TO TYLKO PRZYJAŹŃ
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Grzesiek trzymał mnie w ramionach, a ja nie chciałam opuszczać tak bezpiecznego schronienia. Było mi tak dobrze, że czułam się jakbym była w ramionach mojego Pawła. Lenka, skarciłam siebie, Pawła już nie ma, daj sobie szansę na miłość.
Nasze pocałunki były namiętne i pełne oddania. Czas jakby stanął w miejscu a nasze czułości dawały nieziemskie rozkosze.
Noc przebiegła nie wiadomo kiedy, ranek wstawał razem z wiosennym słońcem, a my w objęciach dopiero zasypialiśmy.
Przespaliśmy śniadanie. Przed obiadem otworzyłam oczy, obok smacznie spał Grzesiek. Patrzyłam na niego i jakoś słodko robiło mi się na sercu. Położyłam głowę na jego poduszce i słuchałam jak oddycha miarowo. Nie było prawie go słychać, ja zapewne nieźle pochrapywałam, a on cichutki jak myszka. Pogłaskałam go po policzku, odgonił moją rękę jakby odganiał natrętną muchę. W końcu otworzył oczy. Witaj kochanie, wyszeptał, wyspałaś się? Tak, a ty? Jeszcze nie wiem. Która godzina, zapytał? Zaraz będzie trzynasta, czas się szykować na obiad, bo śniadanie już było.
Grzesiek przytulił się do mnie i ani myślał wstawać. Jego wargi były słodkie, delikatne i namiętne. Jakże trudno było oderwać się od tych słodkości. Wtopieni w siebie nie przestawaliśmy się kochać.Aż trudno sobie wyobrazić ile namiętności na w sobie uczucie.
Pod prysznicem długo nie zabawiliśmy bo głód jednak dał znać o sobie. Już nasyceni i ubrani poszliśmy zjeść obiad a potem nad jezioro na spacer.
Przechodząc przez las chłonęłam spokój i ciszę jakie daje to specyficzne miejsce. Przyroda jest źródłem spokoju, dlatego tak kocham wszystkie jej dobrodziejstwa.
W lesie też smakują pocałunki, których nie skąpiliśmy sobie przechodząc w kierunku jeziora. Usiedliśmy na pomoście i cichutko rozmawialiśmy, żeby nie płoszyć wędkarzom ryb, a i głos po wodzie nieźle się niesie, zatem nie chcieliśmy, żeby ktoś nas podsłuchiwał.
A rozmowa zeszła na tematy nasze, intymne.
Grześ kiedy zorientowałeś się, że czujesz do mnie coś więcej niż przyjaźń, zapytałam? Jakieś trzy miesiące temu, zorientowałem się, że jestem o ciebie zazdrosny i że myślę o tobie w kategorii kochanki a nie przyjaciółki. Ale mówię tobie otwarcie, że mnie to też w pierwszych dniach przerażało, ale powoli przyzwyczajałem się do tego uczucia i pragnienia, żeby się do ciebie zbliżyć. A ty, zapytał? A mi to ty sam uzmysłowiłeś, a ściśle mówiąc zrobiła to Walka, tylko ja zaczęłam się tego bać, że coś zepsujemy w naszej przyjaźni. Nie zepsujemy kochanie, to będzie dobra miłość bo ma solidne podstawy. Mówię ci to ja, psycholog. Kochanie, odparłam, wiesz, że nie lubię jak mieszasz sprawy prywatne z pracą?
Nie mieszam kochanie, tylko znam się trochę na uczuciach, nawet służbowo. Dobrze, to teraz ja będę zazdrosna i te twoje pacjentki. Lenka spokojnie, nie masz co się obawiać, przecież byłem sam tyle czasu i żadna mi w głowie nie była w stanie zawrócić, więc tym bardziej teraz, powiedział Grzesiek i pocałował mnie w policzek.
Chodźmy, wracajmy, powiedział, czas chyba już zjeść kolację. Podał mi rękę żebym wstała i uściskał mnie całując w usta. Nie mogę kochanie oprzeć się, muszę cię dotykać. Ja też skarbie, ja też