POZORNE SZCZĘŚCIE
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Sala Urzędu Stanu Cywilnego była zapełniona po brzegi. Cudowny dzień dla dwojga kochających się ludzi. Goście jak zwykle w takich wypadkach dopisali, bo jak tu nie iść na ślub i wesele, skoro jest sposobność do zabawy. Pani urzędniczka wygłaszała swoje formułki, młodzi powtarzali słowa przysięgi, obrączki zawisły na palcach. Teraz miłe buziaczki i powoli uroczystość się kończy.
Sala pustoszeje, ponieważ dalsza część uroczystości będzie na Sali Królestwa. Autokar zabrał część gości, pozostali pojechali swoimi samochodami.
Młodzi będą pamiętać ten uroczysty, wyjątkowy dzień. Goście zapewne też, ale każdy zapamięta to, co jemu zapadło w umyśle. Przez najbliższe tygodnie będzie co wspominać i dokładnie omówić co, kto, z kim i dlaczego.
Ale to już później, póki co, jest na Sali Królestwa wykład, w którym młodzi i goście usłyszą jak to młoda ma być podporządkowana mężowi i uległa, młody natomiast ma kochać swoją już żonę. To tak w skrócie.
Patrzyłam na Marię i Tymoteusza z podziwem. Śliczna para, wyszeptałam do siedzącego obok mnie mężczyzny. Nie wiedziałam, czy jest on Świadkiem Jehowy czy nie, ponieważ nie był z naszego miasta.
Po wykładzie młodzi przyjmowali życzenia, kwiaty, prezenty. Był poczęstunek dla tych, co nie byli zaproszeni na wesele a przyszli na ślub i wykład. Siostry uwijały się przy ciastach i kawie, herbacie, żeby wszystko poszło sprawnie i względnie szybko, ponieważ czekał w restauracji już gorący obiad.
W restauracji lekkie zamieszanie. Tutaj już się pokazało kto z kim się trzyma, kto kogo lubi a kto nie. Wiele było przykrych sytuacji, ponieważ okazało się, że co innego Sala Królestwa a co innego sala balowa.
Zobaczyłam podziały. Ale nie o tym mam teraz pisać, więc wracam do tematu.
Wesele się rozkręcało, zabawa trwała do samego rana. Część gości miała hotel wykupiony, część wracała autokarem do domu.
Teraz zaczyna się prawdziwe życie dla Marii i Tymoteusza.
To co będzie się działo potem, będzie rozczarowaniem dla wielu ludzi. Niestety, takie fakty stara się tuszować, nie ujawniać, ponieważ to by źle świadczyło o tej Organizacji, bo przecież swoim życiem także wysławiamy Boga.
Maria i Tymoteusz wyglądali na zakochanych i dlatego pobrali się dość szybko, ale po pewnym czasie wprawne oko mogło zauważyć, że coś jest nie tak. Młodzi zazwyczaj trzymają się za ręce, trudno im jest być bez siebie kilka godzin, a tu taka oziębłość. Nic nie mówiłam, ale widać było, że coś jest nie tak.
Czas pokaże, że miałam rację.