ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ TRZECI
Jechaliśmy z Pawłem samochodem do domu z tego spotkania, a ja milczałam, zastanawiałam się, co takiego wywinął ten wymuskany Antek, że Zośka wylewała przez niego łzy. Co nic nie mówisz, w końcu Paweł przerwał moją zadumę. A nic takiego, tak myślę o tym naszym spotkaniu, bo ciekawa jestem jaki jest faktycznie Antek, bo mnie wkurzył tym gapieniem się na mnie. Oj tam zaraz gapił się, po prostu siedziałaś naprzeciw niego, odparł Paweł. Kochanie, ja umiem odróżnić patrzenie od gapienia. Wy to macie wybujałą wyobraźnię. Paweł jak widać dobrze się bawił, nadal śmiał się jak z dobrego kawału, który sobie sam opowiedział. Śmiej się śmiej, pomyślałam, nic ci więcej nie powiem, sama sobie poradzę z problemami Zośki. Następnego dnia po śniadaniu zadzwoniłam do niej, żeby umówić się na spotkanie. Zośka zapłakanym głosem powiedziała, że teraz nie może, że zadzwoni jak tylko się uspokoi. Biedna, co ona musi czuć, co ten Antek wyprawia takiego, a może to jej wybujała wyobraźnia? Różne scenariusze cisnęły mi się do głowy. Zadzwoniłam do Anki. Kiedy już się odezwała, zapytałam co wie o małżeństwie Antka i Zośki. Wiedziała niewiele. Co się tak tym interesujesz, zapytała? Opowiedziałam jej sytuację z Zośką w restauracji. Dziwne, powiedziała Anka, bo wydawało jej się, że to fajne małżeństwo, ale ja miałam odmienne zdanie. Przyjeżdżaj do mnie, to pogadamy, powiedziałam, mam nadzieję, że nie masz specjalnie dużo roboty. Anka po niespełna godzinie była już u mnie i kiedy zrelacjonowałam jej całość sprawy, zadzwonił telefon, to Zośka chciała się umówić na kawę, więc ją zaprosiłam do siebie, wytłumaczyłam jak ma jechać żeby nie zabłądzić, bo przecież pierwszy raz będzie u mnie. Kiedy już się zjawiła wyglądała już dobrze. Umalowana, chociaż nie uśmiechnięta. Zdawkowe zdania na temat jazdy, pogody i zasiadłyśmy do kawy. Zośka patrzyła to na mnie to na Ankę, i nie wiedziała jak ma się zachować, bo przyjechała do mnie żeby porozmawiać a tu jeszcze Anka siedzi. Uspokoiłam ją, że Ankę przecież też zna a Anka to na pewno nikomu nie wychlapie, bo inaczej będzie miała przechlapane u nas. Zośka uśmiechnęła się, i zaczęła mówić o swoich niepokojach, które spowodowane są zachowaniem Antka. To były tylko same domysły i przypuszczenia, bo zachowuje się nie tak jak kiedyś, wraca do domu kiedy chce i nie tłumaczy się, bo przecież był w pracy. A kiedy Zośka zadzwoniła do pracy, to dowiedziała się, że pan doktor już poszedł do domu. Zatem to nie był dyżur w szpitalu. Dobrze się kamufluje, pomyślałam, ale cóż poradzić w takiej sytuacji. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale wyręczyła mnie Anka, trzeba go poobserwować, odparła, to zobaczymy co pan doktorek takiego wywija po pracy. Stanęło na tym, że zaczniemy go szpiegować.