AŻ PO HORYZONT
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Tego ranka przebudziłam się i zobaczyłam, że nie jestem w swoim łóżku. Po chwili dopiero dotarło do mnie, że przecież jestem u Kacpra. Usiadłam na łóżku, rozejrzałam się wokoło. Przytulny pokoik chociaż mały. Usłyszałam za drzwiami jakaś krzątaninę. Wstałam, spojrzałam w lustro, które było w drzwiach szafy. Twarz miałam zmęczoną, a na sobie jakąś koszulkę Kacpra. No nieźle, teraz to ja muszę iść do domu, bo nawet nie mam kosmetyków, pomyślałam. Wyszłam do łazienki, a po drodze natknęłam się na Kacpra.
Obudziłaś się, powiedział, fajnie, zaraz śniadanie.
Kacper, zawieź mnie do domu, ja nic nie mam, nawet szczoteczki.
Dobrze Lenka, jak tylko zjemy śniadanie, zawiozę cię do domu. Ale pamiętasz, że dzisiaj wyjeżdżamy na mały wypad za miasto?
Tak, odparłam, ale muszę najpierw doprowadzić się do porządku.
Oczywiście, ale zaczynajmy od śniadania.
Kacper cały czas mówił. Zamykał się tylko na chwilkę kiedy miał w ustach kęs chleba. Miło mi się słuchało kiedy opowiadał, jakie widoki możemy ujrzeć nawet zimą.
Kiedy zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę, czas był na wyjazd do mojego domu. Wracałam z bijącym sercem. W samochodzie spojrzałam na telefon, był wyłączony, zapewne się rozładował.
Kiedy weszłam do mieszkania, podłączyłam telefon, żeby się ładował a sama wskoczyłam pod prysznic.
Kacper grzecznie czekał aż się wyszykuję, żebyśmy mogli pojechać na obiecany wypad za miasto.
Włączyłam w końcu telefon. Miałam kilkanaście nieodebranych rozmów i nagrania głosowe. Bałam się je odsłuchać. Nie miałam pojęcia co Maciek miał mi do powiedzenia. Ale nawet sama myśl o tym że ma kogoś, a na dokładkę dziecko, bardzo bolało.
Po jakiejś godzinie Kacper zapytał, czy długo jeszcze.
Kacper, jestem kobietą, więc cierpliwości, jak skończę suszyć włosy to już pójdzie szybciej.
Może zrób sobie herbaty czy kawy?
Nie Lenka, popatrzę jeszcze w telewizor.
No i dobrze, mecz wszystko załatwia, uśmiechnęłam się na tę myśl sama do siebie.
Kto wygrywa, krzyknęłam z mojej sypialni.
Nasi, odkrzyknął, jakbym wiedziała kto to nasi. I teraz też pojawił się w moim sercu promyk radości. Jacy oni nieskomplikowani, dać im mecz i piwo, i szczęście gotowe.
W końcu wyszykowałam się.
Kacper spojrzał na mnie i stwierdził, że teraz wyglądam pięknie i że czas wskakiwać do samochodu i w drogę.
Poczekaj, powiedziałam, telefon.
Odpięłam telefon z prądu i pomyślałam, że wiadomości odsłucham jak już będziemy jechali.
Z bijącym sercem włączyłam pierwszą wiadomość.
Usłyszałam głos Maćka;Lenka, kochanie, wytłumaczę ci wszystko, już niedługo będę w domu.
Kacper miał kamienną twarz, ale cóż, zgodził się, że będę słuchała więc niech się nie wykrzywia.
Druga wiadomość była podobna i następne też w tym tonie. Ale w żadnej nie powiedział, że faktycznie to jest jego dziecko. W istocie rzeczy nie musiał, dziecko go wydało. Cóż za ironia losu, ze mną nie chciał mieć dziecka, bo nie ma czasu na jego wychowanie, a na boku sobie zrobił.
Nie myśl tak, powiedział do mnie Kacper, nie warto, nic nie dasz rady zmienić a tylko siebie zadręczasz.
A co mam zrobić Kacper, to nie jest miłe, kiedy osoba, z którą spędzasz swoje życie zdradza cię.
Wiem, ja też mam za sobą taki związek.
Ty, nic nie mówiłeś?
A czym tu się chwalić, że żona zdradziła mnie z przypadkowym facetem na zabawie sylwestrowej?
To faktycznie, niemiłe, współczuję.
Dzisiejsza wycieczka z tobą, powiedział, to też moja odskocznia.
Dlatego tak dobrze mnie rozumiesz, odparłam.
Odłóż ten telefon, i zajmij się mną, zażartował.
No już zajmuję się tobą, uważaj, bo raczej w łeb dostaniesz.
Obiecujesz, że dostanę, zaśmiał się.
Przestań, lepiej posłuchajmy jakiejś muzyki.