ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ PIĄTY
Następnego dnia pogoda była deszczowa i nie za bardzo zapraszała do spacerów czy nawet zakupów, dlatego postanowiłam trochę popisać, ale kiedy tylko zasiadłam do laptopa, zjawiły się obie, Zośka z Anką. A co wy tak stadami chodzicie, zapytałam? Spotkałyśmy się przed domem, powiedziała Anka, a że Zośka już płakała to najpierw chciałam ją uspokoić, po co robić zamieszanie na klatce, te twoje sąsiadki to takie bardziej ciekawskie kto do kogo przychodzi? Jak wszystkie sąsiadki, a twoje inne, odparłam? Faktycznie też są ciekawe, nawet wiedzą ile razy listonosz zapuka do drzwi. Zaczęłyśmy się śmiać, bo przecież i nam się czasami udziela takie wścibstwo. Zośka w tym czasie usiadła już na krześle w kuchni i wlepiła oczy w podłogę. Przykro było patrzeć jak się zadręcza. Zosiu, co tym razem wywinął twój mąż, zapytałam? Niby nic, tylko mało się odzywa. Jak mu postawiłam obiad na stole, to nawet nie podziękował, wchłonął jego zawartość i odsunął talerz, wstał i poszedł przed telewizor. Wieczorem natomiast powiedział 'dobranoc' i odwrócił się do mnie plecami. Zapewne był śpiący, powiedziałam. Anka kopnęła mnie w kostkę. Boli, co mnie kopiesz, wyrwało mi się. Ale to oczywiście z bólu. Czasami może pomyśl zanim coś takiego powiesz, powiedziała Anka i wlepiła we mnie swoje przymknięte w złości oczy. Przydałoby się okazywać więcej empatii, to fakt, tylko słowa bywają szybsze od myśli, w tym cały szkopuł. Zosiu, Antek jest teraz w pracy? Tak, odpowiedziała, jest w przychodni, potem idzie do szpitala na popołudnie i ma mieć dyżur ponoć do rana. To co Anka, idziemy posłuchać co mówią pacjentki Antka? To nie potrwa długo, zdążymy ugotować obiad dla naszych mężów, powiedziałam, i byłam już gotowa jechać na pierwszą naszą 'akcję'.
A może mu podłożyć jakieś podsłuchy, zapytała Anka? Zosia zaprotestowała, żadnych podsłuchów, kamerek czy czegoś takiego, nie chce mieć w razie czego awantury. A to, że was będzie widział, to dobrze, bo będzie wiedział, że wy wiecie, i jak zacznie coś mówić to zawsze możecie powiedzieć, że akurat, przypadkiem tu jesteście. Miasto nie jest duże, i dlatego wszystko jest możliwe. Teraz wiemy co nam wolno, a co nie. Zośka nakreśliła konkretnie swoje oczekiwania i zaufała nam, mam nadzieję, że uda nam się pomóc zrozumieć Zosi, co się dzieje w ich małżeństwie. Oby tylko moja intuicja w tym wypadku się myliła. Wyszłyśmy wszystkie z mojego domu; Zośka pojechała do siebie a my z Anką do przychodni, wysondować, co myślą o Antku jego pacjentki.