W PRZESTRZENI RADIOWEJ
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Antek chodził jak struty. Minęło już parę dni od owego incydentu z Wiesią, a nadal miał wrażenie, że słyszy jej szyderczy śmiech. Na dokładkę Kryśka musiała wyjechać, i snuł się po mieszkaniu, nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Kryśka zawsze była, a teraz nie będzie jej kilka miesięcy, więc sam musi ogarnąć swoje życie. Rozmawiają codziennie, ale to nie to, co jej obecność w domu. Chociaż obiecał sobie, że nie będzie się skarżył ani narzekał, ale tak się nie da.
Gra teraz swoje audycje dość często, musi jakoś zabić tę pustkę. Dużo też czyta, chodzi na spacery, tylko brakuje mu Kryśki.
Nie wiedział, że będzie tak tęsknił.
Radio jakoś samo się prowadzi, prezenterzy grają, bez Wiesi jest spokój, tylko żeby znowu coś się nie sknociło.
Szukał prezenterów, nie chciał zaczepiać na innych radyjkach, dlatego wypytywał, czy ktoś czasami nie chciałby sobie pograć.
Pewnego wieczoru zadzwonił Staszek.
No co tam, zapytał Antek?
Napisała do mnie Wiesia, że ją obgadujesz.
Znowu zaczyna, Antek miał tego dosyć.
A co konkretnie napisała?
Zaraz ci prześlę, powiedział Staszek. Ale to nie tylko do mnie to pisała, do wielu ludzi, tylko że niektórzy ją znają, więc spokojnie. Ale są też tacy, którzy nie mają pojęcia, kto to jest Wiesia, i dlatego te plotki będą się roznosić.
Kiedy skończyli rozmawiać, Antek zadzwonił do Wiesi.
Kobieto, zaczął, kiedy się uspokoisz?
Ja nic nie zrobiłam, już do ciebie nie mam pretensji, to może moja koleżanka?
Powiedz tej swojej koleżance, żeby się zamknęła i przestała roznosić plotki, bo ja zaczynam na was zbierać dowody, nie wiem ile to potrwa, ale doigrasz się, i wciągną cię na czarną listę.
Nie strasz mnie czarną listą, bo już tam byłam.
O, a to nowina, widocznie śpieszno ci z powrotem tam się dostać.
Antek przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Już naprawdę nic nie będę mówiła, tylko wybacz mi.
Antek nie wiedział, czy ma wierzyć jej czy też nie, na wszelki wypadek będzie ostrożny.
Wieczorem odezwała się też Zosia.
Szefie, Staszek mnie wkurza, powiedział do mojej koleżanki, że marnie gram, że powinnam najpierw się nauczyć. a potem zasiadać do grania.
Zosiu, to są wasze sprawy, nie muszę o tym wiedzieć.
Porozmawiaj ze Staszkiem, i dogadajcie się, może on ci coś podpowie, nauczy czegoś.
To ja go mogę nauczyć, odburknęła Zosia. To on gra jakby był na kacu.
Nieźle, pomyślał Antek, jeszcze mi się na radiu pokłócą.
To ma być zabawa, a nie rywalizacja.
Antek nie mógł zrozumieć, że z grania zrobili zawody. Musi coś z tym zrobić.