ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Kalina miała dosyć humorów syna. Fabian po szkole rzucał plecak w kąt i zasiadał przy komputerze. A jak nie przy komputerze spędzał godziny, to wychodził z domu, i nie wiadomo było gdzie jest, i co robi.
Kiedy Kalina czy Maciek pytają, gdzie był i co robił odpowiada, że gówno was to obchodzi.
Gówniarzu, krzyknął w końcu Maciek, jeszcze trochę a zabiorę ci komputer.
A zabieraj, to przestanę się uczyć, mówiąc to, trzasnął drzwiami od pokoju.
Kalina nie chciała pozwolić, żeby piętnastoletni syn przejął władzę w domu, dlatego weszła do pokoju i bez słowa zabrała laptop.
Oddawaj, krzyknął, gram przecież!
Kalina nie odpowiedziała nic na te krzyki, tylko dodała, że od dzisiaj nie ma też kieszonkowego.
Mam was w dupie, krzyknął, poradzę sobie bez was.
Myślisz, że on nie da sobie rady bez komputera, są przecież kafejki internetowe.
Może i są, odpowiedziała mężowi, ale pieniędzy mieć nie będzie na gry, bo za kafejkę trzeba płacić.
Co się porobiło, żeby nastolatek tak odzywał się do rodziców.
Kalina nie odpowiedziała nic, tylko zaniepokoił ją spokój jaki był w pokoju Fabiana.
Idź zobacz co robi, powiedziała do męża, coś za cicho jest.
Gówniarza nie ma, powiedział, kiedy zajrzał do pokoju syna, okno otwarte, zwiał.
Wiesz co, oni muszą gdzieś się spotykać, bo Wioletka też im ucieka.
Zadzwoń do Róży, powiedział, może ona coś wie.
Co cię do mnie sprowadza, zapytała Róża, kiedy odebrała telefon od Kaliny.
Fabian uciekł z domu, może wiesz gdzie oni się spotykają?
Nie mam pojęcia, moją Wioletę policja przyprowadziła w nocy podpitą. Wyobrażasz sobie, że ona piła alkohol?
Właśnie tego też się boję, może i mój Fabian zacznie pić.
A tak miało być pięknie, zaczęła Róża, miałyśmy cieszyć się dziećmi i miałyśmy być z nich dumne.
Może porozmawiać z pedagogiem w szkole?
Nie wiem, wiem natomiast, że nasze dzieci wpadły w nieodpowiednie towarzystwo, i będziemy mieli coraz więcej problemów.
A co na to Maciek, zapytała Róża?
Poszedł go szukać, mam nadzieję, że go znajdzie i przyprowadzi do domu.
A wy za Wioletką też chodzicie?
Chodzę po nią do szkoły, ale ona zawsze znajdzie wymówkę, żeby na chwilkę wyjść, i nie ma jej kilka godzin. Nie mam już siły.
No tak, alkohol, papierosy, narkotyki, to dla nich jest atrakcja.
Tak, to prawda, jest teraz taka moda na te używki, ale jak przekonać dzieciaki, że to do niczego dobrego nie prowadzi?
Nie wiem, może zaprowadzić ich tam, gdzie leczą nałogowców?
Może, coś musimy zrobić, bo inaczej dzieciaki się stoczą.
Wiesz, zaczęła Róża, ja muszę Wioletkę pilnować, bo zdaje się, że się sprzedaje, ma dużo drogich rzeczy.
O matko, westchnęła Kalina, wiesz co, wynajmij detektywa.
Nie pomyślałam o tym, powiedziała Róża, ale muszę porozmawiać z Marcinem.
A gdzie jest Marcin, zapytała Kalina?
Szuka Wioletki po mieście.
To się narobiło, dzieciaki nam się staczają, i mam wrażenie, że to nasza wina.
Już się tak nie biczuj, trzeba po prostu działać.