ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ CZWARTY
Rano przyjechała do mnie bez zapowiedzi Zośka. Wprawdzie była umalowana, ładnie ubrana i uczesana, ale mina nie tęga. Usiadła przy stole w kuchni i poprosiła o kawę. Nie chciałam jej poganiać, niech się trochę wyciszy, wtedy sama zdecyduje kiedy ma mówić i co mówić. W końcu wyrzuciła z siebie jednym tchem; nie wrócił na noc, dzwoniłam do szpitala, nie miał dyżuru. No nieźle kochana, zatem coś kręci ten twój mąż, powiedziałam do niej, i dodałam, ale to nie znaczy, że gdzieś polazł, może był na innym oddziale? Tak, tylko po co tam miałby chodzić, zapytała Zośka, chyba, że tam ma jakąś panienkę. No tak, ale pomogłam, teraz to będzie biedna domyślać się nie wiem czego, pomyślałam, a głośno powiedziałam, że na razie to niech się nie domyśla, jakoś postaramy się dowiedzieć co ten twój mąż wyprawia. Zawsze można iść do niego na wizytę i w poczekalni wypytać jego pacjentki co o nim wiedzą, a potem dopiero zacząć obserwację. Zośka musi zostać w cieniu bo przecież Antek szybko ją rozszyfruje. Obie z Anką musimy coś wymyślić. To zapowiada się niezła zabawa w detektywów. Tylko my z Anką jesteśmy w tym słabe, ale co nie robi się dla dobra koleżanki. Nie cierpię zdrajców, chętnie bym im pourywała ich narzędzia do zdrady, za takie skoki w bok. Zdrada bardziej boli niźli śmierć, wiem coś o tym, dlatego mogę ją zrozumieć i współczuć całym sercem. Anka tak samo jak ja podchodzi do zdrady, zatem będzie nam się dobrze go szpiegowało. Zadzwoniłam do Anki, żeby przekazać jej te wszystkie wiadomości i żeby zacząć ustalać co robimy i kiedy, aby nasi mężowie nie za bardzo nam się mieszali, bo z tego wyjdzie jeden wielki groch z kapustą w jednym garze. Zośka szybko uwinęła się z kawą i pojechała do domu, bo może przyjdzie mąż. Biedna, waruje jak pies pod drzwiami, tylko nie zdaje sobie sprawy, że męża uczucia powędrowały już do tej trzeciej. Tego to byłam pewna, tylko nie chciałam mówić głośno, po co ją dobijać. Po południu zjawiła się Anka z Grześkiem. Panowie mieli jakieś sprawy do obgadania, więc zamknęli się w pokoju, a my z Anką w kuchni zaczęłyśmy planować naszą akcje złapania Antka na zdradzie, i dowaleniu mu ile się da, a co potem zrobi Zośka, to już nie chciałyśmy w to wnikać. Kiedy już plan został zatwierdzony, zadzwoniłyśmy do Zośki z pytaniem o jego grafik, jeśli wie, niech nam go da, wtedy zaczniemy działać. Antek był już w domu, więc nie mogła z nami na ten temat rozmawiać, zatem stanęło na tym, że rano przyjedzie do mnie i przywiezie jakiś plan jego zajęć. Zatem do jutra, Zosiu, powiedziałam do słuchawki.
Dodaj komentarz