka.
Z tą myślą zabrała się za obiad, przecież dzieci nie mogą odczuć tej sytuacji na sobie, są niczemu nie winne, a co gorsza, nieświadome tego, co je czeka.
No cóż, pomyślała, zrobię pomidorową.