• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum 25 września 2019

TO TYLKO PRZYJAŹŃ

ROZDZIAŁ TRZECI
 
Droga powrotna była stanowczo za długa, wydawało mi się, że ciągle idziemy  a samochodu jak nie widać tak nie widać. Ręka zaczęła mi się pocić, jednak Grzesiek  nie chciał jej puścić. W końcu dotarliśmy do samochodu. Piękny las za chwilkę zniknie nam z oczu. Inka, coś taka zdenerwowana, zapytał? Nie, odparłam, dlaczego zdenerwowana? Bo ręce Ci  się spociły. No tak, zapomniałam, że mam do czynienia z psychologiem. Popatrzyłam na Grześka, a on się tylko do mnie uśmiechnął. Co tak się szczerzysz, przemknęło mi przez myśl, rozpracowuje mnie pan psycholog. Grześ, możesz nie stawiać mi diagnozy tylko traktować mnie jak zawsze? Nie stawiam żadnej diagnozy, odparł, tylko zauważam pewne zmiany, co mnie cieszy. To ciesz się inaczej, bo mnie stresujesz. Po tych słowach chciałam się obrazić, ale jakoś mi nie wyszło. Sięgnęłam do radia i nastawiłam muzykę. Przymknęłam oczy i powoli zaczęłam przysypiać. Dobrze mi zrobił ten wyjazd. Odprężyłam się,  tylko żeby Grzesiek tak się nie zachowywał.
Kiedy już znaleźliśmy się w domu, czas było pomyśleć o kolacji. Otworzyłam lodówkę i zaczęłam się zastanawiać co zrobić nam do zjedzenia. Grzesiek w tym czasie odstawiał samochód i kiedy wszedł do mieszkania, po prostu zamknął lodówkę i stanowczym głosem powiedział, że dzisiaj pójdziemy sobie na kolację do restauracji. Ubierz się w coś kolorowego, zaznaczył od razu. Może i dobrze, pomyślałam, nie muszę gotować.
A dokąd pójdziemy, krzyknęłam? Masz na coś ochotę, zapytał? No nie wiem, nie jestem specjalnie głodna. Wiesz co, krzyczał z łazienki, pójdziemy do pierwszej lepszej restauracji a na miejscu zobaczymy. Wygodnie czy ładnie mam wyglądać? Ładnie, odparł, zresztą jak zawsze, w co nie wskoczysz, dobrze tobie w tym jest. A dziękuję, pierwszy komplement od ciebie usłyszałam. Grzesiek wyszedł z łazienki i wyglądał bosko. Wow! Ale wyglądasz, nigdy tak nie patrzyłam na ciebie, zawsze byłeś tylko mężem Ani. nie miałeś płci, tylko nazwę psycholog. Inka, nie możemy żyć przeszłością, powtarzam tobie to już tyle razy. Grześ, nie wymażemy z pamięci naszych małżonków. Wiem Inka, ale musimy żyć, starać się żyć normalnie. Nie wskrzesimy ich do życia, tylko sami siebie wpakujemy w chorobę, dlatego staram się, żebyś zaczęła już myśleć o sobie. 
To już prawie rok, a nawet nie zauważasz, że jestem przy tobie. Skupiasz się w dalszym ciągu na swoim bólu. Tak niestety jest, nie doceniam, że Grzesiek jest przy mnie bezinteresownie, po prostu z przyjaźni jaka łączyła naszą czwórkę.
W restauracji nie było specjalnego tłoku. Środek tygodnia, więc miejsc wolnych było trochę. Usiedliśmy w rogu, żeby nikt nie obijał się o nas przechodząc obok. Jedliśmy kolację nie skupiając się specjalnie nad tym, co mamy na talerzach. Jednak czas nam miło mijał we własnym towarzystwie.  Prawie rok czasu razem pod jednym dachem, a jednak osobno, ale w każdej chwili mogliśmy na siebie liczyć. Jednak zdążyłam zauważyć, że dystans między nami zaczął się skracać, a ja widziałam w oczach Grześka iskierki, których do tej pory nie było. Coś się zaczyna zmieniać w naszej relacji, tylko ja jeszcze tego nie zauważałam za bardzo.
Wieczorem spokojnym spacerkiem wracaliśmy do domu. Grzesiek znowu trzymał moją dłoń, jakby się bał, że odejdę. A ja nie zauważałam nic w tym dziwnego, tylko tyle, że to trzymanie za rękę krepowało mnie.
Kiedy stanęliśmy w przedpokoju i zdejmowałam buty, oparłam się ręką o niego. W pewnym momencie moja twarz znalazła się na wysokości jego ust. Poczułam lekkie muśnięcie warg, i zdębiałam. Tego się nie spodziewałam po nim.
25 września 2019   Dodaj komentarz

TO TYLKO PRZYJAŹŃ

ROZDZIAŁ DRUGI
 
Przejechaliśmy spory kawałek drogi, żadne z nas nie odezwało się ani słowa. Ja myślałam o tym, jak jeździłam z Pawłem na wypady w różne miejsca, Grzesiek zapewne też myślał o Ance. Żadne z nas nie chciało już rozmawiać, za bardzo bolało.
Dojeżdżamy, powiedział Grzesiek, co wybiło mnie z zadumy. Pięknie wyglądał las. Wyszłam z samochodu i zapach wiosny dobiegł do moich nozdrzy. Las żył swoim życiem. Spokój i cisza. Grześ, powiedziałam, pójdziemy w las, ale czy nie zabłądzimy? Spokojnie, nie zabłądzimy powiedział Grzesiek, ja nie tracę orientacji w terenie.
Szłam obok Grześka, a w myśli miałam spacery razem z Pawłem. Grześ, odezwałam się, też spacerowaliście z Anią po lesie? 
Inka, przestańmy rozmawiać o nich, bo nigdy nie wyjdziemy z tej żałoby. Teraz jesteśmy tutaj ze sobą, cieszmy się ze swojego towarzystwa, mamy siebie, wspieramy się, więc cieszmy się z tego spaceru. Grzesiek był stanowczy, jakby chciał powiedzieć; dosyć tego, czas na zmiany.
Las cichutko szumiał pod wpływem wiatru, który delikatnie muskał konary drzew wywołując jakby pomruk lecącego komara. W budkach lęgowych ptaszki od czasu do czasu pokazywały swoje główki, ale szybko je chowały. Zajęte były wysiadywaniem swoich młodych. Co jakiś czas przylatywał ptaszek trzymając w dziobku robaczka. Stałam i patrzyłam się jak przyroda sobie doskonale radzi z życiem.
Inka, powiedział Grzesiek, co jest? Nic Grześ, odparłam, podziwiam przyrodę, zawsze mnie ona zachwyca.
Grzesiek wziął mnie za rękę, choć, rzekł, pokażę Ci coś pięknego, to już niedaleko. Chociaż poczułam się nieswojo, jednak nie cofnęłam ręki, dałam się prowadzić jak mała dziewczynka.
Raptem las się skończył. Stanęliśmy na polanie, która była obsypana stokrotkami i mleczem. Jak tu pięknie, wyszeptałam, dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś. 
Poczułam się jak w przepięknej bajce. Pochyliłam się i zaczęłam zrywać kwiaty. Wspomnienie lat minionych wróciło w jednej minucie. W tym momencie nic nie było ważne, tylko ja i ta łąka. Wiosna ma coś w sobie takiego, że działa na nas kojąco i w cudowny sposób budzi w nas zepchnięte gdzieś do podświadomości uczucia.
Grzesiek cierpliwie czekał aż nazbieram sobie stokrotek, potem dodał jeszcze, że to nie koniec atrakcji, więc poszliśmy dalej przez tę piękną łąkę. Ciekawe co jeszcze ma dla mnie Grzesiek, pomyślałam?
W pewnym momencie łąka jakby się urwała. Zobaczyłam w dole przepiękne jezioro. Blask promieni słonecznych odbijał się w wodzie. Leciutko muskane fale wiatrem biegły i rozbijały się o brzeg. Możemy tam zejść, zapytałam? Możemy, powiedział, tylko musimy przejść jeszcze kawałek, żeby spokojnie zejść, bo tutaj jest za stromo.
Grzesiek znowu wziął mnie za rękę, żeby sprowadzić mnie po zboczu. Nie oponowałam, chociaż coś mnie niepokoiło w tym dotyku.
Kiedy zeszliśmy nad jezioro zobaczyłam, że nieopodal stoją wędkarze ze swoim sprzętem i w ciszy obserwują spławiki, które spokojnie leżą na powierzchni wody. 
Chłonęłam widoki, jakie miałam przed oczami. Wspomnienie lat minionych wracało jak bumerang. Ale cóż, zmieniały się okoliczności. Teraz jestem nad takim jeziorem z Grześkiem, a nie z Pawłem numer jeden. Ciągle mam w pamięci te wszystkie spotkania między naszą czwórką.
Inka, Grzesiek chyba wyczuł, że wspomnienia mnie dopadły, przestań, po co się zadręczasz. To nie ja, to one mnie męczą. Bo im na to pozwalasz, odpowiedział. Nie wyciągnę cię z depresji jeśli mi w tym nie pomożesz. No i odezwał się pan psycholog, odcięłam się. Grzesiek roześmiał się na głos, pierwszy raz od śmierci Anki, wraca dawna Inka, odparł. Chyba cię trzasnę, wyrwało mi się. A trzaśnij, śmiał się Grzesiek. Zaczynasz mi działać na nerwy, zezłościłam się, jeszcze trochę i nie wytrzymam.
Oj ty złośnico, odparł, a wrzeszcz sobie, tylko już wyłaź z tej depresji.
Grzesiek przytulił mnie do siebie, poczułam się bezpiecznie, tak samo jak w ramionach mojego Pawła.
25 września 2019   Dodaj komentarz
Halszka70 | Blogi