PRZYGODA Z PANDEMIĄ
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
Dzień za dniem przemija, tylko czekam kiedy spokojnie będzie można iść do parku, czy chociażby na spacer po mieście. Wprawdzie mogę wyjść, tylko z maseczką na twarzy nie daję rady. Mam wrażenie jakby ta maseczka mnie chciała udusić. Brakuje mi tchu i serce chce z piersi wyskoczyć, dlatego siedzę w domu i narzekam sobie.
W telewizji nie ma co oglądać, tylko w internecie znajduję wiadomości, które mnie interesują, a potem już szukam kawałów różnego rodzaju.
A oto niektóre z nich;
Jedzie młoda matka autobusem z dzieckiem na ręku. W pewnym momencie dziecko zaczęło płakać. Mama próbuje nakarmić dziecko, ale ono odwraca główkę i nie chce jeść, jednak dalej krzyczy. Mama mówi do dziecka, jak nie będziesz jadł, to dam temu panu co siedzi obok. I dalej namawia dziecko do jedzenia. W końcu ten facet nie wytrzymał, i mówi; zdecyduj się, bo ja już trzy przystanki za daleko przejechałem.
Dlaczego nie ratował pan żony jak się topiła, zapytał policjant faceta. A skąd miałem wiedzieć, że tonie, odpowiada facet, darła mordę jak zawsze.
I następny, bardzo fajny;
Wczoraj mój mąż nie wrócił na noc do domu, zwierza się koleżance żona. Powiedział, że spał u przyjaciela. Zadzwoniłam do pięciu jego kumpli. I co? Okazało się, że u dwóch spał, a u trzech jeszcze śpi.
Pani przedszkolanka pomaga małemu Jasiowi założyć wysokie, zimowe botki. Z trudem weszły.
Ale założyła mi pani odwrotnie, mówi Jasiu.
Pani przedszkolanka zdejmuje z trudem buciki i nakłada już dobrze.
Ale to nie moje buciki, mówi Jasiu.
Pani zdejmuje buciki, już cała w nerwach, ale musi się opanować. Kiedy już zdjęła, Jasiu mówi; to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi nosić.
Pani nakłada z wielkim wysiłkiem buciki, uff, udało się.
A gdzie Jasiu masz rękawiczki, pyta pani?
W bucikach, żeby się nie zgubiły.
Tak umilając sobie życie czekam na tę chwilę, kiedy będę mogła swobodnie spotkać się z koleżankami. Kiedy będę mogła iść na zakupy, nacieszyć się przyrodą i odgłosami wiosny. Przez tę izolację trochę mi się przytyło, zatem i jakieś ciuszki by się przydały. Póki co, siedzę i marzę, kiedy to się skończy. Wszystko mi się poprzestawiało, rozregulowało i pełna niepokoju patrzę w lustro. Jeszcze ze dwa miesiące a w ogóle nie będę miała co na siebie założyć. Zatem zaczynam od jutra ćwiczyć. A wy, jak sobie radzicie?
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ