CIENIE ŻYCIA
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI
Następnego dnia wstaliśmy dość późno. Trzeba było się pośpieszyć żeby zdążyć na czas do pracy. Ale z takimi kłopotami i zmartwieniami praca szła mi bardzo ciężko, męczyłam się, a godziny dłużyły się okropnie. Kiedy to wszystko się skończy, myślałam, a w głowie kołatała się ciągle jedna myśl, że nie żyje człowiek. Przestań Inka, skarciłam siebie, chcesz doprowadzić się do obłędu? Paweł dzwonił kilka razy, jakby chciał się przekonać czy jeszcze jestem. Kochanie, powiedziałam w końcu, uspokój się, w domu porozmawiamy. Ta sytuacja doprowadzała nas do niepewności i lęków. A co mają powiedzieć żony Janusza i detektywa? Lepiej nie myśleć. Nie wiem nawet czy ci dwaj są na wolności, czy w areszcie. Nie pytałam też o to Pawła, może lepiej nie wiedzieć? Czas płynął bardzo powoli, a tak chciałoby się mieć już za sobą tę walkę w sądzie. Paweł był ciągle zamyślony jakby nieobecny. Bywało, że zasiadał do pisania i zamierał w bezruchu na kilka minut. Zaczęłam się bać o jego zdrowie. Teraz musiałam być silna dla niego.
Wiedziałam, że kiedyś się rozsypię, ale w tej sytuacji mobilizowałam swój umysł do ciężkiej pracy. Bywało, że budziłam się w nocy, a Paweł siedział na brzegu łóżka, jakby zastygł w jednej pozie. Kochanie, połóż się, mówiłam, dam ci leki. Aplikowałam mu tabletki jakie przepisała mi Anka, i Paweł zasypiał, a ja czuwałam przy nim. To były bardzo ciężkie tygodnie dla nas obojga. Anka z Grześkiem także starali się nam pomóc, ale świadomość tego co się stało i jakie mogą czekać nas tego konsekwencje, nie dawały nam spokoju. W końcu przyszedł czas pierwszej rozprawy. Wymęczeni i niepewni dnia następnego weszliśmy do gmachu sądu. Na wokandzie byliśmy pierwsi, zatem zaraz będziemy wchodzić. Świadomość tego, że na pierwszej rozprawie się nie zakończy, jeszcze nas mobilizowała. Adwokaci Pawła byli gotowi, zatem mamy wsparcie. Wtuleni w siebie, czekaliśmy kiedy wywołają nas na salę, w końcu zagrzmiało jak echo:" Proszę na salę....."