• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

WIERSZE

Strony

  • Strona główna
  • Życie w pigułce 1
  • Życie w pigułce 2
  • Życie w pigułce 3
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Kategorie postów

  • proza, poezja (1)

Archiwum

  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum 24 listopada 2019

TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ SZÓSTY
 
Wkrótce ze szpitala wróciła Sara. Zabrała dziewczynki i niestety, wróciła do męża. Kiedy ją spytałam dlaczego to robi, odpowiedziała, że Mateusz przyrzekł jej, że ani grama alkoholu nie weźmie do ust. A poza tym, ona sama nie da rady wychować dziewczynek.
Co za banał, ale cóż ja mogę więcej zrobić? W takich momentach traci się chęć pomagania.
W pracy z Sarą rozmawiałyśmy normalnie. Zauważyłam, że nawet się uśmiecha, to znaczy, że jednak trochę się hamuje mężulek, tylko dlaczego?
Sprawa się wyjaśniła, Sara wycofała oskarżenie o pobicie, i nie chce zeznawać. Zatem upiekło się Mateuszowi?
Nie mam na to wpływu, ale wiem,że tylko minie trochę czasu, a znowu zacznie się awanturować. Znam to, byłam taka sama, jakby sytuacja moja z przed lat, przeniesiona do domu Sary.
U mnie skończyło się tragedią, a w jej przypadku?
Musiałam posprzątać mieszkanie po wizycie księżniczek i Sary. Małe istotki w trybie przyśpieszonym narobiły bałaganu. 
Delektowałam się wieczorami ciszą i spokojem, często też rozmawiałam z ludźmi w internecie i wymienialiśmy się uwagami i doświadczeniami. Zdarzało się, że wykorzystywałam te doświadczenia innych osób, do swoich książek.
Dzisiaj wieczorem zrobiłam sobie kanapki, i przeniosłam się z talerzem do salonu. 
Zjadłam kanapki, i otworzyłam laptopa. Czas trochę popisać. Dawno nie zaglądałam do moich książek, czasu ciągle mi brakowało, teraz z lubością przejrzałam notatki i zaczęłam pisać.
Było grubo po północy kiedy skończyłam rozdział książki. Często pisząc, zalewałam się łzami, tak już mam, jestem wrażliwa nawet na myśli, które tworzą jakąś sytuację w mojej książce.
W końcu zamknęłam laptopa i poszłam do łazienki. Czas szykować się do spania, przesadziłam trochę z tym pisaniem na dzisiaj.
Kiedy wyszłam spod prysznica, usłyszałam dzwonek telefonu. Któż to o tej porze, pomyślałam, toż to czas na spanie a nie na pogaduchy.
Spojrzałam na telefon, Sara.
Co się dzieje Sara?
Mogę przyjść do ciebie z dziewczynkami, zapytała?
Jasne, że możesz. Nie musiała nic mówić, wiedziałam co się dzieje. Pan i władca poczuł się już pewnie, więc zaczął pić.
Cholerka, pomyślałam, rano do pracy, jak my to zorganizujemy?
Zadzwonię do dyrektorki, może nas zrozumie. A na dokładkę nie wiadomo co jest z Sarą, czy czasami nie jest pobita.
Zadzwonił domofon. Otworzyłam i po paru minutach weszła Sara z dziewczynkami. 
Co on ci zrobił, krzyknęłam?
Jak można tak katować drugiego człowieka?
Sara, musisz się od niego uwolnić, bo cię w końcu zabije ten drań.
Dziewczynki jadły kolację, zapytałam?
Tak, są też wykąpane, tylko położyć je spać.
Jeśli będą w stanie zasnąć, odparłam.
Sara, może zadzwonimy po pogotowie?
Ledwo zdążyłam wypowiedzieć te słowa, a Sara leżała zemdlona na podłodze. Dziewczynki zaczęły płakać, musiałam ogarnąć jakoś tę sytuację.Wybrałam numer sto dwanaście, a potem zaczęłam cucić Sarę. Dziewczynki trzymały się mojej spódnicy, nie miałam więcej rąk, żeby je jeszcze przytulić.
Za chwilę zrobiło się tłoczno w moim mieszkaniu, bo i policja, i pogotowie pałętało mi się po pokojach.
Zabrali Sarę znowu do szpitala, a ja próbowałam położyć spać wystraszone dziewczynki.
Kiedy już prawie usnęły, zadzwonił domofon. Usłyszałam w słuchawce zachrypnięty, pijacki głos Mateusza; gdzie jest Sara?
Ja ci dam Sarę, pomyślałam, i wybrałam numer sto dwanaście.
Po paru minutach zrobił się spokój.
Dziewczynki w końcu usnęły. Musiałam sama się wyciszyć, bo inaczej zaraz i ja znajdę się na pogotowiu.
Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła czwarta rano. Poszłam do pokoju gdzie spały dziewczynki, otuliłam je kołdrą, a sama padłam ze zmęczenia na łóżko
24 listopada 2019   Dodaj komentarz
Halszka70 | Blogi