• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum styczeń 2020, strona 1

< 1 2 3 >

NA GRANICY ŻYCIA

ROZDZIAŁ TRZECI
 
Znowu poranna pobudka. Staszek po powrocie z dializ musiał się ze mną przywitać i porozmawiać. Stało się to już jakby rutyną. Tego ranka nie czuł się najlepiej, dlatego zapytałam go, czy czegoś czasami nie zjadł, co mu zaszkodziło. 
Inka, ja rano mam kawę zbożową, chleb z masłem i dżemem, zobacz.
Pokazał mi talerzyk, na którym była jeszcze jedna kanapka. Nic nie powiedziałam, nie znam się na diecie dla ludzi chorych na nerki. Pamiętam jedynie, jak będąc nastolatką chorowałam na nerki, dostawałam do jedzenia wszystko tak niedobre, jakbym jadła jakąś podeszwę. W moim jedzeniu nie było grama tłuszczu ani soli.
Staszek, a co jesz na obiad, zapytałam?
Wszystko jest bez soli, powiedział, jakieś sosy, ryby na parze, warzywa wymoczone i ugotowane, czasami leniwe pierogi z cukrem, kisiel, wszystko jest nijakie.
Nie chciałam już drążyć tematu, dlatego pochwaliłam się co napisałam w nocy. 
Przeczytaj proszę. Głos Staszka był słaby, pomyślałam, że chyba zaraz zaśnie.
Kiedy skończyłam czytać, powiedział, że fajny wiersz, tylko że on chce się przespać.
Dobrze śpij, a ja pójdę do miasta i potem zajmę się swoimi domowymi sprawami.
Inka, nie wyłączaj się, chcę po przebudzeniu widzieć, że jesteś.
Dobrze, nie wyłączę, ale mnie nie będzie. Staszek, jak muszę codziennie ogarnąć swoje sprawy.
Nie szkodzi, odparł, ale będę widział twój pokój.
Trochę mnie to przeraziło, ale nie wyłączyłam internetu i poszłam do miasta.
Kurcze, przemknęło mi przez myśl w pewnym momencie, on się uzależnia ode mnie. Jak ja udźwignę tę odpowiedzialność?
Nie chcę być więźniem Staszka, z drugiej zaś strony, będąc ze mną, on nie myśli za bardzo o chorobie. 
Nie wiem czy to jest dla niego dobre. Dla mnie jest jednak uciążliwe. Zbyt duża odpowiedzialność za drugiego człowieka. A przecież ja sama mam problemy ze sobą.
Kiedy po południu zasiadłam do laptopa Staszek już mi zostawił kilka wiadomości. Ciągle się niecierpliwił, że mnie jeszcze nie ma. 
Co tak długo, skarcił mnie?
Tak się zeszło ze wszystkim, nie możesz się denerwować, przecież widziałeś, że mnie nie ma.
Musiałem na ciebie czekać.
Mogłeś się czymś zająć, trochę się zdenerwowałam, ale nie chciałam mu dokładać,bo znając siebie jakbym rozpuściła swoją buzię to byłby słowotok, dlatego wolałam przemilczeć.
Przepraszam cię Inka, ale jestem uwiązany do łóżka, a przecież byłem taki operatywny, nie umiałem usiedzieć w miejscu. W pracy w szkole z dzieciakami, po pracy kółka zainteresowań, sport, wycieczki.
Na urlop wyjeżdżaliśmy na jeziora Mazurskie pod żagle, biwaki, namioty. A teraz łóżko i internet ewentualnie telewizja.
Życie nam się zmienia Staszku, ale miejmy nadzieję, że wkrótce się poprawi. Będziesz miał przeszczep, wyzdrowiejesz i zobaczysz, jeszcze pojedziesz na swoje wymarzone wakacje.
Najpierw Inka to ja przyjadę do ciebie, będę chciał trochę z tobą pobyć, nacieszyć się tobą.
Jesteś przecież ze mną codziennie.
Nie tak, chcę żebyś siedziała naprzeciw mnie, żebym mógł cię dotknąć, potrzymać za rękę i poczuć ciepło twojej dłoni.
Oczywiście Staszku, na pewno tak będzie, tylko wyzdrowiej.
Pojedziesz ze mną na jeziora Mazurskie, zapytał?
Pojadę, oczywiście, że pojadę, będzie pięknie.
Wiedziałam, że takie rozmowy dają Staszkowi siłę w walce z chorobą, dlatego często wracaliśmy w nierealne marzenia.
Jeśli w miarę szybko znajdzie się dawca, to jest szansa na uratowanie mu życia.
Tego wieczoru Staszek z uśmiechem na twarzy pojechał na dializę. 
Jednak to, co stało się po jego odjeździe, wprawiło mnie w szok.
17 stycznia 2020   Dodaj komentarz

NA GRANICY ŻYCIA

ROZDZIAŁ DRUGI

Czy mi się śni, czy coś dzwoni z samego rana? Głowa nie miała ochoty odrywać się od poduszki. Natarczywy dźwięk nie dawał za wygrane. O co chodzi? Moja głowa jeszcze spała, a tu takie dźwięki.
Co za natręt. Dobrze, już odbieram tego messengera. 
Obudziłem cię Inka? 
Nie szkodzi, skłamałam, poczekaj chwilkę, zaraz wracam.
Że też Staszek nie zna się na zegarku, przemknęło mi przez myśl. Zła byłam ja cholera, ale przecież nie powiem choremu człowiekowi, że mnie obudził i że chętnie łeb bym mu odgryzła. Muszę się uspokoić wewnętrznie i normalnie z nim porozmawiać.
Kiedy wróciłam z łazienki wyglądałam już w miarę po ludzku. Teraz możemy porozmawiać, powiedziałam.
Wróciłem z dializy, miło cię widzieć.
I jak było, zapytałam?
Nie wiem czy było to stosowne pytanie, ale inne nie przychodziło mi do głowy w tych okolicznościach.
Normalnie, odrzekł, jak na dializach.
Nie chciałam już ciągnąć tematu choroby, więc zapytałam co ostatnio napisał.
Zaraz ci przeczytam, napisałem dla ciebie jak czekałam na podłączenie.
Kiedy czytał z notesu wiersz, ogromnie się wzruszyłam. Talent jaki mi pokazał w tym wierszu, poruszył moje serce.
Chcesz, powiedziałam, przeczytam ci swój jakiś wiersz?
Przeczytaj, ciekawy jestem jak piszesz.
Kiedy skończyłam, popatrzył na mnie tymi swoimi zmęczonymi oczami, i powiedział; śliczny, poczytaj jeszcze.
Tak przez dobre dwie godziny czytaliśmy na zmianę swoją twórczość.
Oboje dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie.
W pewnym momencie zobaczyłam, że Staszek ma zamknięte oczy. Wystraszyłam się nie na żarty, ale poruszył głową i wyszeptał, że pośpi trochę.
Wyłączyłam messenger. Było mi bardzo smutno, taki talent, taki fajny człowiek, a tak cierpi. Niesprawiedliwy ten świat.
Musiałam iść na zakupy, potem zjeść w końcu śniadanie a i obiad jakiś ugotować. Zeszło mi trochę z moimi domowymi zajęciami, a po południu też trochę chciałam pospać, więc miałam wyłączony laptop.
Wieczorem  pojechałam na zebranie. Był to okres w moim życiu, że jeszcze te zebrania były wpisane w mój życiorys.
Późnym wieczorem, kiedy wróciłam, zastałam sporo napisanych wiadomości od Staszka. O tej porze już był na dializach, więc mogę się z nim zobaczyć dopiero rano.
Dla mnie to nie był problem, ale dla Staszka jak widać, tak.
Muszę być bardziej dokładna  w umawianiu się z nim na rozmowy, bo po co ma sobie wbijać do głowy takie przykre myśli w rodzaju; już nie chcesz ze mną rozmawiać?
Zostawiłam mu wiadomość, że to nie tak, tylko mam swoje życie, o którym jeszcze nie wie.
Rano znowu mnie obudził. 
Nie wiedziałem Inka, że tak to wygląda.
Na drugi raz, odparłam, poczekaj cierpliwie, aż wszystko się wyjaśni, i nigdy nie myśl, że cię odtrącam.
Musiałam go uspokoić, żeby nie dokładał sobie przykrych myśli do swojej choroby.
Teraz już nie wyłączałam messengera, żeby nie było miedzy nami niedomówień.
Życie moje zaczęło toczyć się wokół choroby i planu dializ Staszka.
Codziennie siedziałam i słuchałam jego wierszy, jak również czytałam mu moje książki i moje wiersze. Czytałam też książki klasyków, które oboje uwielbialiśmy.
W pewnym momencie zauważyłam, że Staszek nie ma innego życia, tylko ja i jego choroba. Wprawdzie miał wokół siebie rodzinę, ale tylko ja od rana liczyłam się dla niego.
Przerażało mnie to, że tak uzależnił się ode mnie. Czy ja udźwignę psychicznie tę odpowiedzialność?
16 stycznia 2020   Dodaj komentarz

NA GRANICY ŻYCIA

ROZDZIAŁ PIERWSZY
 
Jesień jest zawsze nostalgiczna, przynajmniej ja tak mam. Ostatnio zbyt dużo się dzieje w moim życiu, dlatego często sięgam do internetu, a dlaczego by nie, przecież tutaj większość ludzi klika, więc i ja sobie poklikam.
Przeglądałam Facebook, nic szczególnego u mnie się nie dzieje, ale jest zaproszenie do znajomych. Otworzyłam, jakiś Staszek, przejrzałam jego stronę, nawet ciekawa, dobrze, przyjmę go.
Wyszłam do kuchni, coś głodno się zrobiło, muszę  zjeść, co jak co, ale jedzenia to sobie nie odmawiam.
Zrobiłam kanapki, herbatę i wróciłam do laptopa.
Staszek już napisał; witaj piękna, co u ciebie słychać?
Piękna? Co on bredzi, przemknęło mi przez myśl, ale jak chce, to mogę być dla niego piękna.
Nic szczególnego, odpisałam, może tylko tyle, że jesień.
Inka, mogę do ciebie zadzwonić, bo ciężko mi się pisze?
Jak może mu się ciężko pisać, nie rozumiem, ale dobrze, niech zadzwoni.
Za moment rozdzwonił się Messenger.
Odebrałam, ale z lekkim niepokojem.
Zobaczyłam  Staszka. Dlaczego ty pokazujesz mi się w łóżku, zapytałam?
W pierwszym momencie nie załapałam o co chodzi.
Inka, ja nie mogę chodzić, powiedział, przeszkadza ci to?
Rany boskie, co za idiotka ze mnie, skarciłam siebie, niby taka inteligentna a tego nie zauważyłaś? 
Nie, skądże, nie przeszkadza mi to, spokojnie, możemy rozmawiać.
Na co chorujesz, zapytałam?
Na nerki, odpowiedział.
Tak cię męczą, zapytałam?
Męczą, mam co drugi dzień dializy i co drugi dzień wlewki. Zaraz przyjedzie po mnie karetka, i wrócę rano, możesz ze mną rano pogadać jak wrócę?
Chyba jestem za wrażliwa, pomyślałam, ale nie chciałam zrobić mu przykrości więc się nie rozryczałam przy nim.
Oczywiście, że pogadamy, tylko zadzwoń.
Wiesz co Inka, przyślę ci wiersz, chcesz?
Piszesz wiersze, zapytałam?
Tak, piszę, chcesz poczytam ci?
Ja też Staszku piszę, nie tylko wiersze ale i książki, też ci mogę je czytać jak chcesz.
Pewnie, że chcę, fajnie, to będziemy się wymieniać wierszami.
Dobrze, powiedziałam, będziemy się wymieniać.
Niech on już jedzie na tę dializę, bo muszę się wypłakać.
Wiesz co Inka, jutro wstanę na trochę i się ogolę, to mnie zobaczysz innego.
A dasz radę, zapytałam?
Pewnie, że dam, bo mam motywację, brat mi pomoże.
Inka, już przyjechali kartką po mnie, fajnie, że ciebie poznałem.
Dobrze, że już pojechał, inaczej bym się rozryczała przy nim. 
Ileż cierpienia jest w jego twarzy, nie sposób spokojnie przejść obok takiego nieszczęścia.
Położyłam się na łóżku, zalałam się łzami, nie umiem patrzeć obojętnie na cierpienia innych.
Jak ja będę sobie radzić podczas rozmów w nim? Co z moimi emocjami? Ale się wpakowałam.
Długo siedziałam przed laptopem i szukałam różnych śmiesznych kabaretów, żeby się odstresować. 
Zadzwonił telefon.
Inka, co robisz, krzyknęła w słuchawkę Anita?
Nic specjalnego, odpowiedziałam, ale mam chyba problem.
Jaki znowu problem, zapytała?
Wiesz, przyjęłam do znajomych Staszka, i okazało się, że jest chory na nerki.
No i co z tego, ludzie chorują.
Ale on chce rozmawiać ze mną, a jest prawie że uwiązany do łóżka. Teraz pojechał na dializy, a  rano już chce rozmawiać, nie umiem odmówić.
Inka przestań, skarciła mnie Anita, masz czas to rozmawiaj, i nie przesadzaj, pogadasz jakiś czas i znudzi się tobą, mężczyźni tak mają.
Obyś Anitko miała rację.
Zobaczysz, nie minie tydzień i zmyje się facet.
A teraz posłuchaj, ja mam niusa.
Jakiego niusa, coś znowu wywęszyła?
Słuchałam jak Anita opowiadała jakąś zasłyszaną historię, ale moje myśli były przy Staszku. Jak on musi cierpieć. Jeśli doczeka przeszczepu to będzie dobrze.
Inka, a kiedy grasz, zapytała w końcu Anita?
Jutro wieczorem, będziesz na mojej audycji, zapytałam?
Pewnie, że będę, mam nadzieję, że zagrasz coś dla mnie?
Zagram Anitko, zagram, nie tylko dla ciebie. Zagram też dla Staszka, pomyślałam, niech mu będzie miło.
12 stycznia 2020   Dodaj komentarz

NA GRANICY ŻYCIA

WSTĘP
Czasami wydaje nam się, że klikanie po internecie, rozmawianie  z przypadkowymi ludźmi, nie niesie za sobą żadnych przykrych konsekwencji. Jesteśmy anonimowi, więc pozwalamy sobie na wiele. I cóż z tego, że poznamy kogoś, że z nim porozmawiamy  tydzień czy też dwa, przecież to nic takiego. Zrywamy znajomości, bo już nam się znudziły, albo kogoś bardziej interesującego spotkaliśmy w sieci. Czasami wiele zdarzeń prowadzi do tragicznych konsekwencji.
Ktoś może powiedzieć, że przez internet nie można się zakochać, dlatego bezkarnie można flirtować. 
Nic bardziej mylnego. Bywają tacy, co zakochują się przez internet. Co bardziej wrażliwsi, posuwają się do drastycznych rzeczy.
Jedną taką sprawę chcę teraz opisać.
Nie będzie to suchy fakt, gdyż ubiorę to w słowa, rozmowy jakie się toczyły, jakie zaistniały okoliczności w pewnym czasie, i jaki był skutek tego zawiłego poznania się.
Uprzedzam, jest to wyciskacz łez.
Będę pisała dość długo, ponieważ nie jestem z kamienia.
Jest to zatem fakt, jaki rozegrał się nie tak dawno
12 stycznia 2020   Dodaj komentarz

AŻ PO HORYZONT

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
 
Siedziałam w samochodzie Kacpra i nie wiedziałam co mam zrobić. Waliło mi się moje małżeństwo, praktycznie już go nie ma, a ja nawet jeszcze nie zjadłam  obiadu, chociaż dochodziła godzina dziewiętnasta.
Kacper nic nie mówił, czekał zapewne aż się odezwę. W końcu przerwał milczenie; to co, zjesz to spaghetti?
Tak, odparłam, zjem.
Co ja wyprawiam, pomyślałam, jadę do Kacpra do domu? Wszystko mi się pomieszało. I to przez wiadomość o zdradzie mojego męża.
Kiedy już zjadłam obiadokolację poprosiłam Kacpra, żeby mnie odwiózł do domu.
Dobrze Lenka, powiedział, skoro tak musi być.
W domu Maciek siedział znowu w kuchni przy stole.
Gdzie byłaś, zapytał?
A to już nie powinno ciebie obchodzić, odparłam, trzeba było pilnować swojego rozporka, to bym siedziała w domu i gotowała dla męża obiad, a tak, to ktoś go dla mnie ugotował.
Oboje zamilkliśmy. Była to przykra sytuacja; mąż, który ma na boku kochankę z dzieckiem, i żona, która właśnie przespała się z kolegą z pracy. A ten z kolei zaczyna za bardzo wchodzić w życie między małżonków. 
W końcu nie wytrzymałam i zapytałam kiedy wypływa w morze, bo już mi zawadza, wszędzie go pełno.
Maciek był smutny, widocznie zdawał sobie sprawę z tego, że nieźle nawywijał, bo nawet nie robił mi uwag na temat Kacpra.
Ciekawe czy wyciągnie ten szczegół na sprawie rozwodowej?
Maciek milczał, więc zapytałam po raz drugi, kiedy wypływa.
Lenka, ja już nie pływam. Kiedy mówiłem, że wyruszamy w rejs, jechałem do Jasia. 
Ręce mi opadły, ale nie miałam już siły kłócić się z nim, a poza tym, po co?
Teraz to nie ma specjalnie znaczenia.
Tylko jak to zrobić, żeby nie rozdrapywać ran, a i nie szarpać się z podziałem majątku.
Maciek, nie pracujesz, zapytałam?
Pracuję w Hamburgu w porcie, mam pracę biurową i jestem blisko Jasia.
Miałam ochotę strzelić go w łeb, ale pomyślałam, że to już bez znaczenia. Poczułam się okropnie. 
Wyszłam z kuchni żeby nie robić niepotrzebnej awantury. Po chwili  jednak wróciłam, i zapytałam, po co właściwie przyjechał?
Bo nie chcę cię już okłamywać, chcę się dogadać, może uda nam się uratować nasze małżeństwo.
I co, zagadnęłam, i żyć na twoich warunkach?
Będziesz tam pracował dla dobra Jasia, a tu będzie żona, tylko po co? Jak widać nas nic już nie łączy, bo nawet dziecka nie chciałeś ze mną mieć. Więcej cię łączy  z kochanicą.
Zadzwonił telefon. Kacper z troski o mnie zapytał, czy ma po mnie przyjechać.
Proszę cię, powiedziałam do słuchawki, daj mi dzisiaj spokój, jutro w pracy porozmawiamy.
I co, już kochanek wydzwania? Maciek musiał wsadzić swoje trzy grosze.
Niech cię to już nie obchodzi, przynajmniej się o mnie ktoś troszczy.
Poszłam do sypialni i położyłam się spać, rano do pracy, a tu już dochodzi północ.
Śpisz w salonie, powiedziałam do Maćka.
Długo nie mogłam zasnąć. Nic przyjemnego mieć świadomość, że już po miłości i małżeństwie.
Rano kiedy wstałam do pracy Maciek już siedział w kuchni nad gorącą kawą.
Muszę wracać do Hamburga, powiedział, wieczorem idę do pracy. 
Dobrze, odparłam, zabierz wszystkie swoje rzeczy, i już nie przyjeżdżaj, sprawę rozwodu załatwią adwokaci.
Dobrze, powiedział. Lenka, przepraszam, nie chciałem cię skrzywdzić.
Przyjemnej podróży, odparłam i zamknęłam za sobą drzwi wejściowe.
09 stycznia 2020   Dodaj komentarz
< 1 2 3 >
Halszka70 | Blogi