ICH DROGA W DOROSŁOŚĆ
ROZDZIAŁ TRZECI
Zasnęła, zapytał?
Tak, śpi, najadła się, trochę będzie spała.
Jesteś zmęczona, musisz odpocząć, inaczej nie damy sobie rady.
Wiem, powiedziała Róża. Dlaczego ona ciągle ryczy, jak nie przestanie, to ja zacznę w kończy wyć.
Wiesz co, Marcinowi wpadł do głowy pewien pomysł, może poprosimy moją mamę, ona chętnie przyjedzie, zobaczysz, będzie nam lżej.
To może ja swoją mamę ściągnę, też będzie lżej.
Kochanie, próbował łagodzić sytuację, twoja czy moja mama, obojętnie, ważne, żeby nam pomogły.
To co, dzwonię?
Dzwoń, jak się nie zgodzi, ja zadzwonię po moją mamę.
Dobry wieczór tato, zaczął, co u was słychać?
Miło, że zadzwoniłeś, jak Wioletka, zdrowa?
Tak, zdrowa, ale często płacze. Mam prośbę, czy mama mogłaby do nas przyjechać, i trochę pomóc przy małej?
Sam zapytaj. Gienia, syn do ciebie.
Witaj kochanie, usłyszał w słuchawce, co słychać?
No właśnie, chodzi o to, że my nie wyrabiamy, mała ciągle płacze, Róża jest niewyspana, a ja przecież rano do pracy.
Ona nie płacze, powiedziała mama, tylko śpiewa, musicie się do tego przyzwyczaić.
Do tego nie można się przyzwyczaić, odparł, i już wiedział, że mama nie da się wpakować w pieluchy wnuczki.
Kiedy się rozłączył, powiedział do żony, dzwoń do swojej.
Witaj córeczko, usłyszała w słuchawce, co u was słychać, mała zdrowa?
Zdrowa mamo, zdrowa, tylko ciągle czegoś chce.
Ona nie umie mówić, dlatego płacze, powiedziała pani Teresa, daje ci znać, że coś jest nie tak. Musisz nauczyć się odróżniać rodzaje płaczu.
Mamo, ja już nie wyrabiam, w nocy nie śpię, w dzień nie śpię, jeszcze karmię, nie mam apetytu, sama ciągle płaczę, tracę siły, i wiesz co, zaczyna mnie męczyć moja własna córka.
Kochanie, spokojnie, to jest trudny czas w połogu. Chcesz, to jutro przyjadę do was?
Bardzo chcę, powiedziała Róża, jesteś kochana.
W tym momencie Wioletka dała znać o sobie. Marcin poszedł do pokoju, wziął ją na ręce, przytulił do siebie i zaczął cichutko śpiewać piosenkę, jaką pamiętał z lat dziecięcych. Jemu też mama długo śpiewała do snu, zawsze przy tej piosence zasypiał. Ale nie Wioletka. Ciągle płakała.
Daj, powiedziała Róża do męża, nakarmię ją.
Zbliżała się północ, a oni nie mogli zasnąć, ba, nawet położyć się, bo Wioletka ciągle popłakiwała.
Dlaczego ona ma taki brzuszek, zapytał, kiedy zmieniał pieluchę?
Nie wiem, odparła Róża.
Coś jest nie tak, pomyślał, ale przecież nie znał się na dzieciach. Wioletka była ich pierwszym dzieckiem, i chyba ostatnim, po tych przeżyciach mieli dość tej jednej córeczki.
Byli młodymi ludźmi, do tej pory w głowie im były zabawy, przyjemności, a teraz nawet nie pomyślą, że taki świat gdzieś istnieje.
Z samego rana, kiedy Róża zasnęła na blacie stołu kuchennego, do domu weszła jej mama.
Jak ty kochanie wyglądasz, powiedziała z troską w głosie, tak długo nie wytrzymasz.
Mamo, ona dopiero zasnęła.
Idź się wykąp, powiedziała pani Teresa, ja zrobię sobie kawę.
Posłusznie powlokła się do łazienki. Nawet nie wiedziała, kiedy Marcin poszedł do pracy. Zdawało jej się, że czas się gdzieś zatrzymał między porodem a dniem dzisiejszym. Ciągle łzy, ból, i zniechęcenie.
Usłyszała płacz Wioletki. Do pokoju poszła mama.
Była spokojna, wiedziała, że dobrze zajmie się wnuczką.
Kiedy Róża wyszła z łazienki, mama zapytała się jej, gdzie ma koperek.
Nie kupiłam, ostatnio nie gotuję obiadów, nie mam siły.
Kochanie, zaczęła pani Teresa, nie taki koperek, chodzi mi o taki dla dzieci. A jest taki, zapytała?
Nie wiesz tego? Pani Teresa była zdziwiona. Twoja córka ma kolkę, dlatego płacze.
Nie wiedziałam, powiedziała zgodnie z prawdą. Po tym koperku przestanie płakać?
Przestanie, powiedziała pani Teresa, zadzwoń do Marcina niech kupi, bo ja nie wiem gdzie jest u was jakaś apteka.
Kochanie, kup koperek w aptece. Nic nie dyskutuj, tylko idź do apteki i kup.
Wyobraź sobie, że chciał dyskutować na temat koperku, ja nie mogę, kiedy on dorośnie.
Spokojnie, jesteś zmęczona, on przecież chciał się tylko dopytać, nic więcej.
Wiesz co Różyczko, idź połóż się spać, o której będziesz teraz karmić?
Zaraz muszę ją nakarmić, bo znowu zacznie płakać.
Trochę jej brzuszek pomasowałam, to jej ulżyło. Koperek jej pomoże.
W tym momencie wszedł Marcin, podał teściowej opakowanie z koperkiem i patrzył pytająco to na żonę, to na teściową.
Zaparzę herbatkę Wioletce, powiedziała pani Teresa, zaraz będzie dobrze.
Skąd mama wie takie rzeczy, zapytał?
Wychowałam trójkę dzieci, dlatego jestem teraz taka mądra, a uwierzcie mi, też nie było mi łatwo.