PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ TRZECIA
ROZDZIAŁ PIĄTY
Za oknem deszcz, ponuro, a ja stoję i mieszam w garnkach. Przyjdą do mnie Kryśka i Tina. I to w taką porę, że czas na obiad, zatem nie będę taka, po prostu podam na stół spaghetti i już.
No i tak stoję, wpatruję się w garnki i rozmyślam nad tym, co mnie dzisiaj spotkało. To co się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Pani w biurze od progu nakrzyczała na mnie, że nie mam maseczki.
Nie będę nosić żadnej maseczki, powiedziałam, nie mam zamiaru się dusić.
Pani była nieugięta. Dostanie pani mandat, powiedziała.
Żadnego mandatu nie dostanę, odparłam, najwyżej spotkamy się w sądzie. Ale cały komizm polega na tym, że pani siedziała bez maseczki, wszyscy urzędnicy też, tylko ja miałam założyć.
Pani w końcu wyciągnęła duży kaliber; Szumowski powiedział, że nawet astma nie zwalnia od noszenia maseczki.
Tego było za wiele. Proszę panią, zaczęłam, Szumowski też powiedział, że żadnej maseczki nie będzie nakładał, bo nie jest chory.
A skąd pani wie, że nie jest chora?
Może i jestem, odparłam, ale bezobjawowo.
Nie wytrzymuję już głupoty, ale cóż zrobić, jest ona wszędobylska.
Teraz tak stoję przy kuchence i myślę, co z tego wszystkiego wyniknie dla nas, przeciętnych ludzi.
Dzwonek domofonu wyrwał mnie z zadumy. Zatem są już dziewczyny. Trochę się rozerwę, pomyślałam, Tina zawsze coś wymyśli, żeby rozbawić towarzystwo.
Wesoła mina Kryśki mówiła, że u nich już jest dobrze, poradzili sobie z problemem. Kryśka dostała pracę, i sytuacja się ustabilizowała.
Hej Lenka, Tina od progu musiała pokazać, że dobry humor to podstawa.
Posłuchajcie co dzisiaj usłyszałam, zaczęła Tina; Facet idzie chodnikiem z dziewczyną, zadzwonił telefon. Kochanie, mówi, nie mogę teraz rozmawiać bo prowadzę samochód. To mój kochany mężu, usłyszał w słuchawce, zanim dostaniesz wpie...ol spójrz w lusterko wsteczne. Facet odwraca głowę, a parę metrów za nim idzie żona.
Dobre co?
A dlaczego się nie śmieję, zapytała Kryśka?
Oj przepraszam, Tina zrozumiała, jaką popełniła gafę, ale cóż, już poszło.
A to znacie; Sekretarka mówi do szefa, dostanę podwyżkę, czy mam zarabiać na naszych zdjęciach, szefie?
Jak myślicie, co szef zrobił?
Dał podwyżkę, przecież nie będzie ryzykował małżeństwa i posady.
A ja myślę, dodała Kryśka, że ją wywalił z pracy, bo to szantaż.
Zaraz wywalił, co to dla niego parę stówek.
Oj dziewczyny, zaczęła Kryśka, życie to nie kawały ani zabawa, to twarda rzeczywistość.
Kryśka, kiedy ostatnio śmiałaś się tak od serca, zapytała Tina?
Nie pamiętam.
To może warto z nami czasami pośmiać się ot tak, bez powodu?
Dostać głupawki i rechotać aż zaboli przepona od śmiechu. Inaczej zadręczysz się.
A to słyszeliście, Tina była w swoim żywiole; Szefie, mówi sekretarka, mam dwie wiadomości, dobrą i złą, od której zacząć? Od dobrej, odpowiada. Nie jest pan bezpłodny.
Coś ty się tak uczepiła tej sekretarki?
Kryśka, uspokój się, co się z tobą dzieje?
Zanosiło się na pyskówkę, więc musiałam wkroczyć.
Dziewczyny dosyć. Bierzemy się za jedzenie, bo wystygnie, a ja nie mam zamiaru odgrzewać.
Zapadła cisza. Słychać tylko stukanie o talerze widelcami.
Gdzie te czasy kiedy podczas naszych spotkań śmiałyśmy się do łez, nie patrząc na nic. Często dopadały nas głupawki, teraz w oczach moich przyjaciółek czai się lęk. Lęk o jutro, o dzieci i ich przyszłość. Nie jesteśmy niczego pewni, bo to co z nami wyprawiają szanowni politycy, nazwałabym jednym słowem; podłość.
Dodaj komentarz