AŻ PO HORYZONT
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Siedziałam w samochodzie Kacpra i nie wiedziałam co mam zrobić. Waliło mi się moje małżeństwo, praktycznie już go nie ma, a ja nawet jeszcze nie zjadłam obiadu, chociaż dochodziła godzina dziewiętnasta.
Kacper nic nie mówił, czekał zapewne aż się odezwę. W końcu przerwał milczenie; to co, zjesz to spaghetti?
Tak, odparłam, zjem.
Co ja wyprawiam, pomyślałam, jadę do Kacpra do domu? Wszystko mi się pomieszało. I to przez wiadomość o zdradzie mojego męża.
Kiedy już zjadłam obiadokolację poprosiłam Kacpra, żeby mnie odwiózł do domu.
Dobrze Lenka, powiedział, skoro tak musi być.
W domu Maciek siedział znowu w kuchni przy stole.
Gdzie byłaś, zapytał?
A to już nie powinno ciebie obchodzić, odparłam, trzeba było pilnować swojego rozporka, to bym siedziała w domu i gotowała dla męża obiad, a tak, to ktoś go dla mnie ugotował.
Oboje zamilkliśmy. Była to przykra sytuacja; mąż, który ma na boku kochankę z dzieckiem, i żona, która właśnie przespała się z kolegą z pracy. A ten z kolei zaczyna za bardzo wchodzić w życie między małżonków.
W końcu nie wytrzymałam i zapytałam kiedy wypływa w morze, bo już mi zawadza, wszędzie go pełno.
Maciek był smutny, widocznie zdawał sobie sprawę z tego, że nieźle nawywijał, bo nawet nie robił mi uwag na temat Kacpra.
Ciekawe czy wyciągnie ten szczegół na sprawie rozwodowej?
Maciek milczał, więc zapytałam po raz drugi, kiedy wypływa.
Lenka, ja już nie pływam. Kiedy mówiłem, że wyruszamy w rejs, jechałem do Jasia.
Ręce mi opadły, ale nie miałam już siły kłócić się z nim, a poza tym, po co?
Teraz to nie ma specjalnie znaczenia.
Tylko jak to zrobić, żeby nie rozdrapywać ran, a i nie szarpać się z podziałem majątku.
Maciek, nie pracujesz, zapytałam?
Pracuję w Hamburgu w porcie, mam pracę biurową i jestem blisko Jasia.
Miałam ochotę strzelić go w łeb, ale pomyślałam, że to już bez znaczenia. Poczułam się okropnie.
Wyszłam z kuchni żeby nie robić niepotrzebnej awantury. Po chwili jednak wróciłam, i zapytałam, po co właściwie przyjechał?
Bo nie chcę cię już okłamywać, chcę się dogadać, może uda nam się uratować nasze małżeństwo.
I co, zagadnęłam, i żyć na twoich warunkach?
Będziesz tam pracował dla dobra Jasia, a tu będzie żona, tylko po co? Jak widać nas nic już nie łączy, bo nawet dziecka nie chciałeś ze mną mieć. Więcej cię łączy z kochanicą.
Zadzwonił telefon. Kacper z troski o mnie zapytał, czy ma po mnie przyjechać.
Proszę cię, powiedziałam do słuchawki, daj mi dzisiaj spokój, jutro w pracy porozmawiamy.
I co, już kochanek wydzwania? Maciek musiał wsadzić swoje trzy grosze.
Niech cię to już nie obchodzi, przynajmniej się o mnie ktoś troszczy.
Poszłam do sypialni i położyłam się spać, rano do pracy, a tu już dochodzi północ.
Śpisz w salonie, powiedziałam do Maćka.
Długo nie mogłam zasnąć. Nic przyjemnego mieć świadomość, że już po miłości i małżeństwie.
Rano kiedy wstałam do pracy Maciek już siedział w kuchni nad gorącą kawą.
Muszę wracać do Hamburga, powiedział, wieczorem idę do pracy.
Dobrze, odparłam, zabierz wszystkie swoje rzeczy, i już nie przyjeżdżaj, sprawę rozwodu załatwią adwokaci.
Dobrze, powiedział. Lenka, przepraszam, nie chciałem cię skrzywdzić.
Przyjemnej podróży, odparłam i zamknęłam za sobą drzwi wejściowe.