TOKSYCZNE ZWIĄZKI
ROZDZIAŁ CZWARTY
Dziewczynki, chodźcie na śniadanie, krzyknęłam w kierunku pokoju, gdzie córeczki Sary siedziały wystraszone.
Przyszły, trzymając się za rączki. Gdzie mama, zapytała starsza?
Mama musiała pojechać na trochę do szpitala, ale będziecie z ciocią, pobawimy się, pooglądacie bajeczki, coś ugotujemy na obiadek i czas nam zleci.
A potem przyjdzie mama? Serce mi się krajało z bólu na widok tych biednych dzieci. Po co je sprowadzać na świat, a potem znęcać się nad nimi?
Tacy mężczyźni nie powinni mieć dzieci, nawet psa nie powinni mieć.
Dziewczynki powoli jadły płatki z mlekiem, a ja zadzwoniłam do pracy.
Musiałam wytłumaczyć dyrektorce, dlaczego nie będzie mnie w pracy na noc i dlaczego nie ma Sary na dzionce.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy na koniec rozmowy dyrektorka zapytała czy nie potrzebujemy pomocy.
Nie pani dyrektor, daję sobie radę. Sara jak wróci ze szpitala, to będzie miała zapewne zwolnienie, nie będzie w stanie pracować. Tylko żeby jej mąż dał nam spokój.
Nie naskarżyłam na Kaśkę, która dała adres Mateuszowi, dzięki czemu rozegrała się ta makabryczna scena.
Dobrze Lenka, jak będziesz potrzebowała pomocy, daj znać. Pani dyrektor zaskoczyła mnie. W jaki sposób chce mi pomóc? Czyżby chciała pobawić się z dziewczynkami?
Musiałam zostawić te rozmyślania, ponieważ dziewczynki zaczęły rozrabiać.
Puściłam im bajki w telewizorze, a sama wzięłam się za sprzątanie po śniadaniu, a było co sprzątać. Takie dwie małe istotki a tyle bałaganu?
Zadzwonił mój telefon. W słuchawce usłyszałam Sarę.
Lenka, jak dziewczynki?
Są spokojne, zjadły śniadanie, a teraz oglądają bajki. A co u ciebie Sara?
Lenka, ja zostanę do jutra, zwracam, i lekarze nie chcą mnie puścić.
Leż sobie spokojnie, powiedziałam, dam radę z dziewczynkami, a i pani dyrektor oferuje swoją pomoc w razie czego.
Co ty? A jak chce pomóc, zapytała?
Nie mam pojęcia, ale na pewno poproszę o zrobienie zakupów, z dziewczynkami nie wyjdę, bo jeszcze gdzieś spotkam twojego męża i zabierze dziewczynki, a ja nie będę mogła nic zrobić. W moim domu to co innego, nie puszę do mieszkania i już.
Mateusz leży na chirurgii, nieźle go urządziłaś, zaśmiała się Sara.
No widzisz, trzeba było tak dawno zrobić, zażartowałam, miałabyś dzisiaj już spokój.
A tak naprawdę, to aż tak źle jest z nim?
Nie wiem, odparła Sara, coś mu tam robili, ale mało mnie to obchodzi, ja mam problem ze sobą, głowy od poduszki nie mogę podnieść.
Sara, odpoczywaj, zadzwoń jutro co u ciebie, dobrze?
Dobrze, dziękuję Lenka za wszystko.
Nie ma za co kochana, tylko teraz już nie daj się więcej nabrać na jego słodkie słowa.