PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
To się porobiło. W mojej okolicy już jest kilka ognisk Koronawirusa.
Wiadomości podane w internecie mnie osobiście zatrwożyły, nie wiem jak innych, ale to jest coś, z czym zderzamy się jak ze ścianą betonową, którą próbujemy przebić głową.
Ale na te wiadomości władza jakoś nie zwraca uwagi, czyżby znowu zaczęli nas straszyć?
Władza jak widać, ma na głowie coś innego; który z nich dopcha się do koryta. Chociaż wokoło ludzie upominają się o swoje, nic nie stoi im na przeszkodzie, żeby ludzi ogłupiać mowami patetycznymi, pełnymi kłamstw i obietnic bez pokrycia.
Na tle tego wszystkiego toczy się życie wielu rodzin.
A co u moich dziewczyn?
Kryśka toczy boje ze swoim mężem. Zastanawiam się po co? Skoro jest między nimi tyle emocji, to może uda im się uratować małżeństwo?
Zadzwoniła do mnie któregoś dnia, z prośbą o rozmowę.
Kiedy siedziałyśmy już przy kawie, a mina Kryśki nic nie wyrażała, oprócz obojętności i rezygnacji, zapytałam wprost; to co, rozwodzicie się?
Nie wiem Lenka. Boję się rozmowy z nim, żeby czasami nie padło to słowo z jego strony.
A z tamtą, to jak, jest czy nie?
Ponoć nie, odparła, ale tak do końca to nie wiem.
To może zatrudnij detektywa, niech za nim trochę pochodzi.
No coś ty, jakby się zorientował dopiero by było.
A teraz to jest lepiej?
Nie wiem Lenka, poczekam jeszcze.
Jak widać, Kryśka bała się stracić męża, wcale się nie dziwię, przecież są dzieci. Szkoda mi się jej zrobiło, i w takich momentach jestem szczęśliwa, że nie mam męża.
Kaśka jest cała w skowronkach, chociaż dokuczają jej mdłości. Trudno, musi przez to przejść. Mąż schodzi jej z drogi. Będzie się miał przez te dziewięć miesięcy. Trzeba było uważać, to by nie było ciąży. Ale czy byliby tak samo szczęśliwi?
Kaśka pewnego dnia wpadła do mnie z radością wykrzyczała, że leci do łazienki. No to sobie kochana pobiegasz przez dziewięć miesięcy, pomyślałam.
Kiedy już usiadła przy stole wyciągnęła telefon i powiedziała; chcesz się pośmiać?
Pewnie, że chcę, powiedziałam; brakowało mi radosnych chwil z dziewczynami.
Poczytaj sobie, powiedziała, ja aż się posikałam ze śmiechu.
Wzięłam do ręki jej telefon i zaczęłam czytać; Po upojnej nocy pełnej uniesień; Dzień dobry, kwiatuszku.
Dzień dobry, słoneczko.
Posłuchaj myszko.
Tak kotku?
Zrobisz śniadanie, rybko?
Oczywiście skarbeńku.
Jajeczniczkę, złotko?
Ze szczypiorkiem, piesku.
Ale na masełku, żabciu?
Nie inaczej, misiu.
Noż k.....a, przyznaj się, też nie pamiętasz jak mam na imię?
Faktycznie, ubawiłam się nieźle. Ciekawe ile jest prawdy w tym kawale?
O Kaśkę nie ma co się martwić, o nią martwi się mąż.
Tina tak samo, ma się dobrze w swoim małżeństwie, nawet jednego razu przesłała mi kawał, który ją rozweselił. Mnie też, tylko, że ja nie mam takich problemów.
W nocy żona wali męża łokciem, na co mąż;
Co, chrapię?
Nie, odpowiada żona, poezję przez sen recytujesz.
Fajnie mieć takie przyjaciółki, chociaż nie zawsze rozmawiamy czy spotykamy się, ale sama świadomość, że są, daje poczucie bezpieczeństwa.
Życie jak widać toczy się niezależnie od tego, czy politycy dają sobie radę ze wszystkim, czy też nie. Przed nami druga tura wyborów. Obojętnie, który wygra, tak samo żyjemy w niepewności o dalsze swoje losy.
Nie wiemy do końca jak to jest z tym Koronawirusem, ponieważ na każdym kroku okłamują nas, by w ten sposób coś ugrać naszym kosztem.
I tak dzień za dniem dzieje się historia ludzkości.
KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ