PRZYGODA Z PANDEMIĄ CZĘŚĆ TRZECIA
ROZDZIAŁ ÓSMY
Jesienna pogoda też może być piękna. Drzewa zmieniają barwy liści w lesie. Na polach mgła z samego rana, przykrywa ziemię, jakby miękką pierzynką.
W sadach robi się cisza i spokój, a drzewa wyglądają niczym ptaki pozbawione swoich piór. Powoli przyroda szykuje się do snu zimowego. W parkach liście ścielą się pod stopami, niby puchowy dywanik, szeleszcząc wesoło, jakby szedł dziadek z kuchni do pokoju, przesuwając po podłodze kapciami. Przyroda tego roku robi niespodzianki, jedną z nich jest burza, która przeszła początkiem października. Przetaczając przez wioski, robiła niezłe spustoszenie, nawet zrywając dachy niektórych domostw. Na nią nie ma rady, rządzi się jak sama chce.
W polityce też nie lepiej. Chociaż zachorowalność na koronawirusa ciągle wzrasta, to polityka mam się dobrze. Ciągle coś nowego się dzieje, a efekty sejmu chwilami przerażają, a chwilami powodują rozdrażnienie. W innych jeszcze przypadkach nieźle można się ubawić. Jednakże nikt z polityków nie przejmuje się zapowiedzianymi strajkami rolników czy górników.
Nazwać to wszystko kabaretem? Raczej nie, bo kabareciarze mogą się poczuć urażeni, ponieważ robią coś dobrego, pożytecznego, a sejm niestety, nie.
Takie moje rozmyślanie dopadło mnie kiedy wyszłam z domu po to, aby się przejść, póki nie padają deszcze. Z czasem trzeba będzie nosić parasolkę, jeśli będę chciała wyjść na taki spacerek.
Zadzwonię do Kryśki, pomyślałam.
Wyciągnęłam telefon, wybrałam numer i po chwili usłyszałam głos w słuchawce.
No witaj Lenka, miło, że dzwonisz, co u ciebie?
Jestem w mieście, odparłam, chodzę sobie bez celu, i tak zachciało mi się pogadać z tobą.
To może przyjdź do mnie, bo jak widzę, dopadła cię melancholia. Jest u mnie Tina, dodała, zatem będzie wesoło.
Tina lubiła się pośmiać, i w ten sposób poprawiała nam humory.
Trudno teraz nie wpadać w dołek, skoro straszą obostrzeniami i podwyższoną zachorowalnością, i zgonami z powodu tego wirusa. A jeszcze ten nacisk na maseczki, które praktycznie nic nie dają, a nawet szkodzą.
Nie wiedzą jak nas chronić, to nas uciskają, robiąc przy tym podejrzane interesy.
Tak rozmyślając znalazłam się pod drzwiami Kryśki.
Obie z Tiną siedziały w kuchni z pustymi już kubkami po kawie.
Chcesz kawy czy herbaty, zapytała Kryśka?
Herbaty, powiedziałam, kawę już piłam.
Jesteś jakaś smutna, zapytała Tina, co się dzieje?
Chyba za dużo myślę, odparłam.
Pewnie, zawsze rozbierasz myśli na czynniki pierwsze, a potem się dziwisz, że jest ci ciężko. Nic tym myśleniem nie zmienisz, tylko się zdołujesz.
Wiem, postaram się już nie myśleć, może być tak?
I dobrze, dodała Kryśka. Potem tylko głowa boli, wiem coś o tym.
Wiecie dziewczyny co, słyszałam dzisiaj fajne kawały. Posłuchajcie;
"Koleżanka opowiada drugiej koleżance; Luśka najarała się, i wsiadła do pralki i odjechała, chciałam ją dogonić na odkurzaczu, tylko nie miałam prawa jazdy".
To obie były najarane, stwierdziła Kryśka.
Co za różnica, czy obie czy nie, ważne że kawał fajny.
A to dobry kawał, coś dla ciebie Kryśka, posłuchaj; Jak żona kocha męża bezobjawowo, to się pojawiają kobiety współistniejące.
Jednym słowem, zawsze znajdzie się jakaś, aby pocieszyć takiego mężusia?
Aleś wymyśliła, odparła Kryśka, mężczyźni nawet kochani przez żonę, czasami robią sobie prezenty w postaci kochanki, a potem problemy.
Dobrze, już skończcie z tymi zdradami, lepiej nie rozdrabniać tematu, dodałam.
Życie funduje nam wiele niespodzianek, problemów, a nawet miłości, tylko trudno sobie wyobrazić, że nas to może dosięgnąć. Kiedy się pobieramy, zakładamy rodziny, i przyrzekamy sobie wierność aż do śmierci. Niestety, życie biegnie swoimi torami, nie szczędząc niczego, co tylko potrafi nam zaserwować. Może jednak lepiej nie rozpamiętywać?
Dodaj komentarz