• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum listopad 2019, strona 2

< 1 2 3 4 5 6 >

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ CZWARTY
 
Dziewczynki, chodźcie na śniadanie, krzyknęłam w kierunku pokoju, gdzie córeczki Sary siedziały wystraszone.
Przyszły, trzymając się za rączki. Gdzie mama, zapytała starsza?
Mama musiała pojechać na  trochę do szpitala, ale będziecie z ciocią, pobawimy się, pooglądacie bajeczki, coś ugotujemy na obiadek i czas nam zleci.
A potem przyjdzie mama? Serce mi się krajało z bólu na widok tych biednych dzieci. Po co je sprowadzać na świat, a potem znęcać się nad nimi?
Tacy mężczyźni nie powinni mieć dzieci, nawet psa nie powinni mieć.
Dziewczynki powoli jadły płatki z mlekiem, a ja zadzwoniłam do pracy.
Musiałam wytłumaczyć dyrektorce, dlaczego nie będzie mnie w pracy na noc i dlaczego nie ma Sary na dzionce.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy na koniec rozmowy dyrektorka zapytała czy nie potrzebujemy pomocy.
Nie pani dyrektor, daję sobie radę. Sara jak wróci ze szpitala, to będzie miała zapewne zwolnienie, nie będzie w stanie pracować. Tylko żeby jej mąż  dał nam spokój. 
Nie naskarżyłam na Kaśkę, która dała adres Mateuszowi, dzięki czemu rozegrała się ta makabryczna scena.
Dobrze Lenka, jak będziesz potrzebowała pomocy, daj znać. Pani dyrektor zaskoczyła mnie. W jaki sposób chce mi pomóc? Czyżby chciała pobawić się z dziewczynkami?
Musiałam zostawić te rozmyślania, ponieważ dziewczynki zaczęły rozrabiać.
Puściłam im bajki w telewizorze, a sama wzięłam się za sprzątanie po śniadaniu, a było co sprzątać. Takie dwie małe istotki a tyle bałaganu?
Zadzwonił mój telefon. W słuchawce usłyszałam Sarę.
Lenka, jak dziewczynki?
Są spokojne, zjadły śniadanie, a teraz oglądają bajki. A co u ciebie Sara?
Lenka, ja zostanę do jutra, zwracam, i lekarze nie chcą mnie puścić. 
Leż sobie spokojnie, powiedziałam, dam radę z dziewczynkami, a i pani dyrektor oferuje swoją pomoc w razie czego.
Co ty? A jak chce pomóc, zapytała?
Nie mam pojęcia, ale na pewno poproszę o zrobienie zakupów,  z dziewczynkami nie wyjdę, bo jeszcze gdzieś spotkam twojego męża i zabierze dziewczynki, a ja nie będę mogła nic zrobić. W moim domu to co innego, nie puszę do mieszkania i już.
Mateusz leży na chirurgii, nieźle go urządziłaś, zaśmiała się Sara.
No widzisz, trzeba było tak dawno zrobić, zażartowałam, miałabyś dzisiaj już spokój.
A tak naprawdę, to aż tak źle jest z nim?
Nie wiem, odparła Sara, coś mu tam robili, ale mało mnie to obchodzi, ja mam problem ze sobą, głowy od poduszki nie mogę podnieść.
Sara, odpoczywaj, zadzwoń jutro co u ciebie, dobrze?
Dobrze, dziękuję Lenka za wszystko.
Nie ma za co kochana, tylko teraz już nie daj się więcej nabrać na jego słodkie słowa.
22 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ TRZECI
 
Lenka, nie wpuszczaj go. Sara ze strachem w głosie próbowała mnie przekonać, żebym nie rozmawiała z jej mężem.
Spokojnie, powiedziałam, nie wejdzie do mieszkania, a jak zacznie się dobijać, zadzwonimy na policję.
Może ja już wrócę do domu, powiedziała Sara, to nie będzie aż taki zły, i nie będzie się awanturował?
Sara, co ty mówisz, nie chciało mi się wierzyć, że chce wracać do tego tyrana, ale przecież ja robiłam tak samo. 
To jakieś uzależnienie od oprawcy, czy co?
Zadzwonił telefon, koleżanka z pracy w słuchawkę nakrzyczała mi, że Sary mąż ją szuka, dlatego podała jemu mój adres.
Coś ty zrobiła? Właśnie teraz dobija się do nas. Sara spała z dziewczynkami u mnie, bo on ją pobił, a ty dajesz mu adres gdzie się ukryła? Na głowę upadłaś? 
Skąd mogłam wiedzieć, odparła wzburzona.
Trzeba było najpierw do mnie zadzwonić i się dowiedzieć czy możesz podawać obcemu mężczyźnie mój adres. Zaraz mnie trafi, krzyknęłam, zabrakło ci rozumu czy wyobraźni?
Przepraszam cię Lenka, odparła, nie pomyślałam.
To widać, że masz z tym problem, powiedziałam do słuchawki i wyłączyłam się.
Usłyszałyśmy głośne pukanie do drzwi. 
Podeszłam i zajrzałam przez wizjer, stał jakiś chłop opierając się ręką o ścianę. To chyba twój mąż, powiedziałam do Sary.
Kiedy Sara zerknęła w judasza, zbladła. Tak to on. Nie odejdzie dopóki nie wyjdę do niego, powiedziała. 
Zanim się zorientowałam otworzyła drzwi, i usłyszałam krzyk Sary.
Drań złapał ją za włosy i  drugą ręką zaczął bić ją po twarzy.
Złapałam parasolkę i z siłą wbiłam w jego jądra. Zawył jak zwierzę. Wciągnęłam Sarę do mieszkania, cała była znowu we krwi. Nie będę się patyczkowała tak jak ona.
Wybrałam numer sto dwanaście i zgłosiłam napad w moim domu.
Mąż Sary ciągle jęczał za drzwiami, ale mało mnie to obchodziło.
Za parę minut był radiowóz i pogotowie, ponieważ w trakcie rozmowy powiedziałam, w jakim stanie jest Sara i Mateusz, i co Mateuszowi zrobiłam.
Pogotowie zajęło się Sarą, potem Mateuszem, w tym czasie policjanci rozmawiali ze mną.
Nie jestem delikatna jeśli chodzi o przemoc, więc mało mnie obchodziło co jest mężowi Sary, natomiast bardzo bałam się o Sarę.
W tym całym zamieszaniu zapomnieliśmy o dziewczynkach. Kiedy sobie przypomniałam, zaczęłam je szukać, ale nie mogłam je znaleźć, pomogli mi policjanci. Biedne kruszynki siedziały w szafie.
Proszę pana, zapytałam jednego z policjantów, będziecie to zgłaszać do opieki? Musimy, nie możemy tak zostawić tej sprawy, tu chodzi również o dzieci.
Nieźle, pomyślałam, teraz jeszcze problem będzie z opieką, biedna Sara.
Sara pojechała do szpitala. Co ja zrobię z dziewczynkami, muszę powiedzieć w pracy co się dzieje, i wziąć urlop. Nie dam przecież temu draniowi dzieci.
22 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ DRUGI
 
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Sara i jej córeczki dawno już spały, a ja miałam przed oczami moje małżeństwo, które niszczyło mnie i moje dzieci. Kiedy uwolniłam się  z tego związku, dopiero zobaczyłam, jakie to było niebezpieczne. Teraz będę próbowała chronić Sarę przed jej błędnymi decyzjami, żeby czasami nie doszło do nieszczęścia.
Sara jeszcze nie widzi tego, o czym ja już wiem.
Z samego rana wprawdzie niewyspana, ale pełna energii pobiegłam do sklepu po bułki, mleko i płatki, przecież ja takich rzeczy nie miałam u siebie. Mleka dawno nie pijam, tym bardziej nie jem płatków.
Kiedy wróciłam ze sklepu Sara już zdążyła zaparzyć kawę. 
Wstałaś, a dziewczynki?
Jeszcze śpią, zrobić ci kawy, zapytała?
Zrób, zaraz przyjdę, tylko pójdę do łazienki.
Spokojnie piłyśmy kawę, ale ja wiedziałam co ona teraz myśli.
Sara, chcesz pójść do domu, zapytałam?
Tak Lenka, Mateusz już wytrzeźwiał, już będzie dobrze.
Sara, nic nie będzie dobrze. Jak teraz cię spotka będzie wykrzykiwał, że byłaś u kochanka, i jeszcze cię pobije, znam ten mechanizm zachowań.
A skąd ty możesz wiedzieć, uniosła się, masz spokój, nikt cię nie dręczy, dzieci już masz dorosłe, sama pracujesz i robisz co chcesz.
Sara, tak, teraz mam spokój i spokojne życie, ale kiedyś też miałam takiego męża jak masz ty. Wiesz czym się ono skończyło, śmiercią.
Nie wiedziałam, odparła Sara.
To uwierz mi, że on ci będzie serwował piekło na ziemi, dziewczynkom też.
Jedyne wyjście z tej sytuacji to uwolnić się od tyrana i alkoholika. On zrobi wszystko, żebyś czuła się zaszczuta i robiła to, czego on sobie życzy. Chcesz skazać dziewczynki na takie życie?
Ale ja bez niego nie dam sobie rady.
Tak, a w czym on ci pomaga?
Daje ci pieniądze na dzieci, na jedzenie, na opłaty? A może to ty go jeszcze karmisz i kupujesz wódkę, bo jeśli nie kupisz to będzie awantura?
A gdzie dzisiaj spałyście, w swoim bezpiecznym domu?
Gdzie byście spały gdyby nie ja?
A może czekasz aż opieka się zorientuje i zabierze dziewczynki?
Powiem tak, ja chętnie ci pomogę, bo wiem, co to alkoholik w domu, ale jeśli ty nie będziesz umiała odejść od niego, na mnie już nie licz.
Może zbyt ostro jej wygarnęłam, ale chciałam trochę nią wstrząsnąć, żeby zrozumiała, co się u nich dzieje. Co dalej zrobi, na to nie mam już wpływu.
Sara siedziała ze spuszczoną głową, do momentu, kiedy to do kuchni weszły dziewczynki.
Słodki to widok, kiedy te małe istotki tuliły się do mamy na dzień dobry.
Dzisiaj nie pójdziecie do przedszkola, powiedziała Sara, pobędziecie z ciocią, a mama musi coś załatwić.
Zuch dziewczyna z ciebie, powiedziałam, a my z dziewczynkami ugotujemy mamie obiad, prawda? Dziewczynki z radością przystały na taki dzień z ciocią.
Lenka, chyba pójdę na obdukcję. 
Tak, masz rację, odparłam, obdukcja się przyda. Idź z tą obdukcją na policję i załóż niebieską kartę, przyda się w interwencjach.
Nie będzie to łatwa sprawa, ale zobaczysz, w końcu się od niego uwolnisz.
Obyś miała rację, odparła, bo inaczej psychicznie tego nie wytrzymam. 
Zadzwonił domofon. A to kto o tej porze? Zdziwiłam się, ponieważ nie umawiałam się z nikim.
Podeszłam do domofonu i zapytałam; kto tam?
Usłyszałam; jest u pani Sara?
Zdębiałam, Sara kto to może być? 
To Mateusz, powiedziała wystraszona Sara, jak on tu trafił?
Proszę odejść, bo zadzwonię po policję, krzyknęłam w słuchawkę, i wyłączyłam się.
21 listopada 2019   Dodaj komentarz

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY
 
Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i na bosaka chodziłam sobie po kuchni. Muszę coś zjeść, pomyślałam, może spaghetti?
Nastawiłam garnek z wodą na gazie, i zaczęłam przygotowywać warzywa. Trochę ospale szło mi, ponieważ byłam po pracy,a za oknem już ciemno. No cóż, jesień.
Zatopiłam się w zadumie, kiedy usłyszałam dzwonek domofonu.
Słucham, odezwałam się do słuchawki?
Lenka, proszę cię, otwórz.
A kto mówi, zapytałam, ponieważ po głosie nie rozpoznałam żadnej z moich znajomych.
Sara, jestem z dziewczynkami, powiedziała i zawiesił jej się głos.
Zabrzęczał domofon, i po paru minutach otwierałam drzwi mojego mieszkania.
Sara, jak ty wyglądasz, kto ci to zrobił?
Sara weszła do mojego mieszkania, a z nią wystraszone dwie córeczki. Twarz miała we krwi, rozwalony łuk brwiowy i rozciętą wargę.
Co się stało? Byłam w okropnym szoku. 
Kto cię pobił? Nie dawałam za wygraną.
Mateusz, powiedziała. Wrócił z pracy pijany i zaczął się awanturować. Rozbił talerz z obiadem, bo mu nie smakowało, a przecież ja dobrze gotuję. Sara zanosiła się płaczem. Dziewczynki stały przytulone do mamy i całe drżały.
A to kanalia, wyrwało mi się, jak można tak traktować swoją rodzinę.
Dzwoniłaś na policję, zapytałam?
Nie dzwoniłam, jak wytrzeźwieje to będzie dobrze, on tylko jak jest pijany, to jest taki.
Sara, chcesz całe życie tak cierpieć? Chcesz narażać dziewczynki na takie tułacze życie? On się nie zmieni. Wytrzeźwieje, będzie przepraszał, przysięgał poprawę, że więcej ani kropli, aż do następnego razu. W końcu zrobi ci większą krzywdę, a i zobaczysz, że pewnego razu zacznie bić dziewczynki.
Dobrze, powiedziałam, teraz zajmiemy się dziewczynkami, bo muszą iść spać, a my sobie spokojnie porozmawiamy.
Chodźcie do kuchni dziewczynki, pomożecie cioci gotować? Słodkie istotki jakby się ożywiły. Chętnie zasiadły do stołu i już chciały pomagać.
A ty Sara, powiedziałam, idź do łazienki i weź prysznic, potem wykapiemy dziewczynki. Dobrze by było, żeby obejrzał cię lekarz, dlatego zadzwonię na pogotowie.
Nie Lenka, nic mi nie jest.
To już oceni lekarz, a i dziewczynki trzeba żeby lekarz zobaczył.
Sara zniknęła w łazience, a my z dziewczynkami zajęłyśmy się warzywami.
Niespełna pół godziny i kolacja była gotowa.
Z łazienki wyszła Sara owinięta w mój szlafrok.
Lenka, powiedziała, pożyczyłam sobie, bo nic nie mam.
Dobrze, jak zjemy, poszukam nowej bielizny, ciuchy jakieś ze mnie będą dobre na ciebie.
Dziewczynki zjadły ze smakiem, potem zażądały sobie bajki.
Włączyłam im telewizor w mojej sypialni i wykręciłam numer sto dwanaście.
Przyjemny męski głos wysłuchał mnie grzecznie i zapytał, czy Sara jest przytomna, czy zwraca, a potem powiedział, żeby całą tróją zgłosiły się same na pogotowie.
No i klops, Sara nie da się namówić, ponieważ twierdzi, że jest to tylko pobicie i nie ma dużych obrażeń.
Byłam wściekła na nią, ale cóż mogłam zrobić, strach jej odebrał logiczne myślenie. Do tego stopnia bała się swojego oprawcy, że nie była w stanie zrobić nic, co by mu zaszkodziło.
W końcu wykąpałyśmy dziewczynki i położyłyśmy je spać w gościnnym pokoju, a Sarze pościeliłam w drugiej sypialni.
A same poszłyśmy do kuchni napić się herbaty.
Długo rozmawiałyśmy, a telefon Sary ciągle dzwonił. 
Odbierz, tylko nie mów mu gdzie jesteś, bo zrobi nam nalot. 
On ciebie nie zna, powiedziała, na pewno nie przyjdzie.
I całe szczęście, powiedziałam, bo ja nie patyczkowałabym się z nim, tylko od razu bym zadzwoniła na policję, ale szkoda mi dziewczynek, niech się spokojnie chociaż wyśpią.
Ja jutro mam wolne, powiedziałam, to dziewczynki mogą zostać ze mną, jeśli idziesz do pracy.
W takim stanie nie pójdę, powiedziała, zostanę też w domu, tylko z rana zadzwonię, że biorę wolne na żądanie.
To dobrze, odpoczniecie u mnie, ale co potem, zapytałam?
20 listopada 2019   Dodaj komentarz

DLACZEGO TAK

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
 
Walka, pojadę dzisiaj do miasta i spróbuję rozejrzeć się za mieszkaniem, bo praktycznie jestem bezdomna. Po paru tygodniach spokojnego życia, doszłam do wniosku, że czas wracać do pracy, i czas kupić jakieś mieszkanie, bo do Grześka nie wrócę, za nic na świecie. 
Tyle dla siebie kiedyś znaczyliśmy, dlatego myślałam, że nic i nikt nie jest w stanie nas rozdzielić, a tu proszę, taka niespodzianka. Mężczyźni jednak są innym gatunkiem niż kobiety.
W mieście znowu wylądowałam w hotelu, bo nie miałam gdzie się zatrzymać. Przeglądałam wszystkie możliwe strony w internecie, żeby tylko znaleźć jakieś miłe mieszkanko. Nie chcę wiele, ale też nie chcę wylądować w kawalerce.
W końcu znalazłam, takie jakie pragnęłam mieć. Jednak nie całkiem takie, bo moim marzeniem jest  domek, a na to jeszcze mnie nie stać. W moim wymarzonym domku mieszka teraz Grzesiek.
Zadzwoniłam pod  podany numer. Odezwał się miły męski głos. Zapytałam o mieszkanie. Umówiliśmy się na oglądanie.
Kiedy weszłam do tego mieszkania, wszystko mnie zachwycało, ale starałam się nie okazywać entuzjazmu, żeby przypadkiem nie podbić w ten sposób ceny.
Ustaliliśmy cenę, umówiliśmy się na spotkanie u notariusza, i wkrótce stałam się właścicielką pięknego, dwupoziomowego mieszkania.
Urządzanie go trwać będzie parę miesięcy, ale na początek mam w domu to, co niezbędne żeby zamieszkać.
Delektowałam się spokojem. Przed nami rozwód, ale nie przejmuję się tym, niech prawnik się wykazuje.
W pracy już daję radę bez emocji i szarpania sobie nerwów. Z Grześkiem dogadujemy się, zatem nie robimy sobie na złość teraz, i tym bardziej przed sądem. Nie chcę, żeby miał jakieś problemy z powodu naszego rozstania. Plotki i tak żyją swoim życiem, więc ja nie muszę im pomagać.
Poniosłam porażkę, następny mężczyzna mnie zdradził, zranił i rozwalił życie. Chyba za bardzo ufam mężczyznom. 
Mam nadzieję, że moje życie bez Grześka będzie mi się podobało.
Na urlop sama wyjadę, może wezmę którąś z moich koleżanek z pracy. Zobaczymy. Ale póki co, dobrze jest jak jest.
A Grzesiek ma lekcję życia, że nie wolno igrać z uczuciami, bo zawsze to kończy się porażką. Cóż mu dały te chwile rozkoszy?
Został sam, ma troje dzieci w drodze, i to każde z inną kobietą. Może faktycznie kobiety nie będą nic chciały od niego, jeśli chodzi o finanse, ale z czasem odezwie się w nim instynkt rodzica, a i dzieci mogą dowiedzieć się prawdy. Chwila pięknych uniesień, a tyle potem bólu. Cóż, samo życie.
 
                                                   KONIEC
18 listopada 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 >
Halszka70 | Blogi