PRZYGODA Z PANDEMIĄ
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Wyjrzałam z rana przez okno. Piękne słońce, pomyślałam, warto przejść się troszkę. To jest ważne, że mam motywację, muszę opłacić internet i telewizję.
Ubrałam się, nałożyłam maseczkę, rękawiczki. Jeden plus z tego jest taki, że nie trzeba się malować, nikt nie zwraca uwagi na wygląd. Wszyscy zamaskowani. Uśmiechnęłam się do swoich myśli, teraz nawet fryzura nie
ma znaczenia.
Nie wiem jak inne panie, ale ja nie czuję się z tym dobrze. Lubiłam być umalowana, uczesana i pachnieć jak pani wiosna, kiedy ubiera na siebie piękne kwiaty.
Jakoś to wszystko przeczekamy, pomyślałam, przecież musi się skończyć najpóźniej do lata. Nie chcę dłużej czekać. Mam przecież swoje życiowe plany. A jak na złość, wirus realizuje swoje. Jest bezkompromisowy. Niesie śmierć i przerażenia.
Obostrzenia coraz bardziej się zaciskały.
Ale jak widać nie dla wszystkich jednakowo.
Przeciętnym zjadaczom chleba zabronili chodzić, czy stać w grupach. Trzeba trzymać odległość między sobą dwóch metrów, chodzić koniecznie w maseczkach, kiedy władza, zorganizowała sobie obchody smoleńskie. Stłoczeni, składali wieńce, nie mając nawet maseczek, nie mówiąc o rękawiczkach.
Kiedyś słyszałam takie powiedzenie; co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie. Wydaje mi się, że w tym wypadku tak właśnie jest.
Absurdy podejmowanych decyzji widać na każdym kroku.
Na przykład taki, że pozamykali restauracje, kiedy chorych na tego wirusa było dwa tysiące ludzi, a planują otworzyć w momencie, kiedy liczba już przekroczyła dziesięć tysięcy.
Żeby nie było tak poważnie i smutno, zebrałam parę wesołych anegdot.
Jeden pan zaproponował, żeby kichać do torby foliowej, potem szybko zamknąć torbę i bejsbolem potraktować drania, niech się udusi wirus.
Jeszcze taki ciekawy sposób na walką z wirusem, to pilnować, który sąsiad kaszlnie czy kichnie i zadzwonić do Sanepidu, niech nosiciela zabiorą.
Przeczytałam też i śmieszne kawały, na przykład taki; teraz lepiej puścić głośno bąka, niż cicho kaszlnąć.
Jak puścisz bąka to rozweselisz ludzi, a jak kaszlniesz, to uciekną.
Dobrze też jest jeść czosnek, może nie pomoże, ale wszyscy będą się trzymali z daleka i nie zarażą.
Jeszcze zabawna sytuacja, kiedy policja legitymowała chłopaka,który nie miał maseczki, ten w pewnym momencie jak nie wyrwie do przodu, jakiś sprinter, bo moment i nie było go widać. Policjanci stali oszołomieni.
Na koniec, kot już miał dość obecności całymi dniami ludzi w domu, schował się do buta pana.
A my jak mamy się zachować, żeby nie dać się zwariować?
Dodaj komentarz