ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
Po południu kiedy to Grzesiek już porozmawiał z Zośką, zaproponowałam, że może wybierzemy się na jakieś tańce. Paweł popatrzył na mnie, kopnęłam go w kostkę, żeby zrozumiał o co chodzi. Dobrze, powiedział, zadzwoń do Anki, niech się z Grześkiem szykują. Jak nas wpakowali w ten kanał to niech razem z nami wyciągają Zośkę z dołka. Oczywiście nie omieszkałam przypomnieć Grześkowi, że to wina jego przyjaciela, że ja teraz mam na karku jego żonę, więc niech nie marudzi tylko bierze Ankę i rozbawiamy wszyscy Zośkę. Może zobaczy, że bez Antka też istnieje życie. Łatwiej będzie jej przejść przez tę zdradę, jaką zafundował jej małżonek. Zośka z początku nie chciała iść, zasłaniała się złym stanem psychicznym, ale w końcu uległa i wyszykowana w nowe ciuchy, była gotowa na wyjście do restauracji. Cała nasza piątka weszła do lokalu i zasiadła wygodnie przy zamówionym wcześniej stoliku. Orkiestra już przygrywała, zatem będą tańce. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, bo do stolika podszedł kolega Grześka, przywitał się z nami i został zaproszony przez naszych mężów do zajęcia miejsca. Niech zje z nami kolację, zgodnie stwierdzili nasi panowie. My nie miałyśmy nic przeciwko temu, ponieważ przyszliśmy się zabawić, więc nie będziemy poruszać poważniejszych tematów. Pierwszy do tańca poprosił Zośkę Bartek. Potem nasza czwórka też z ochotą ruszyła do tańca. O dziwo, Zośka zaczęła się nawet uśmiechać. Spodobał się jej doktorek. Wprawdzie trochę młodszy, ale co to ma do rzeczy, ładnie razem wyglądali. Fajnie, udało się, Zośka zapomniała chociaż na trochę o swoich problemach. Z Bartkiem jakby zapomnieli o nas. Cały czas bawili się razem i coraz bliżej byli siebie. Nieźle, tylko żeby i ten jej nie skrzywdził, pomyślałam. Po północy czas był wracać, panowie przecież rano do pracy. Zośka pożegnała się z Bartkiem dość wylewnie. Nie wiem, czy to dobrze, ale ważne że nie płacze już, tylko zadowolona wracała z nami.
Rano kiedy wstałyśmy, zwierzyła mi się, że umówiła się na wieczór z Bartkiem. Nie wiem Zosiu, czy to dobrze, ale skoro ma tobie to pomóc. Tylko żeby Antek nie szukał w tobie przyczyny rozwodu. Mało mnie to obchodzi, powiedziała, ja mam dowody na to, że to on mnie zdradza. Wiesz, wrócę dzisiaj do domu, nie będę ciągle siedziała wam na karku. Teraz nie specjalnie mnie obchodzi jego zdrada, zajmę się randkami z Bartkiem, powiedziała i zniknęła w łazience. Zosiu, a on jest wolny czy żonaty, zapytałam? Wolny, dlatego nie będę się bała, że jakaś kobieta mnie dopadnie. No to się narobiło, pomyślałam, ale skoro to pomaga Zośce wychodzić z dołka, to czemu nie.
Wieczorem razem z Pawłem siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś program, kiedy ktoś zadzwonił. Paweł poszedł otworzyć. W drzwiach stał Antek. Poproś Zosię, powiedział, chciałem porozmawiać. Zosi nie ma, krzyknęłam z salonu, przecież poszła w południe do domu. Tak wiem, tylko gdzieś poszła wieczorem. Jak wychodziła to powiedziała, że idzie do ciebie. To się zaczyna niezła kołomyja, pomyślałam. A co lala cię pogoniła, zapytałam? Po takim długim czasie zaczynasz szukać żony? Nie wiem gdzie poszła, powiedziałam, jest dużą dziewczynką i robi co chce, mi się nie musi zwierzać jak nie ma na to ochoty. Ty coś wiesz, powiedział Antek, tylko nie chcesz mi powiedzieć. Może tak, może nie, odparłam, ale to są wasze sprawy. Nie trzeba było zdradzać Zosi, to byś teraz nie miał takich dylematów. Antek zignorował moje słowa i zwrócił się do Pawła; proszę cię, powiedz mi gdzie ona jest? Paweł popatrzył na mnie, potem na Antka i powiedział, że to nie jego sprawa, a kobiety milczą solidarnie, więc on też nic nie wie. Kiedy Paweł już zamknął drzwi, powiedział do mnie; ja cię kiedyś uduszę. Nie przesadzaj kochanie, nie będę sypać Zosi, a zresztą, ja tak do końca nie wiem gdzie ona jest. Paweł, widzisz jak się wszystko plącze w życiu, i to przez jeden romans, można zrobić tak dużo krzywdy wielu ludziom, więc uważaj, pogroziłam palcem