TO TYLKO PRZYJAŹŃ
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
Dni mijały nam szybko, aż przyszedł moment, kiedy trzeba było wracać. Po śniadaniu spakowaliśmy swoje rzeczy do samochodu, i w drogę. Podróż była radosna, inna niż wszystkie poprzednie. Wyruszyliśmy w tę podróż jako przyjaciele, wracamy jako para. Grześ, zapytałam, jak będziemy sobie teraz układać życie? Lenka, najpierw musimy pomyśleć o zmianie mieszkania. A poza tym , nie jest nam potrzebne dodatkowe mieszkanie, więc sprzedamy swoje, a kupimy wspólne. Wiesz kochanie, dodałam, pomyślimy może o kupnie domu.
Chcesz mieć dom, zapytał? Fajnie byłoby z rana wychodzić na własne podwórko i wypić kawę przy wtórze ptaków.Dobrze Lenka, porozmawiamy o tym.
Kiedy już weszliśmy do mojego mieszkania, stwierdziłam, że trzeba jak najprędzej zająć się zmianą, bo w moim domu wszystko mi przypominało Pawła. Każda jedna rzecz czy to w kuchni czy to w pokojach, była związana z tamtym życiem. Myśli krążyły ciągle między wspomnieniami, a przecież mam już inne życie, to realne, które daje mi się wyciszyć i zacząć żyć, po prostu żyć. Zarówno ja jak i Grzesiek nie zapomnimy ani o Pawle, ani o Ance, tylko będziemy sobie układać życie ze sobą.
Grzesiek, musimy iść na zakupy, przerwałam milczenie. Dobrze, bierzemy samochód, czy idziemy spacerkiem, zapytał? Musimy wziąć samochód, bo niczego nie mamy, w rękach nie damy rady tego wszystkiego przynieść.
W sklepie było dość tłoczno, jak zwykle zresztą w naszym mieście w strefie granicznej. Przyzwyczajeni do tego, spokojnie wkładaliśmy do wózka potrzebne produkty.
W domu trochę czasu upłynęło zanim uporaliśmy się z zakupami. Co ugotować, zapytałam? Grzesiek popatrzył na mnie i powiedział, że gotować to będzie on, a ja mam sobie odpocząć, bo jeszcze się nagotuję, jak on będzie pracował. Ale ja też kochanie będę pracowała, to żaden argument, czasami też ugotujesz jak ja będę w pracy. Pewnie, że będę gotował, a teraz zmykaj odpoczywać, będzie niespodzianka. Po tych słowach Grzesiek pocałował mnie i wziął się za mięso.
Żeby mu nie przeszkadzać poszłam do pokoju i włączyłam komputer, niech się otwiera, a ja załadowałam pralkę do prania. Będzie kilka pralek, bo to i Grześka rzeczy trzeba wyprać. Z tą świadomością poczułam spokój i bezpieczeństwo przy boku Grześka.
Obiad był smaczny, powiedziałam, kiedy odstawiłam pusty talerz. Zatem mój drogi, będziesz też gotował, szkoda marnować taki talent, dodałam, uśmiechając się do Grześka.
Grzesiek popatrzył na mnie i też się uśmiechnął, lubię gotować, zwłaszcza wtedy, kiedy mam coś do przemyślenia.
A teraz co miałeś do przemyślenia, zapytałam?
Bo tak pomyślałem, że chyba powinniśmy wziąć ślub, żeby wszystko razem legalnie i swobodnie sobie wszystko załatwiać.
Dobrze Grześ, ale jeszcze to przegadamy, bo wiesz, każde z nas ma jakieś zasoby i to trzeba uregulować też prawnie, tak dla naszego komfortu psychicznego.
Chcesz intercyzę, zapytał? A ty Grześ? Nie mam zamiaru się z tobą rozwodzić, powiedział, ale jak chcesz, to spiszemy. To co przed naszym małżeństwem to będzie każdego z nas, a po małżeństwie, wspólne.
Teraz już mogę być pewna, że nic nie stanie na przeszkodzie naszemu szczęściu.
Zrobię kawę, powiedział Grzesiek. Kiedy już kubki stały na stole, Grzesiek przytulił mnie i powiedział; jak dobrze, że ciebie mam kochanie, czuję się przy tobie spokojny i kochany. Bo też mnie kochasz, prawda? Tak Grześ, odparłam, też cię kocham. Grzesiek pocałował mnie i stwierdził, że jutro idziemy do Urzędu Stanu Cywilnego i po obrączki, a obrączki z naszych poprzednich małżeństw pójdą do sejfu.