ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ CZWARTY
Kalina tego dnia postanowiła pójść do parku z Fabiankiem. Dziecko pobawi się na placu zabaw, a ona z Różą poplotkują sobie.
Cześć, powiedziała do słuchawki, kiedy już wybrała numer Róży. Idę zaraz do parku z małym, przyjdź z Wioletką, dzieci się pobawią, a my pogadamy, brakuje mi zwykłych rozmów, to siedzenie w domu tylko z dzieckiem cały dzień, dobija mnie.
Były z Różą w kontakcie. Obie przeżywały rozterki z wychowywaniem dziecka, a było o czym rozmawiać.
Fabian stał się nieznośnym chłopcem, ciągle domagał się uwagi. Nawet jeśli Kalina rozmawiała ze swoim mężem, Maciejem, Fabian ciągle im przerywał.
Wchodził między rodziców i upominał się uwagę. Jeśli jej nie otrzymał, rzucał się na podłogę z krzykiem,albo bił głową o ścianę.
W sklepie, kiedy Kalina rozmawiała z kasjerką, on również jej na to nie pozwalał. Ciągle musiał być w centrum uwagi.
To minie, usłyszała od psychologa, to taki wiek.
Miał już cztery lata, to kiedy miało mu minąć?
A życie z takim dzieckiem stawało się nie do zniesienia. Nie było im łatwo.
Wioletka natomiast była rozpieszczana przez tatusia. Róża nie dawała rady. Wioletka musiała wszystko mieć i to już, bo inaczej krzyk.
Nie pomagały rozmowy z mężem, Marcin tak był zakochany w swojej córeczce, że żadne argumenty do niego nie przemawiały.
Teraz obie kobiety spotkały się na placu zabaw.
Ponieważ dzieci dobrze się znały już od niemowlęctwa, traktowały siebie po przyjacielsku, jakby ze sobą współpracując w dokuczaniu mamusiom.
Teraz oboje, Wioletka i Fabianek siedzieli na huśtawkach, a mamusie na ławeczce rozmawiały sobie.
Jak sobie radzisz, zapytała Róża?
Lepiej nie mówić, odparła Kalina, jeszcze trochę a Fabianek przejmie pełną władzę nade mną, jeśli czegoś nie zrobimy.
Aż tak źle?
Żebyś wiedziała, nie masz pojęcia ile on ma siły.
Jak się rzuci na podłogę, to nie mogę go podnieść.
Po co go podnosisz, niech leży i wrzeszczy, nawet nie zwracaj na niego uwagi.
W sklepie, zapytała?
Aha, to on ci w sklepie już takie numery wycina?
Tak, jeśli czegoś mu nie chcę kupić.
Coś ci powiem, spróbuj nie zwracać na niego uwagi nawet w sklepie. Zostaw wózek z zakupami i wyjdź ze sklepu i poczekaj aż sam wyjdzie.
Żeby mnie ludzie zakrakali?
Chcesz wychować dziecko czy przypodobać się ludziom?
Może spróbuję, powiedziała Kalina.
A jak u ciebie?
Jeżeli chodzi o Wioletkę, to jest wina Marcina. Marcin uważa, że jego córeczka musi mieć wszystko najlepsze, i wszystko co sobie zażyczy.
No nieźle, powiedziała Kalina, to mamy niezły problem. A miało być tak pięknie, westchnęła.
Planujecie drugie, zapytała Róża?
Coś ty, żadne drugie, z tym jednym nie dajemy radę.
To tak samo jak ja, też nie chcę drugiego, wolę skupić się na jednym, z którym sobie nie radzę, a jak widać, mąż mi nie pomoże.
Dzieciaki chodziły teraz po drabinkach i coś tam do siebie wykrzykiwały. Dobrze się czuły w swoim towarzystwie.
A jak w przedszkolu, nie skarżą się panie, zapytała Róża?
A wiesz, że jest grzeczny, tylko w domu sobie pozwala za dużo.
To masz dobrze, moja Wiola wyrywa dzieciom zabawki z rąk, sama nikomu nic nie da, i na dokładkę bije, jeśli ktoś jej chce coś zabrać.
Pamiętasz jak cieszyłyśmy się będąc w ciąży?
Pamiętam, powiedziała z westchnieniem Róża, tak bardzo pragnęłam dziecka to teraz mam.
Ja też, nie mogłam się doczekać. Dlaczego nam nikt nie powiedział, że to takie potworki?
Dzieci są słodkie, tylko coś chyba źle robimy?
Ja już nic nie wiem, dodała Kalina, tylko się zastanawiam czy będzie gorzej czy lepiej.
Na lepiej to nie licz, one chcą jak najwięcej dla siebie ugrać, i próbują na ile mogą sobie pozwolić. Jeśli z mężami nie będziemy trzymały jednego frontu, to one będą to wykorzystywać.
Masz rację, ale jak przekonać ich do tego, byśmy się wspierali, a nie walczyli o dziecko?
Mam nadzieję, dodała, że przekonam do tego męża, ty też spróbuj, bo wychowamy egoistów.
Czas wracać, powiedziała Róża, obiad trzeba gotować, sam się nie zrobi.
Kobietom jakby urosły skrzydła, pełne dobrej myśli poszły z dziećmi do domów. Podczas obiadu będą rozmawiały na temat swoich pociech ze swoimi mężami, coś muszą zrobić, wiedziały, że od tego zależy przyszłość ich rodzin.