ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Złe jak osy i ostre jak żyletki poszłyśmy z Anką do salonu. Gotowałam się wewnątrz, Anka zapewne też. To nasi mężowie wiedzieli o zdradzie i zapewne popierali Antka, skoro nic nam nie mówili. A może przesadzamy, zapytała Anka? To nie nasze małżeństwa są zagrożone tylko Zośki małżeństwo jest zagrożone, powiedziałam. To fakt, tylko my nie wiemy czy nasi panowie coś nie wywijają, skoro ich nie razi zdrada kolegi, a przecież wiedzą, jak my się na to zapatrujemy, wiedzą, ile nas kosztowały zdrady w naszych poprzednich małżeństwach, Anka jeszcze nie ochłonęła jak widać, mi powoli mija złość na naszych panów. Po chwili przyszli obaj, nie odzywali się, widać było im głupio, albo udawali. Wiedzieliśmy, zaczął Grzesiek, ale co mogliśmy zrobić, on jest dorosły, sam odpowiada za swoje czyny. Tłumaczyliśmy mu, ciągnął dalej Paweł, że do niczego dobrego to nie prowadzi, ale on wierzył w to, że się nie wyda. Tylko że Zośka czuła,wiedziała, że małżeństwo jej się rozpada, dlatego poprosiła nas o pomoc, powiedziałam podniesionym głosem. Kochanie, nie denerwuj się, Paweł próbował mnie uspokoić. Na razie kochanie nie mów nic do mnie, bo mogę powiedzieć coś, co potem będę żałować, powiedziałam, i zawiesiłam głos, pamiętasz jak ja cierpiałam? Paweł już nic nie powiedział. Grzesiek, porozmawiaj z Zośką jak wstanie, poprosiłam grzecznie, choć zapewne tak nie wyszło jak zamierzałam to powiedzieć, ale trudno, nie cofnę tego tonu głosu. Grzesiek zgodził się porozmawiać, ale musi zostać z nią sam. Dobrze, powiedziałam, jeśli się na to zgodzi. Tylko nie doprowadź jej do łez, ona ma się uspokoić, jakoś musi przez to przejść. Za chwilę usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, Paweł poszedł otworzyć i w pokoju zjawił się Antek. Był roztrzęsiony. Gdzie jest Zosia, zapytał? Śpi, powiedziałam, ale budzić jej nie będę, jak chcesz to poczekaj albo nie, jest mi to obojętne. Poczekam, powiedział i usiadł na fotelu. Żeby cię mrówki oblazły, pomyślałam. Podniósł głowę i popatrzył na mnie. Co się lampisz, zapytałam? Nie, powiedział, ja tylko tak bezwiednie. Kochanie, odezwał się Paweł, chodź na chwilkę do kuchni. Obiadu mu nie dam, mam tylko dla Zosi, powiedziałam do niego. Nie chodzi o obiad, tylko proszę cię uspokój się, nie chcę tutaj awantury, a ty robisz wszystko żeby ją wywołać; Paweł był poruszony. Dobrze, powiedziałam, będę siedziała cicho. Wróciłam do salonu, Antek rozmawiał z Grześkiem, a Anka zionęła ogniem. Anka, powiedziałam, choć ze mną do kuchni, proszę. W kuchni Paweł szykował kawę, tylko nie wiem po co, przecież wszyscy mieli teraz podniesione ciśnienie. Dla mnie nie rób, powiedziałam do męża. Dla mnie też nie, Anka widać nie miała też ochoty na kawę. Kiedy Paweł poszedł z kawą do salonu, ja poprosiłam Ankę, żebyśmy się trochę wyciszyły bo faktycznie wywołamy burzę, a po co nam to teraz. Wystarczy, że Zośka jak wstanie będzie miała trudną rozmowę, dobrze, że pogadają od razu z fachowcem. Zośka wstała i zaspana weszła do kuchni. Poprosiła o kawę. Najpierw obiad kochana, powiedziałam do niej. Dobrze, zgodziła się jak małe dziecko więc jej szybko odgrzałam, żeby się nie rozmyśliła. Zapewne była jeszcze pod wpływem leku. Zjadła w ciszy i dostała kawę. Dlaczego ja spałam u was, zapytała? O kurka, co się dzieje? Popatrzyłam na Ankę, ale ona była spokojna. Zaraz dojdziesz do siebie, powiedziała do Zośki. Kiedy Zośka upiła parę łyków kawy Anka jej powiedziała, że Antek przyszedł po nią i jest z naszymi mężami w salonie. Teraz Zośka już sobie przypomniała co ją tak powaliło z nóg. Jej oczy znowu napełniły się łzami. Jak można tak niszczyć osobę, którą się kochało, pomyślałam?