ZDRADZONA MIŁOŚĆ
ROZDZIAŁ ÓSMY
Wracałyśmy szybko do domu, żeby nie podpaść mężom, aby nie zaczęli nas z kolei śledzić, dopiero by było. W domu ostentacyjnie zaczęłyśmy wyciągać swoje szpilki, żeby pokazać, iż faktycznie byłyśmy w sklepie po buty. Ale nasi panowie, popatrzyli tylko i Paweł zapytał Grześka; powiedz i stary, kiedy one przestaną kupować buty? Nie zadawaj mi trudnych pytań, odparł Grzesiek i panowie wrócili do oglądania meczu. No, to mamy już załatwione, nasi mężowie wlepili wzrok w ekran telewizora, zatem spokojnie robimy notatki. Ale jak go zaszantażujemy, zapytałam? Musimy zdobyć jego numer telefonu a to nie powinno być trudne, odpowiedziała Anka, przecież musi być w internecie, skoro prowadzi gabinet ginekologiczny. Inka, poszłabyś do niego po poradę, zapytała Anka? Nie wiem, odparłam, jakbym nie miała wyboru to zapewne tak, ale nie wydaje mi się, żebym była z tego zadowolona. Już na tej kolacji jak we mnie wlepił te swoje ślepia, wiedziałam, że to niezły gagatek, tylko nikt nie chciał mi wierzyć. Ja ci wierzę, powiedziała Anka i kopnęła mnie w nogę. Do kuchni wszedł Paweł, popatrzył na nas, gdzie tam popatrzył, wlepił wzrok i powiedział do nas; co wy knujecie? My?, siedzimy grzecznie sobie i rozmawiamy, przecież nie lubimy meczów, odpowiedziałam. Paweł pokręcił głową i zniknął za drzwiami niosąc ze sobą piwo, bo przecież mecz bez piwa nie istnieje. Dobrze, mamy ich na razie z głowy, powiedziała Anka i wyciągnęła zeszyt z zapiskami spod bluzki. No co, powiedziała patrząc na mnie, tam by swoich łap nie wsadził. Rozbawione, nawet nie zauważyłyśmy jak miło nam mijał czas na rozmowie o tym, jak to damy popalić Antkowi. Po meczu nasi panowie poczuli się głodni, dlatego zaczęli szukać w lodówce co by tu zrobić na kolację. Jak już zrobicie kolację, powiedziała Anka, to nas zawołajcie, teraz my pójdziemy oglądnąć jakiś program. Podniosłyśmy się z miejsc i doleciały za nami słowa Pawła; mówię ci stary, one coś kombinują. W pokoju szybko schowałam zeszyt, żeby któryś z nich nie podejrzał, co robimy. Zadzwonił telefon Anki, i słyszałam tylko jak Anka mówiła do słuchawki; aha, aha, aha. Kto dzwoni, zapytałam? Zośka, odparła Anka. Co on znowu zrobił? Jeszcze nie wrócił z pracy, powiedziała Anka, zasłaniając ręką słuchawkę, żeby Zośka nie usłyszała. To było do przewidzenia, powiedziałam, czego od nas oczekuje, spytałam? Chce do ciebie przyjechać. To niech wsiada w samochód i przyjeżdża, zje z nami kolację, powiedziałam. Biedna Zośka, przeżywa katusze przez tego dupka.
Dodaj komentarz