ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Mamy gościa na kolacji, krzyknęłam w stronę kuchni, gdzie nasi mężowie uwijali się z kolacją. A kto będzie, odkrzyknął Paweł? Zośka, powiedziała Anka dość głośno, na tyle, że panowie zrozumieli. Co wy kombinujecie, krzyknął Grześ w naszą stronę? My, co wam przyszło do głowy, po prostu Zośka przyjedzie trochę pobyć z nami. To już zaczęło nas denerwować, nasi mężowie to nie głupki, a poza tym trochę nas już znają. Skoro nasze spotkania się zagęszczają z dnia na dzień, to zaczynamy coś kombinować, i o tym wiedzieli Paweł z Grześkiem, dobrze, że jeszcze Antek o tym nie wie.
A teraz musimy tak się organizować, żeby spotykać się wtedy jak nasi mężowie są gdzieś czymś zajęci, wtedy nie będzie podejrzeń. Tak nam się wydawało. Zośka była za jakieś pół godziny, w momencie, kiedy zasiadaliśmy do kolacji. Paweł podał jej krzesło i popatrzył się na mnie. Zośka była bez makijażu, już nie mówię o tym, że nawet się nie uczesała. Po oczach było widać, że płakała. Przy stole zapadła cisza. Jedliśmy powoli,a ja już myślałam, jak Zośkę zmusić do umalowania się i uczesania. Co ten dupek z nią zrobił, pomyślałam i serce mi się krajało. Wspomnienie tych lat, kiedy to ja byłam zdradzana wracało do mnie w takich chwilach jak bumerang. Zośka niewiele zjadła, chociaż staraliśmy się ją zachęcić do jedzenia. Po kolacji Paweł powiedział; ja zmywam, idźcie już pogadać. Poszłyśmy we trzy do pokoju i zaczęłyśmy od tego, żeby pomalować Zośkę i oczywiście ją uczesać. Trochę to trwało, ale udało się, teraz wyglądała jak Zośka, jaką poznałyśmy na tej nieszczęsnej kolacji. Zośka chciała się wygadać i dowiedzieć czy już coś wiemy. Obie zgodnie powiedziałyśmy, że jeszcze nie wiemy nic, ale będziemy się starały. Zośka wyjęła z torebki jakąś kartkę i położyła na stoliku. To może się wam przydać, powiedziała. Na kartce były adresy i telefony, jak również gdzie i kiedy pracuje Antek. Fajnie, to już dzisiaj zdrajca dostanie niespodziankę, pomyślałam. W końcu Zośka pojechała, bo może Antek już jest w domu. Biedna, wiem co ona może teraz przeżywać. Jak już Zośka zniknęła za drzwiami, dopadłam szuflady gdzie miałam stare telefony, ale jeszcze sprawne, tylko kupić kartę, powiedziałam do Anki. Tylko jak tu iść po tę kartę, skoro mężowie są w domu, zapytała Anka? Chyba dzisiaj nie damy rady, powiedziałam, musimy to przełożyć na jutro. Coś ty, nawet nie myśl tak, przerwiemy mu tę randkę z panienką, Anka była bardzo pobudzona, chciała już dołożyć Antkowi, tylko żeby kupić tę kartę do telefonu. Ubrała buty i powiedziała do panów, że musi do apteki, bo wiecie co się stało. Panowie nie wiedzieli, ale skwapliwie potaknęli głowami. A ja siedziałam i patrzyłam bezwiednie w ekran telewizora, i czekałam kiedy wróci Anka z kartą.
Dodaj komentarz