UDAWANA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
Następnego dnia kiedy dzieci poszły od szkoły, Łucja wzięła prysznic, zrobiła makijaż, fryzurę, i ubrała jego ulubioną sukienkę. Sam ją kupował, kiedy mieli iść na przyjęcie, a w ostatniej chwili okazało się, że ona nie ma co na siebie nałożyć. Wtedy stanął na wysokości zadania, i przy pomocy właścicielki butiku wybrał tę właśnie sukienkę.
Teraz stanęła przed drzwiami kawiarni, niepewna co ją zaraz spotka. Pierwsza euforia minęła i pojawiły się lęki.
Marian siedział przy jednym ze stolików, ale jego myśli biegały gdzieś, ponieważ nawet nie zauważył, że stoi przed nim żona.
Witaj kochanie, powiedziała, a serce niespokojnie zabiło.
Jesteś, siadaj proszę, musimy porozmawiać.
Łucja usiadła, wlepiła w męża te swoje piękne oczy, i bardzo się bała.
Dużo myślałem, zaczął, i doszedłem do wniosku, że najlepszym dla nas rozwiązaniem w tej sytuacji jest rozwód.
Tego się nie spodziewała.
Bo widzisz, ciągnął dalej, ja nie potrafię być z tobą po tym, co mi zrobiłaś. Nie mógłbym razem z tobą jeść, spać, czy oglądać program w telewizji. Po prostu nie dałbym rady.
Łucja pomyślała, że upokażać się nie będzie, zatem nie będzie prosić o przebaczenie, bo nie czuła się winna. Przecież nic nie pamięta.
Zrobisz jak zechcesz, powiedziała, wstała od stołu i po prostu wyszła.
Łzy same cisnęły się jej do oczu. To już koniec, nie ma małżeństwa, pomyślała.
Jak ja to powiem dzieciom?
Marian wyszedł z kawiarni, nie czuł się z tym dobrze, przecież kochał Łucję, a ona wywinęła mu taki numer. Trudno, musi sobie poradzić z tą sytuacją. Ma pracę, to pochłonie całą jego energię, i póki co, wystarczy.
Łucja nie miała z kim porozmawiać, przypomniała sobie o Joannie. Wybrała numer i usłyszała w słuchawce głos Joanny.
Miło, że zadzwoniłaś, coś się stało?
Tak, Marian chce rozwodu.
O, to grubo, może jeszcze ochłonie i przemyśli?
Już przemyślał, oznajmił mi to przed chwilą.
Chcesz, to przyjadę do ciebie?
A możesz teraz póki dzieci nie ma?
Oczywiście, zaraz będę.
Łucja weszła do domu. Powiało smutkiem i ciszą. Jeszcze parę tygodni temu byli szczęśliwym małżeństwem, a teraz kończy się szczęście.
Już jestem, odezwała się Joanna jak tylko przekroczyła próg domu Łucji. Płakałaś, zapytała?
Nie mogę sobie z tym poradzić, zaczęła, to jakiś koszmar, płacę za coś czego nie pamiętam.
Pić też trzeba umieć, zaczęła Joanna, upiłaś się i po tobie jak widać.
Ale już nie płacz, wszystko powoli się poukłada. To nie koniec świata. Pamiętaj, masz dzieci, nie mogą cię widzieć w takim stanie.
Może połóż się, ja coś ugotuję, żeby dzieci miały obiad, w końcu nic nie wiedzą, i nie rozumieją co się z mamą dzieje.
Łucja poszła do sypialni, a Łucja złapała się za głowę, muszę to jakoś ogarnąć. Była drugi raz w tym domu, nie miała pojęcia co gdzie jest, i co ugotować dzieciakom, a nie chciała już męczyć tym Łucji.
Trochę to potrwało, ale udało się, zrobiła obiad, a kiedy zdziwione dzieci przyszły, oznajmiła, że ciocia Joanna dzisiaj gotowała i że ma nadzieję, że smaczne.
Marian w tym czasie spotkał się z Janem. Musiał z kimś porozmawiać, z kimś, kto zna sytuację.
Kiedy usiedli przy piwie, Jan nie pochwalił zachowania Mariana.
Zobacz jak to jest, żony nam poprzebaczały, ty jesteś z naszego grona jeden mężczyzna poszkodowany, i nie przebaczasz. Jakby tak nasze żony nam nie przebaczyły, to dzisiaj te małżeństwa byłyby przeszłością. I kto tu jest mądrzejszy?
Ale stary, ja nie mogę na nią patrzeć.
Myślisz, że mojej Luśce jest łatwo, że może na mnie patrzeć? Ale ona wie, że dzieci są najważniejsze, cierpi, ale jesteśmy razem. Powiedziała mi, że jak dzieci odejdą już z domu, to mnie zostawi. Ja jednak myślę, że do tego czasu rany w sercu się zabiźnią.
Tak samo Julka i Ulka, też nie odchodzą, po prostu próbują zcalić małżeństwa. A ty uniosłeś się męskim ego. Nie wyjdziesz na tym dobrze, zobaczysz.
Marian nie widział co ma myśleć, jednak nie mógł sobie wyobrazić życia pod jednym dachem z kobietą, która go zdradziła.
Trudno powiedzić jakie jest najlepsze wyjście z takiej sytuacji, jednak jest coś takiego jak przebaczanie i wiara w człowieka.