ŻYCIE I JEGO CIENIE
ROZDZIAŁ PIĄTY
Tomek z samego rana, jeszcze przed pracą, wyskoczył do sklepu po pieczywo. Żal mu było Janka, ale cóż mógł zrobić, Janek musi sam zadecydować, co chce zrobić ze swoim małżeństwem.
Kiedy wrócił z zakupami, Janek już parzył kawę.
Zostaw, powiedział Tomek, sam to zrobię.
Przecież nic już mi nie jest, Janek trochę zdenerwował się na przyjaciela, chociaż wiedział, że robi to z troski o niego.
Usiedli do śniadania, potem spokojnie wypili kawę, nie odzywając się do siebie. W końcu Tomek wyciągnął z szuflady zapasowe klucze, i położył na szafce w przedpokoju.
Jak będziesz chciał wyjść, tu masz klucze, powiedział.
To trzymaj się brachu, będę po piętnastej.
Janek siedział jeszcze nad kawą, myśli jego biegały jak oszalałe. Musi dowiedzieć się, gdzie jest jego dziecko.
Nie wiedział jak się do tego zabrać, zatem zadzwonił do opieki.
Pani grzecznie poinformowała go, że dziecko ma się dobrze, jest u dobrej rodziny i Janek ma się nie martwić o małego, tylko niech udowodni, że potrafi stworzyć dziecku odpowiedni dom.
Jak ma to zrobić, kiedy praktycznie nie ma sam gdzie się podziać?
Kiedy Tomek wrócił z pracy, zastał Janka siedzącego w kuchni nad tą samą kawą.
Tak nie można, powiedział do Janka, musisz coś ze sobą zrobić.
Janek był jakby odrętwiały. Słuchaj, powiedział, nie oddadzą mi dziecka.
Tomek nie wiedział jak ma go pocieszać, dlatego tak po męsku wyciągnął z szafki butelkę wódki i kieliszki.
Wypijemy, powiedział, to się lepiej poczujesz.
Janek nie oponował, wypił kieliszek wódki, chociaż mu nie smakowała.
Potem Tomek zadzwonił po pizzę a kiedy przywieźli ją, ze smakiem zjedli co do okruszka.
To co, powiedział Tomek, na drugą nogę, żeby nie kuleć?
Janek wypił drugiego kieliszka, potem trzeciego i czwartego. Aż w końcu wysączyli wszystko z butelki aż do dna.
Panowie teraz mieli nad czym ubolewać, i mieli wiele pomysłów, żeby rozwiązać problem. W tym błogim stanie pozasypiali.
Dodaj komentarz